sobota, 31 grudnia 2022

Kajko i Kokosz: Czarodziejskie berło. Fragment trzeci

 

Witam po świętach Bożego Narodzenia. Poniżej przedstawiam ostatnią część przygody Kajka i Kokosza pod tytułem "Czarodziejskie berło", wywołujące nieoczekiwane komplikacje, które bohaterowie muszą naprawić. Zapraszam 





Kategoria:

Komedia/Przygodowe/Dla dzieci



CZĘŚĆ 3

 

Kiedy cała banda opuściła warownię, a nadąsany Kapral pozostał w tyle, niedaleko w pobliskiej gospodzie Hegemon i Hogward spożywali wspólnie posiłek i niczym się nie przejmowali.

- Całkiem ciche i spokojne miejsce, synu- Przyznał Hogward.

- Tak. Jestem przekonany, że w mojej warowni rozbójnicy na pewno przystosowali się do mojego rozkazu- Stwierdził herszt, wycierając twarz białą chustką.

Natomiast na wyspie porośniętej kwiatami Kajko po raz trzeci użył skaczących butów, aby w kilka sekund dostać się na czubek Lwiej Groty.

- W tej chwili chmury zasłoniły słońce, muszę zaczekać- Oznajmił Kajko, spoglądając do góry. Wtedy pozostali dwaj bohaterowie rozpoczęli krótką rozmowę.

- Wierzysz, że posiadasz odwagę lwa, Monty Pajtonie?- Spytał Kokosz.

- Właściwie, to nie bardzo. Mam swoje zdolności, ale nigdy nie miałem okazji, żeby wykazać się czymś więcej- Odpowiedział pirotechnik.

- Nie martw się. Na pewno sobie poradzisz!

- A tobie nie przeszkadza ten kurzy wygląd?

- Raczej nie, chociaż nie zamierzam dłużej chodzić w piórach... Jakoś nie widzę się w roli ptaszka!

Monty Pajton uśmiechnął się pod nosem, po czym Kajko znowu się odezwał:

- Jest słońce, zaczynam!

Gdy bohater podniósł w górę przymocowany do berła kryształ, w kilka chwil pojawiła się ogromna wiązka światła, która najpierw dotknęła trójkę przyjaciół. Następnie dostała się na drugi brzeg jeziora, gdzie na swoich synów czekali Piotrko i Jarosz obok zaprzężonych do wozu koni.

- A cóż to takiego? Nad wyspą pojawiło się jakieś zielone światło- Odparł Piotrko.

- Wygląda na to, że nasi synowie dowiedzieli się co robić- Stwierdził drugi.- Och, trzymaj się mocno, czuję jakbym unosił się nad ziemią!

- Ja dokładnie tak samo, Jarosz!

Minęło dosłownie kilka sekund, a cała piątka przeniosła się szybką drogą z powrotem do grodu, ale wylądowali na znajdującej się przed nim polanie. Już nie mieli przy sobie magicznego skarbu.

- Wróciliśmy do Mirmiłowa! I znów mam dawny wygląd!- Ucieszył się Kokosz zauważając, że jego pióra zniknęły.

- Tak, ale nasze cudowne berło zniknęło- Zauważył Kajko.- Gdzie nasze konie?

- Tutaj, obok mnie- Odpowiedział Piotrko, gdy w powietrzu zaczęła rozpływać się lekka mgła.

- Patrzcie! To Kajko i Kokosz!- Zawołał nagle Mirmił, wyglądając za wały. Po chwili inni mieszkańcy pomachali bohaterom.

- Cóż, chyba najwyższy czas, żeby nasi przyjaciele was poznali- Odparł Kajko, gdy wraz z pozostałą czwórką ruszył w stronę bramy.

Niebawem dwaj przyjaciele przedstawili swoich ojców przed mieszkańcami grodu jednakże zauważyli, że nie wszystkie czary zadane przez moc magicznego berła ustały.

- Salwę dotknęła jakaś nietypowa klątwa, ale to już osobna historia…- Wyjaśniła Lubawa, przedstawiając dziewczynę.

- Jeśli chodzi o śmiech, to prędzej wesoła cecha po jakimś członku rodziny!- Stwierdził Jarosz.

- Niestety mój bacik nadal jest przyklejony do ramienia!- Poskarżył się Łamignat.

- A ja wciąż jestem chudy jak patyk!- Odparł na to Wojmił, objadając się rozmaitymi potrawami.

- To niezwykły zaszczyt poznać szlachetnych ojców naszych wspaniałych wojów, ale mimo  wszystko musimy jakoś naprawić te szkody- Przyznał kasztelan, który cały czas czuł niezwykłą odwagę.

- Już zrobiliśmy wszystko, co tylko mogliśmy- Wyjaśnił Kajko.- Może po prostu trzeba poczekać, aż same znikną?

- Sytuacja jest naprawdę zabawna!- Roześmiała się po raz któryś Salwa.

Chwilę potem, na swojej miotle przyleciała czarownica Jaga. Pojawiła się nad grodem, ostrzegając wszystkich:

- Zbójcerze nadciągają!

Mieszkańcy przez chwilę stali, jakby ich zamurowało. Następnie kilku z nich wyszło za wały grodu zauważając, jak przeciwnicy nadciągają na czele z Ofermą, który bez przerwy wydawał im rozkazy.

- Do boju! Na nich!- Zawołał.

- To dziwne- Przyznał zdumiony Wojmił, stojąc obok swojego brata.- A gdzie się podział Hegemon??

- On zawsze atakuje razem ze swoją szaloną bandą- Odparła Lubawa.- Dlaczego zamiast niego dowodzi ten półgłówek?

Po tych słowach Kokosz zagwizdał sobie pod nosem. Mieszkańcy popatrzyli na niego robiąc poważne miny.

- Zapewniam, że nie mam z tym nic wspólnego!- Skłamał Kokosz, wzruszając ramionami.

- Spójrz, co z nim zrobiłeś!- Nie wytrzymał Kajko.- Trzeba powstrzymać i jego i całą resztę!

Chwilę potem niemal wszyscy ruszyli w stronę swoich odwiecznych rywali. Rozpoczęła się wielka bitwa. Jedynie wojownik Wit zacisnął zęby i drżał ze strachu, Salwa biegała po trawie ciesząc się bez względu na okoliczności, a zakłopotany Monty Pajton nie ruszył się spod bramy grodu. Była to pierwsza tak poważna sytuacja w jego życiu.

- Biedny ze mnie głupiec, cóż ja mogę począć?- Westchnął.

- Rozsiekać mi tych zuchwalców! Poćwiartować!- Oznajmił Oferma z mieczem w ręku.

- Ty nie jesteś taki jak teraz, Ofermo. To zwykłe nieporozumienie!- Zawołał Kajko, usiłując przekonać go, że jest inaczej.

- Zamilcz barbarzyńco, bo osobiście cię załatwię! Jestem centurionem!- Kontynuował Zbójcerz. Po tych słowach w obronie Kajka stanął jego ojciec.

- Grozisz mojemu synowi?! Ja ci dam!- Odparł Piotrko, wymierzając silny cios przeciwnikowi w sam środek jego głowy.

- Spójrzcie tylko na mój bacik, lelum polelum! Cały czas jest tak samo skuteczny, jak przedtem!- Dodał Łamignat, posyłając czterech Zbójcerzy na wprost. Obok niego stał wciąż szczupły Wojmił, wspierając go swoim atakiem.

- Żenada. Po prostu żenada i absurd!!- Pomyślał Kapral, który w ogóle nie brał udziału w akcji, a zamiast tego stał z tyłu ze skrzyżowanymi ramionami. Jednakże dwaj nikczemni rozbójnicy, Waligóra i Wyrwidąb postanowili w tej samej chwili dostać się na teren grodu tak szybko, żeby nikt nie zdołał ich dogonić.

- W taki sposób cały gród pozostaje nasz. Zbójcerze nie podskoczą nam pod włos!- Ucieszył się Waligóra.

- Jasne. Denerwuje mnie tylko ta dziewucha, która bezczelnie sobie z nas szydzi!- Odparł Wyrwidąb, zwracając uwagę na samotną księżniczkę Salwę.- Spuścimy jej łomot?

- Zostaw ją- Odpowiedział Waligóra.- Dziewczęcy chichot to żadne zmartwienie w porównaniu z naszym złowieszczym śmiechem, który nastąpi już niebawem!

Po chwili obydwaj przeszli przez drewnianą bramę, robiąc okrutne miny. Ledwo zdążyli się rozejrzeć dookoła, a zobaczyli przed sobą postać na grzbiecie białego konia.

- Wynoście się stąd jak najprędzej!- Zawołał bohater, trzymając miecz w prawej ręce.

- Albo co?- Spytał Wyrwidąb, śmiejąc się razem ze swoim towarzyszem pod nosem.

- Abo posłużę się wami przy straszliwym, magicznym eksperymencie!- Kontynuował tamten.- Jestem czarodziejem, który zamienił takiego zbója jak wy w tego nieustraszonego rumaka. Liczę do trzech! Raz, dwa i…

Ruszył w stronę przeciwników. Był to oczywiście Monty Pajton, który postanowił ich dzielnie powstrzymać, wymyślając jakąś groźbę.

- Wielkie nieba! Słyszałem o niejakim Monty Pajtonie, który przeprowadza nieopisane doświadczenia. To na pewno on!- Przestraszył się Waligóra i wziął nogi za pas.

- W ten sposób zrobi z nas jakiś latający cyrk!- Odparł Wyrwidąb, dołączając do tego pierwszego.

Przyjaciela w porę zauważyli Kajko i Kokosz, którzy wraz z mieszkańcami grodu odpierali atak Zbójcerzy.

- Patrzcie, to Monty Pajton na swoim koniu, który przegania tamtych dwóch zbójów!- Oznajmił radośnie Kajko, a następnie wszyscy podnieśli ręce w górę, wykrzykując imię dzielnego wybawcy.

- Niech uciekną, gdzie pieprz rośnie!- Roześmiał się Kokosz.

W tej samej chwili, niedaleko od miejsca zdarzenia Hegemon i jego ojciec szli leśną ścieżką w najspokojniejszej atmosferze.

- Przyroda jest niezwykle piękna- Odezwał się Hogward.- Synu, kiedy wreszcie znajdziesz sobie żonę, która dotrzyma ci towarzystwa przez resztę życia?

- Ja…- Zająkał się Hegemon, robiąc wielkie oczy, jakby to było pytanie wzięte całkiem z przypadku.- Zapewniam cię papo, że jestem szczęśliwy, mając do dyspozycji swój oddział wojskowy!

- Nie mógłbyś chociaż na jeden dzień oderwać się od tej warowni, tak jak dzisiaj? To mogłoby zepsuć twoje życie!- Kontynuował Hogward.

- Wiem, ale ci Zbójcerze są wyrazem mojej wdzięczności za oddane taktyki bojowe. Na dodatek jeden z nich, który przeważnie nie wykazywał się większą determinacją, dziś postanowił przywołać ich do porządku…- Mówił Hegemon, który następnie usłyszał odgłosy pogromu. Gdy popatrzył przed siebie zorientowawszy się, że Zbójcerze toczą walkę między swoimi rywalami, zirytował się do poważnego stanu.

- A to hultaje! Mieli przystosować się do moich zaleceń. Nie daruję!- Powiedział zdenerwowany herszt, ruszając na wprost, a jego ojciec ze zdumieniem podrapał się w głowę.

- On się nigdy nie zmieni…- Pomyślał tamten. Gdy tylko Hegemon pojawił się na oczach mieszkańców grodu, szkody zadane przez moc magicznego berła nareszcie zaczęły znikać: maczuga Łamignata oderwała się od jego ramienia, rymujący wojownik przestał odczuwać lęk do jakiejkolwiek broni fizycznej i wszystkie pozostałe.

- Nareszcie, już nie muszę odgrywać roli Kokosza!- Ucieszył się Wojmił, spoglądając na swój wielki brzuch.

- To Hegemon!- Odezwał się Kajko, wskazując na tamtego.- I chyba nie jest zbyt zadowolony!

- Spogląda na swoją bandę rozbójników, więc pewnie poniosą za to jakieś konsekwencje- Domyślił się Kokosz, krzyżując ręce na piersi. Na twarzach reszty przyjaciół pojawił się niewielki uśmiech.

- Łotry! Rzezimieszki! Kanalie! Nie wywiązaliście się z mojego nakazu! Przez tydzień nie dostaniecie choćby kropli piwa!!! – Wołał Hegemon z zaciśniętymi pięściami, podczas gdy Zbójcerze zaczęli drżeć z niepokoju przed jego gniewem.

- To Oferma nas zaciągnął do tej całej akcji! Pierwszy raz w życiu podporządkował nas swojej woli!- Wytłumaczył jeden z nich.

- Oferma to żaden wódz! Dobrze wiecie, że się do tego kompletnie nie nadaje!

Na szczęście tamten również powrócił do swojego dawnego zachowania. Wszystkie magiczne moce utraciły swoje działanie. Oferma, który niezbyt orientował się wobec sytuacji, która przed chwilą miała miejsce, zapytał spokojnym głosem:

- Czy już koniec walki?

- Tak, Ofermo- Potwierdził Hegemon, poklepując go po ramieniu.- Wykazałeś się niezwykłym zaangażowaniem wobec lekkomyślności tych awanturników. Ale jeszcze bardziej cieszę się, że wreszcie jesteś taki, jak wcześniej…

Jego pochwała ze strony wodza wywołała głębokie niezadowolenie u reszty Zbójcerzy, natomiast mieszkańcy grodu zaśmiali się głośno.

- Wielkie mi rzeczy! Potrafiłbym tak samo!- Oburzył się równie zazdrosny Kapral.

- Wygrana zostaje wasza. Ale to nie koniec… Jeszcze się spotkamy, Mirmiłowianie!- Oznajmił Hegemon, zbierając swoją bandę do powrotu.

- Jasne, a następnym razem pokażemy wam konia, który skopie każdego, kto stanie mu na drodze!- Zażartował kasztelan grodu, a mieszkańcy roześmiali się ponownie.

- I to będzie taki koń, który wie czym jest odwaga!- Dodał Kajko, spoglądając na ucieszonego Monty Pajtona, który stał się ich nowym przyjacielem.

- Synu, daj sobie spokój ze zbędnymi potyczkami, bo po co się wysliać?- Zasugerował Hogward, który w porę dogonił poirytowanego syna.

- O, nie! Zobaczysz ojcze, że nie będą lekceważyć naszej zbójeckiej odwagi. Jeszcze im się dobierzemy do skóry!- Zapowiedział Hegemon, używając swojego niezmiennego zdania.

W międzyczasie wyczerpani Waligóra i Wyrwidąb dotarli aż do krainy borostworów, w której czekała na nich mała niespodzianka.

- Chyba zboczyliśmy z drogi. Musimy znaleźć drogę powrotną i nie spotykać żadnych techników- magików!- Powiedział Waligóra.

- Ani dzikich stworów!- Odparł Wyrwidąb obawiając się, że ktoś na nich patrzy. Oczywiście jego przypuszczenia były słuszne. Kilka chwil potem z ukrycia wyskoczył Bugi, który trzymając w łapach jakąś dziwną roślinę zawołał:

- Oto kolejny psikus Bugiego dla nieuczciwych gości!

Następnie z wnętrza rośliny wydobył się jakiś paskudny zapach, który w błyskawicznym tempie dotknął obydwóch zbójów. W wyniku tego zaczęli kaszleć i cuchnąć na spółkę.

- Co to jest? Pachnie gorzej, niż zepsuta cebula z kapustą!- Skrzywił się Wyrwidąb.

- Roślina, która wydziela brzydki zapach jak woń skunksiłapa- Wyjaśnił Długonos przelatujący w górze, któremu wcześniej pomogli Kajko i Kokosz.- Strasznego zwierzęcia, które odstrasza swoich wrogów w taki właśnie sposób!

- Co teraz mamy zrobić?? Ten smród jest nie do zniesienia!- Jęknął zmartwiony Wyrwidąb.

- Do jeziora, kretynie! Trzeba się tego pozbyć. Właź do wody możliwie jak najdalej ode mnie i nie zachowuj się jak dziecko!- Odpowiedział jego towarzysz Waligóra, który odczuwał niemal ten sam wstręt, co on. Po kilku chwilach obydwaj rozbójnicy dobiegli do brzegu jeziora, natomiast sympatyczne borostwory postanowiły sobie z przyjemnością popatrzeć na efekty żartu, jaki miał do zaoferowania Bugi.

- Bugi jest niezwykle zabawny. On wie, co to znaczy udany kawał!- Stwierdził potwór, trzymając się jedną łapą gałęzi.

- Mam wrażenie, że w tej chwili cała puszcza tych przeklętych strachów się z nas śmieje!- Westchnął Wyrwidąb, który dopiero co zaczął się rozbierać.

- Nie gadaj, tylko zrzucaj z siebie całą odzież, bo im dłużej będziesz zwlekać, tym większe ryzyko, że spędzimy tu całą noc! Jeśli chcesz, to ten zaszczyt pozostawię tobie!- Mówił Waligóra, który już rozpoczął swoją kąpiel.- Myj się wreszcie!

- Dobrze. Jeśli taka jest konieczność losu, zniosę wszystko…

Obydwaj złoczyńcy szorowali się ze wszystkich sił.  Oprócz samych siebie byli zmuszeni jeszcze porządnie wyprać swoje ubrania podczas, gdy borostwory spoglądały na nich i przyjemnie im było patrzeć na wysiłek, jaki tamci włożyli w swoją pracę.

Gdy nadszedł wieczór, w Mirmiłowie tradycyjnie odbyła się wesoła zabawa. Zaproszono na nią Monty Pajtona, który już dobrze wiedział, że nikt nie musi się go obawiać.

- Na cześć walecznego Monty Pajtona, który pomógł nam przegonić intruzów!- Oznajmił kasztelan, jednocześnie wznosząc toast swoim złotym pucharem. Lubawa pochwaliła męża za to, jaki jest.

- Twoja pochwała to dla mnie zaszczyt, kasztelanie- Odwdzięczył się Monty Pajton, trzymając w ręku naczynie wypełnione winem.

Natomiast Kajko i Kokosz siedzieli obok swoich ojców, którzy obiecali im coś jeszcze.

- Szkoda, że wasze matki nie mogły z nami zagościć w grodzie ze względu na pracę ale obiecujemy, że następnym razem przyjedziemy razem z nimi!- Powiedział Piotrko.

- Pozdrówcie je od nas i przekażcie, że czekamy na ich wizytę z niecierpliwością- Poprosił Kajko, a po chwili Kokosz wyobraził sobie przypuszczalną sytuację, w której jego mama wypowiada następujące słowa:

„Kokoszku, kiedy wreszcie znajdziesz sobie żonkę, która będzie przygotowywać ci zdrowe i wytrawne posiłki??”

 

- O czym teraz myślisz, Kokosz?- Spytał z ciekawością Kajko, robiąc uśmiechniętą minę.

- Co? Ja… Zupełnie o niczym. Jestem tylko straszliwie głodny!- Odpowiedział mu przyjaciel, zabierając się do pałaszowania.

Wspaniałomyślny Monty Pajton przypomniał sobie jeszcze jedną sytuację, która zdarzyła się w jego wiosce. Następnego dnia w towarzystwie Kajka i Kokosza odnalazł tam dwójkę zakochanych młodzieńców, między którymi doszło do nieporozumienia.

- Oby udało mu się ich jakoś pogodzić…- Mruknął Kajko, stojąc obok przyjaciela.

- Jeśli się kochacie, to musicie o siebie dbać. Do tego niepotrzebne są żadne czary. Bądźcie szczęśliwi i samodzielnie realizujcie swoje cele tak jak ja- Mówił Monty Pajton, a po jego słowach młody Roman i Hanna znowu byli razem. Gdy chłopak zapewnił dziewczynę, że kocha ją całym swoim sercem, ona odpowiedziała mu radosnym głosem:

- Ja ciebie też!

 W ten sposób szczęśliwie kończy się ta historia. Jeśli chodzi o magiczne berło i jego niezwykłą moc, wcale nie zostało ono puszczone w niepamięć. Skarb pozostał w swoim ukrytym miejscu, we wnętrzu bezpiecznej, odległej jaskini w oczekiwaniu na swojego następnego odkrywcę… 

 

KONIEC


piątek, 23 grudnia 2022

Thief: The Dark Project - Down in the Bonehoard

 

Zapraszam do obejrzenia kolejnej misji z gry Thief: The Dark Project, której akcja rozgrywa się w katakumbach i grobowcach. Jest to trzecia z piętnastu plansz w wersji Gold. 







poniedziałek, 19 grudnia 2022

Thief: The Dark Project - Cragscleft Prison


Zapraszam do obejrzenia moich trzech nagrań, jak wygląda druga misja w pierwszej części przygód naszego złodzieja (Jest o wersja Gold zawierająca trzy dodatkowe misje i poprawione błędy względem wersji podstawowej).  




































poniedziałek, 12 grudnia 2022

Kajko i Kokosz: Czarodziejskie berło. Fragment drugi


Zapraszam do przeczytania drugiej części mojego opowiadania pod tytułem "Kajko i Kokosz: Czarodziejskie berło". Humor i śmiech gwarantowany... 



Część 2       
     
Kategoria tekstu: Komedia/Przygodowy/Dla dzieci 


Wkrótce dwaj przyjaciele znaleźli Monty Pajtona, gdy spytali o niego napotkanego po drodze gospodarza. Niebawem sprawy zostały wyjaśnione.
- Tak naprawdę nie jestem żadnym wynalazcą, szlachetni rycerze- Stwierdził Monty Pajton, gdy zaprosił obydwóch do swojego domu.- Przepraszam, że nie powiedziałem wam tego od razu, a powinienem. 
- Chcesz przez to powiedzieć, że to berło nie zostało zbudowane przez ciebie?- Spytał go Kajko, natomiast Kokosz siedział w zdumieniu. 
- Owszem. Nie zrozumcie mnie źle, ale zależało mi na tym, żebym został zaakceptowany przez innych ludzi. Zwłaszcza, że dawno temu miałem dużo ciekawych pomysłów na wynalazki, które mogłyby odmienić świat. 
- Wiemy, jak się czujesz. Niemniej jednak nasi przyjaciele i my potrzebujemy twojej pomocy, żeby naprawić zadane szkody. 
- Jeśli już coś zostało zmienione, to zachowanie mieszkańców grodu, dlatego popieram jego zdanie!- Dodał Kokosz. 
- W porządku, ale istotną kwestią jest to, gdzie znalazłem ten magiczny przedmiot- Kontynuował Monty Pajton.- We wnętrzu Lwiej Groty, która znajduje się na małej wyspie położonej nad jeziorem. Byłem tam dosłownie kilka dni temu…
- Ja myślę, że ta informacja nie jest nic warta, lepiej wykombinujmy jak rozwiązać kłopoty, które wpłynęły na pozostałych, a zwłaszcza na mnie!- Błagał Kokosz. 
- Tylko spokojnie, Kokosz. Musimy się głęboko nad tym zastanowić- Uspokoił go Kajko. 
- Biorąc pod uwagę to, że ty masz problem z podejmowaniem decyzji chyba muszę to robić za ciebie. Co zrobisz, jeśli masz ograniczony poziom myślenia? 
- Starać się myśleć racjonalnie, a czy ty możesz użyć siły, jeśli masz na sobie lekkie pióra? 
- Oczywiście, że mogę! Zobacz. 
Kokosz spróbował machnąć prawą ręką, ale wykonał tylko swobodny ruch. Następnie machnął obiema rękami i o mało co nie wzbił się w powietrze. Jego przyjaciela nieco to rozbawiło. Wtedy znowu odezwał się Monty Pajton:
- A gdybyśmy tak znaleźli kogoś, kto udzieliłby nam jakieś wskazówki, co należy zrobić? Ale wiem, że to raczej nie będę ja… 
Kajko zastanowił się nad jego słowami. Po chwili odparł:
- To jest myśl! Udamy się do tej Lwiej Groty i znajdziemy rozwiązanie. Skoro w niej znalazłeś magiczne berło Monty Pajtonie, muszą tam być także informacje, jak się nim posługiwać. 
- Jesteś tego pewien, Kajko?
- Oczywiście. W ten sposób już zaczynasz nam pomagać. Ruszajmy! 
Cała trójka z uśmiechem opuściła chatę, a Monty Pajton założył przed wyjściem swoją ciemną pelerynę, która jak twierdził, przynosiła mu szczęście. 
- Cóż za błyskotliwy i genialny pomysł! Jesteś geniuszem, Kajko- Pochwalił go pirotechnik. 
- Wpadłem na niego dzięki tobie! I myślę, że niebawem wszystko wróci do normy- Stwierdził przyjaciel. 
Trójka bohaterów nie spodziewała się, że po drodze spotkają dwóch innych podróżujących wojów, którzy jechali w drewnianym wozie napędzanym przez dwa białe konie i prowadzili ze sobą rozmowę. Jeden był chudy i niskiego wzrostu, natomiast drugi wyższy i gruby. 
- Widziałeś tamtego zbója, który niedawno chciał nas obrabować, Jarosz?- Spytał ten pierwszy.
- Jasne, Piotrko. Pokonaliśmy go w trymiga, w konsekwencji czego oduczył się niewłaściwego zachowania- Odpowiedział gruby, trzymając rękami za uprząż przywiązaną do dwóch wierzchowców. 
- Jak jeszcze któremuś zachce się choćby drobnych kradzieży, to znaczy, że przedtem ktoś mu ukradł rozum! Och, zdaje mi się, że widzę jakichś ludzi przed nami… 
W końcu obydwaj zatrzymali się przed zmierzającymi do obranego celu przyjaciółmi. Kajko i Kokosz przywitali swoich ojców z wielką tęsknotą jak gdyby ponownie się żegnali. 
- Mój kochany tato…- Wzruszył się Kokosz, obejmując ramionami Jarosza.- Nie martw się moim wyglądem, to był tylko nieszczęśliwy wypadek.
- Ale całkiem ciekawy, Kokosz! Jak do tego doszło?- Spytał z zaskoczeniem jego ojciec. 
- Otrzymaliśmy wasz list, który przeczytaliśmy z zachwytem- Odparł Kajko.- To już taki kawał czasu. 
- Właśnie widzę, mój synu. Jednak wyjaśnij nam, dokąd właśnie zmierzacie, co przytrafiło się twemu przyjacielowi i kim jest ten rycerz w ciemnej pelerynie?- Zainteresował się Piotrko. 
- Och, zapomniałem o swoich manierach. To jest Monty Pajton, nasz przyjaciel z wioski Handlarzy. Monty Pajtonie, poznaj naszych szlachetnych ojców, Piotrka i Jarosza… 
Gdy bohaterowie nareszcie się poznali, dwaj przyjaciele z Mirmiłowa wyjaśnili całą sprawę, jaka miała miejsce całkiem niedawno oraz to, że zamierzają jak najszybciej cofnąć efekty uboczne, które wywołało czarodziejskie berło. 
- W takim razie pomożemy wam w realizacji tejże misji- Oznajmił Jarosz.- Ruszajmy w drogę, z której właśnie przybyliśmy! 
- To całe zamieszanie jest niestety moją winą, więc będę wam towarzyszył- Obiecał Monty Pajton. 
- Nie martw się, razem powinniśmy dać radę… Mam nadzieję- Odezwał się Kajko, powątpiewając w swoje przekonania. 
Podczas dalszej podróży na pokładzie wozu piątka bohaterów postanowiła ze sobą porozmawiać na temat ich codziennego życia. 
- A jak się miewają nasze matki?- Spytał Kajko. 
- Och, naprawdę wyśmienicie!- Zapewnił jego ojciec, Piotrko.- Wspaniałe gospodynie, które zawsze przygotowują wyborne potrawy. 
- Palce lizać- Dodał Jarosz.- Jak nasze odwiedziny dobiegną końca, ucałujemy je od was dwóch! 
- To dobrze. Mogłyby także zagościć w naszym grodzie- Kontynuował Kajko natomiast Piotrko stwierdził, że to nie takie proste, ponieważ są strasznie pochłonięte monotonną pracą. 
- W takim razie my pojedziemy do nich i opowiemy o wszystkich czynach, jakich kiedykolwiek dokonaliśmy- Obiecał sobie Kokosz, który jednocześnie próbował pozbyć się swoich kurzych piór. 
W międzyczasie pod warownią Zbójcerzy zatrzymały się dwie kolejne, tajemnicze postacie. Byli to dwaj mężczyźni, ubrani w podobne stroje, które nosili myśliwi polujący na niedźwiedzie. Jeden z nich zapukał do bramy. 
- Kogo tu znowu niesie?- Spytał Kapral, drapiąc się po głowie. W tej samej chwili pozostali Zbójcerze pod kontrolą Ofermy sprzątali warownię lub wykonywali rozmaite ćwiczenia ruchowe w ramach dyscypliny. 
- Szlachetni rycerze, jesteśmy po tej samej stronie. Wpuście nas!- Odezwał się na spokojnie jeden z mężczyzn.
- Otworzyć wrota!!- Rozkazał donośnym głosem Oferma. Niebawem obydwaj wstąpili na teren podporządkowanej mu warowni.
- Coście za jedni?- Spytał poważnie Zbójcerz, na co jeden z przybyszy odpowiedział:
- Ja jestem Waligóra, a to mój przyjaciel Wyrwidąb. Doniesiono nam, że jesteście niepokonanymi rozbójnikami, na czele z Hegemonem.
- Zgadza się, ale tymczasowo ja go zastępuję. Być może nawet przejmę jego stanowisko… 
- Pozwólcie, że ja coś powiem- Przerwał Ofermie Kapral, który nie zamierzał dłużej patrzeć, jak ten stale kontroluje całą resztą, po czym zawołał do obydwóch: 
- WYNOCHA STĄD! 
- Bo co mi zrobisz, karzełku?- Zapytał drugi rozbójnik, Wyrwidąb.- Gdybym był taki mały, nie używałbym tego tonu wobec większych ode mnie! 
- Czego chcecie?- Spytał znowu Oferma, na co dwaj rozbójnicy wyjaśnili, żeby dołączyć do wszystkich Zbójcerzy i wspólnymi siłami dokonać jakiejś rozróby. 
- Nie ma takiej potrzeby, jak powróci nasz herszt, wtedy dokonamy tego sami!- Stwierdził Kapral, ale Oferma pochylając nad nim swoją głowę kazał mu zamilknąć. Chwilę potem kontynuował:
- Niech będzie! Przemyślałem całą sprawę. Przyjmuję was do szeregu, oto nasi nowi rekruci! 
Wobec tego Zbójcerze wraz z dwójką złoczyńców zaczęli ze sobą dyskutować na temat tego, jak pokonać Mirmiła i resztę mieszkańców grodu. Może wszyscy z wyjątkiem Kaprala, który stał z boku ze skrzyżowanymi rękami. 
- Użyjmy większej siły!- Zasugerował jeden z grupy.
- Ja będę walić na wszystkich, którzy się do mnie zbliżą- Odparł Waligóra.
- A ja obdzierać ze wszystkich wszelkie odzienie. Powinni poczuć jakiś smak hańby!- Stwierdził Wyrwidąb. 
W tym samym czasie Hegemon i Hogward siedzieli nad brzegiem strumyka i w całkiem spokojnej atmosferze łowili ryby. Ten pierwszy miał niezbyt zadowoloną minę. 
- Coś cię gnębi, mój synu? Masz jakiś ponury nastrój.- Stwierdził jego ojciec.
- Żałuję, że nigdy wcześniej tego nie robiliśmy we dwóch. To takie odprężające- Odpowiedział Hegemon i westchnął, podpierając głowę jedną ręką. 
- Nie martw się. Teraz możemy nadrobić wszelkie zaległości!- Zapewnił Hogward, obejmując go prawym ramieniem. 
Gdy w taki sposób przebiegały owe sytuacje, w Mirmiłowie zapanował chaos. Skutki uboczne zadane przez moc czarodziejskiego berła nie ustępowały, przez co ofiary losu nie wiedziały, co mają zrobić. Na szczęście w porę pojawiła się czarownica Jaga, która o wszystkim już wiedziała.
- Proszę wszystkich o spokój! Sytuacja jest poważna, gdyż moje czary są tu bezradne. Tylko Kajko i Kokosz mogą naprawić te fatalne szkody!- Oznajmiła. 
- Och Jago, to naprawdę straszne- Zmartwiła się Lubawa.- A mój mąż znowu zaczyna desperować! 
Faktycznie, Mirmił pacnął się ręką w czoło i o mało co nie zemdlał patrząc, jak w całym grodzie mieszczanie panikują lub próbują się wzajemnie opanować.
- Stan mojego zdrowia dłużej tego nie zniesie, podam się do dymisji!- Zawołał zdezorientowany kasztelan mimo tego, że czuł się o wiele odważniejszy. 
- Mirmiłku, bądź silny!- Błagała jego żona, łapiąc go za ramiona przed upadkiem. 
- Przeklęty bacik!- Odezwał się w tej samej chwili Łamignat, próbując oderwać swoją broń od ramienia. Jednak nikt nie spodziewał się wizyty kolejnej osoby, która niedługo potem zagościła w grodzie. Gdy tylko nadjechał zaprzężony końmi wóz, z wnętrza słychać było donośne „cha, cha, cha, cha!”. 
- Aż miło usłyszeć znajomy głos!- Skomentowała Jaga domyślając się już, do kogo należy ten śmiech. 
- Salwa! Moja kochana!- Ucieszył się Wojmił, który w tym czasie zajadał wszelkie syte potrawy, żeby przywrócić swój naturalny wygląd i podbiegł w stronę wozu. 
- Zaproponowałem księżniczce po raz kolejny odwiedzić mieszkańców waszego grodu, rycerzu!- Odparł piastun prowadzący konie. 
- Wczoraj cały dzień padało, same burzowe chmury!- Powiedziała rozbawiona Salwa. Gdy Wojmił przytulił swoją kuzynkę, ona popatrzyła na jego wygląd, po czym znowu dopadł ją głośny śmiech. 
- Pewnie przez to, że jestem chudszy, stałem się pośmiewiskiem na jej oczach!- Załamał się Wojmił, robiąc zaskoczoną minę. 
- Cóż, mogę stwierdzić, że rozbawi ją także cała reszta, jaka dotknęła nasz nieszczęsny gród…- Odparła Lubawa, ze smutkiem patrząc na mieszkańców. 
- Wit boi się jak ognia, więc ze strachu przed siebie gna!- Zawołał rymujący bohater, cały czas myśląc o Łamignacie, który niemal siedział mu na ogonie. Z kolei żona kowala wołała o pomoc, żeby ktokolwiek spróbował obudzić jej męża z przymusowego snu. 
- To nie jest odpowiedni widok dla panienki!- Zaprotestował kasztelan grodu.- Lubawo, zaproponuj coś! 
Żona posłuchała jego rady, dlatego odparła:
- Salwo, kochanie, zebraliśmy trochę świeżych truskawek. Może chciałabyś ich spróbować? 
- Och, uwielbiam truskawki!- Ucieszyła się kuzynka, chichocząc pod nosem. Po chwili obie wstąpiły do wnętrza chaty. 
- Ja zaopiekuję się biednym kowalem. Może uda się obudzić go wcześniej- Postanowiła Jaga i poszła tam, gdzie on właśnie spał. 
- Od tych ciągłych hałasów dostaję zawrotów głowy!- Lamentował dalej Mirmił, który stał obok swojego brata. 
- Jak widać, przy twojej odwadze coś jest twoją słabością, bracie- Stwierdził Wojmił.- Za to ja pochłonąłem już sporo jedzenia, a nie jestem taki, jak wcześniej. 
Tymczasem Kajko, Kokosz i pozostała trójka dotarła do krainy znajomych borostworów. Zatrzymali swój powóz niedaleko jeziora. 
- W tej puszczy mieszkają nasi przyjaciele. To borostwory- Wyjaśnił Kajko, kierując słowa do dwóch ojców. 
- Wiemy- Odparł Piotrko.- My dwaj słyszeliśmy o tej krainie już wiele razy, ale nie spodziewaliśmy się, że nasi synowie zaprzyjaźnią się z nimi! 
- Za to przyroda skrywa tutaj niezwykłe skarby- Stwierdził Kokosz, wdychając świeże powietrze. 
- Ja wolę skupić się na wykonaniu zadania- Przerwał Monty Pajton, który z kolei przedarł się przez zarośla i popatrzył przed siebie.- Widać jezioro. Położona jest na nim kwiecista wysepka, a tam Lwia Grota, do której musimy wstąpić… 
- Właściwie dlaczego nosi taką nazwę?- Spytał Kajko, który znowu zapomniał pomyśleć racjonalnie. 
- Ponieważ wyglądem przypomina głowę prawdziwego lwa. Nie jest straszna, ale z drugiej strony nie ma tam zbyt wiele do oglądania. 
Wtedy cała piątka usłyszała czyjeś wołanie o pomoc. Kajko i Kokosz podeszli do jednego drzewa, popatrzyli w górę i dostrzegli jakiegoś stworka, który z wyglądu przypominał ptaka. Swój długi, spiczasty nos miał wbity w korę.
- Jak się tam znalazłeś, biedaku?- Spytał Kokosz. 
- Zauważyłem kilka pułapek zastawionych przez kłusowników. Tak przyciągnęły moją uwagę, że nie zobaczyłem tego drzewa, przed którym utknąłem!- Wyjaśnił tamten. 
- Nie martw się, pomożemy ci zejść na ziemię- Oznajmił Kajko, przykładając sobie obie ręce do ust. Chwilę potem spytał Kokosza, czy ma jakiś pomysł. 
- Kajko, z tym twoim myśleniem to wyszło naprawdę zabawnie!- Stwierdził Kokosz, śmiejąc się pod nosem. 
- Co cię śmieszy? Mój przypadek jest poważny!- Odparł przyjaciel. 
- Czy mogę jakoś pomóc, moi rycerze?- Spytał nagle Monty Pajton, dołączając do nich. 
- Nie ma takiej potrzeby, po prostu Kajko przeoczył jeden drobiazg- Kontynuował Kokosz, zwracając uwagę na jego buty. 
- Niby co takiego?- Dopytał zniecierpliwiony Kajko.
- Twoje skaczące buty! Przecież dostaliśmy je od cioci Jagi! Wypróbuj je od razu, zobaczymy jak wysoko skaczą. 
Kajko podskoczył kilka razy, zastanawiając się, w jaki sposób te buty mogą działać, a po paru chwilach dostał się do uwięzionej ofiary i pomógł jej wrócić na ziemię. 
- Moje imię to Długonos- Wyjaśnił stworek.- Uwielbiam pić nektar z napotkanych przeze mnie roślin. 
- My zmierzamy w kierunku Lwiej Groty, ale to długa historia, w jakim celu- Odparł na to Kokosz.- W tej krainie mamy starego przyjaciela, Bugiego… 
- Tam stoją nasi ojcowie, z którymi nie widzieliśmy się od bardzo dawna, a teraz nam towarzyszą w wyprawie- Dodał Kajko, po czym jego ojciec machnął ręką na znak, żeby udać się nad brzeg jeziora. Bohaterowie przygotowali łódź, aby mogli przepłynąć jezioro. 
- Gdybyśmy mieli więcej czasu, można by połowić trochę ryb- Stwierdził Kokosz. 
- Jasne, a twój brzuch w tej kwestii jest najważniejszy- Odparł Kajko, gdy z całej siły pchał tylną część łodzi w stronę wody. Minęła chwila, a cała piątka usłyszała czyjś żartobliwy głos:
- Bugi zauważył znajomych przyjaciół i właśnie widzi ich przed sobą! 
Wielki, włochaty potwór siedział na gałęzi drzewa i skierował swój wzrok na piątkę bohaterów. Kajko i Kokosz w porę go zauważyli, a następnie przywołali resztę. Moment poświęcony temu, aby każdy się ze sobą poznał nie potrwał zbyt długo. 
- Witaj ponownie, Bugi. To są nasi szlachetni ojcowie, Piotrko i Jarosz…- Powiedział Kajko, po czym Kokosz kontynuował:
- A to nasz przyjaciel z wioski Handlarzy, Monty Pajton, który jest rzemieślnikiem i nam pomaga. 
- Niezupełnie- Poprawił go tamten.- Mam wiele ciekawych pomysłów, które mogłyby coś zmienić w moim życiu, ale oficjalnie nie mam jeszcze żadnych patentów. 
Po jego słowach Kokosz poprosił jeszcze Bugiego, aby nie zwracał uwagi na jego fatalny wygląd, którego zamierzał jak najszybciej się pozbyć. 
- Bugiemu jest niezwykle miło was wszystkich zobaczyć i poznać!- Odparł Bugi, który jednocześnie zjechał na ziemię po pniu drzewa.- Ale musi wam powiedzieć, że niedaleko stąd jeden z naszych przyjaciół potrzebuje pomocy, gdyż wpadł do głębokiego dołu! 
- Domyślam się, że to twoja robota, podstępny dryblasie. Do tej pory pamiętam twoje kawały!- Uśmiechnął się Kokosz z przymrużonym okiem. 
- Nie, nie, tym razem to nie jego wina!- Przyznał się Bugi, jak gdyby nie chciał ponosić za to żadnych konsekwencji.- I zapewnia was, że taką pułapkę zastawił jakiś zły człowiek! 
- A gdzie jest ta dziura, do której wpadł wasz przyjaciel?- Spytał Kajko.
- Bugi was do niej zaprowadzi. On już dobrze zna całą krainę borostworów jak własne dziurki w nosie!- Kontynuował potwór, a po chwili cała piątka podążyła za nim. Gdy bohaterowie dotarli do dziury, spojrzeli na następnego stworka, który siedział w dole i prosił o pomoc. 
- Widać zawalone gałęzie a to znaczy, że ktoś przygotował zasadzkę- Stwierdził Kajko.- Kilka chwil temu musieliśmy już pomóc jednemu z waszych przyjaciół. 
Po jego słowach Kokosz znowu uśmiechnął się pod nosem i pomyślał sobie, że myślenie Kajka jednak nie spadło do najgorszego stopnia. 
- Och, tu jesteście wszyscy!- Zawołał nagle Długonos, który akurat przelatywał nad dziurą.- Mogę pomóc temu biedakowi wyjść stamtąd, o ile nie jest za ciężki. 
- Zaczekaj chwilę, bo Kajko powinien dać sobie radę!- Stwierdził Kokosz.- Wystarczy, że obsunie się na dno. 
- A co mam robić dalej, aby się wydostać?- Dopytał przyjaciel z powątpiewaniem. 
- Czyżbyś znowu zapomniał o tym, co masz ze sobą, Kajko? 
- Skaczące buty! No, jasne. Czasami jednak zastanawiam się, co bym bez ciebie zrobił- Odparł Kajko, a gdy zaczął schodzić na dół, na twarzach ojców dwójki wojów także pojawił się uśmiech. Bohater, który siedział na dnie był dzielny i cierpliwie oczekiwał na pomoc. 
- Pomogę ci, maluchu. Po prostu wyskoczymy z tej dziury!- Wyjaśnił mu Kajko. 
- To dobrze, przyjacielu. Te paskudne pułapki mogą doprowadzać do szału!- Stwierdził stworek, gdy Kajko objął go swoimi ramionami. Chwilę potem obydwaj wyskoczyli na powierzchnię, a mały bohater podziękował za ratunek. 
- Na nas już niestety czas, musimy szybko dostać się do Lwiej Groty - Odparował Kokosz. 
- Bugi właśnie wpadł na pewien pomysł. Przygotuje pułapkę i wymyśli jakiś żart dla ludzi, którzy są za to odpowiedzialni!- Stwierdził znajomy potwór, który dobrze znał się na psikusach. 
- W takim razie życzymy powodzenia- Odpowiedział Kajko i cała piątka pomachała mu rękami. Gdy dotarli do brzegu jeziora, Kajko i Kokosz przygotowali łódź, do której wsiedli w towarzystwie Monty Pajtona. 
- Zaczekamy tu na was, aż ukończycie naszą misję- Odparł Piotrko, gdy wraz z Jaroszem zepchnął łódź na powierzchnię wody. 
- Wejdziemy do tej groty, dowiemy się co zrobić i dziękuję. A jak zostanie czas, to połowimy ryby- Stwierdził Kokosz, a chwilę potem jego ojciec dodał, żeby uważali na siebie. Niebawem tamci dopłynęli na wyspę. 
- Dookoła rosną kwiaty, a tam jeszcze stoi drzewo- Mówił Monty Pajton.- Lwia Grota jest tuż przed nami. 
- To mi coś przypomina, jak kiedyś zwiedzaliśmy po raz pierwszy krainę borostworów…- Mówił Kokosz, gdy podeszli do jaskini. Wejście do niej faktycznie przypominało głowę prawdziwego lwa, a nawet z dołu znajdowało się kilka skał, które wyglądały jak kły. 
- Jest jeden problem. Strasznie tam ciemno i nic nie widać- Zauważył Kajko, który znowu nie potrafił znaleźć skutecznego rozwiązania. 
- Kajko, przecież mamy ze sobą coś, co może posłużyć za światło!- Podpowiedział mu znowu Kokosz. Tym razem mieszkaniec wioski Handlarzy poparł jego zdanie. 
- Tylko pomyśl logicznie- Uśmiechnął się ten drugi. Kajko zastanowił się przez chwilę, po czym z zadowoleniem odparł:
- Niech magiczna moc rozjaśni nam drogę w ciemności! 
Chwilę potem niezwykły kamień umieszczony na górnej części berła zabłysnął oślepiającym światłem. Monty Pajton jako pierwszy wstąpił do wnętrza groty, po czym zasłaniając swoje ciało czarną peleryną zażartował:
- Jestem Mrocznym Rycerzem! 
- Coś w tym jest. Albo człowiekiem- nietoperzem!- Przyznał Kokosz. 
Wnętrze jaskini okazało się niezbyt straszne. Było całkiem przytulne, a jego przestrzeń niewielka. Naprzeciwko trójki bohaterów znajdowała się pewna skała z otworem tej samej wielkości, jaką miało berło. Znaczyło to, że magiczny przedmiot cały czas tkwił w tej skale. 
- To właśnie w tym miejscu znalazłem ten cudowny przedmiot- Wyjaśnił Monty Pajton.- Dziwię się tym ludziom, którzy w ogóle go nie zauważyli…
- Chwileczkę- Przerwał mu Kajko, zwracając uwagę na dość ciekawą rzecz.- Coś jest napisane na tej skalistej ścianie i chyba stanowi kluczowe informacje.
- W takim razie zamieniam się w słuch- Odparł Kokosz, również zwracając uwagę na wyryte napisy, a jego przyjaciel zaczął czytać:
- Dawno temu, w pobliżu tej świętej jaskini rozgrywały się różne bitwy, które toczyły ze sobą dawne plemiona. Lwia Grota symbolizuje w tej kwestii odwagę i wytrwałość, natomiast po odkryciu istnienia czarodziejskiego berła, którego moc jest niezrównana stwierdzono, że może być dostępne wyłącznie dla ludzi o naprawdę szlachetnych i czystych sercach. 
Po tych słowach Monty Pajton stanął lekko wzruszony nie dowierzając w swoje zdolności. 
- To wszystko?- Spytał Kokosz, który miał już dość swojej przemiany i chciał jak najszybciej ją cofnąć.- Nie ma jakichkolwiek informacji dotyczących efektów ubocznych?
- Jeszcze jest napis obok- Zauważył Kajko i kontynuował czytanie.- Ci, którzy lekceważą siłę tak niezwykłego skarbu nigdy go nie odnajdą, gdyż najzwyczajniej przed nimi zniknie, a pojawi się przed innymi. Dalsze wskazówki znajdziecie w jego środku… 
Dopiero teraz przyjaciele zauważyli, że długi kij stanowiący jedną z części berła, posiada specjalną skrytkę na dnie. Kajko ostrożnie ją otworzył, a następnie wyciągnął ukryty pergamin zawinięty w rulon. 
- Przyjaciele, ja… Ciężko mi pojąć to, że mam szlachetne serce, jak wy. Jestem niezwykle oczarowany- Przyznał Monty Pajton, stając obok dwóch wojów. Kajko położył swoją rękę na jego ramieniu. 
- To jest całkiem normalne, Monty Pajtonie. Trzeba być silnym, żeby zwyciężać- Pocieszył go Kajko, a następnie odczytał zawartość pergaminu: 
- W przypadku nieoczekiwanych komplikacji wywołanych magią tego skarbu, stań na szczycie groty i wskaż w stronę słońca zielony kryształ. 
- W takim razie, do dzieła!- Oznajmił Kokosz, po czym skierowali się do wyjścia. 
W międzyczasie, Oferma przygotowywał Zbójcerzy oraz dwójkę złoczyńców do ataku na Mirmiłowo. Posiadając swoje cechy charyzmatyczne był przekonany, że jego taktyka okaże się skuteczna. Jedynie Kapral nie miał najmniejszego zamiaru podporządkować się jego poleceniom, dlatego stał z boku. 
- Podsumujmy: Uderzamy na gród, wypędzamy stamtąd wszystkich i demolujemy wszystko do ostatniego kawałka!- Zapowiedział Zbójcerz. 
- Sugeruję, żebyśmy we dwóch dokonali największego zamachu w tej akcji, a wy zajmiecie się całą resztą!- Zaproponował Waligóra, wskazując na swojego przyjaciela, Wyrwidęba. 
- Zgoda- Odpowiedział z uśmiechem Oferma.- Czego chcecie w zamian? 
Rozbójnik pomyślał przez chwilę, po czym wyjaśnił w dwóch słowach: 
- Wspólnej władzy!
Wszyscy zaakceptowali jego pomysł poza Kapralem, który w nienajlepszym nastroju uderzał ręką o ścianę warowni błagając, żeby Oferma znów był sobą. 
- Jeden moment- Przerwał na chwilę inny Zbójcerz.- A co będzie z naszym Hegemonem? Zresztą mówił, żebyśmy nie robili żadnego ataku! 
- Hegemona tu nie ma!- Przypomniał Oferma stanowczym tonem.- A więc jego słowa nie mają tu najmniejszego znaczenia. Od teraz ja jestem waszym nowym władcą! 
- Z drugiej strony uważam, że jednak trochę przesadza…- Wyszeptał nagle ten sam Zbójcerz. 
- Ruszajmy na wojnę!- Oznajmił w końcu Oferma.
- Tak, zdecydowanie…- Stwierdził następny, stojący z boku. 


KONIEC CZĘŚCI 2




Opis fabuły:
Kajko i Kokosz otrzymują list od swoich ojców, którzy mają niedługo zagościć w grodzie. Przedtem jednak stają się świadkami niesamowitego doświadczenia wywołanego przez wynalazek młodego geniusza- czarodziejskie berło. Niestety, powoduje ono również poważne szkody, które dwaj przyjaciele w towarzystwie sympatycznego amatora rzemiosła muszą jak najszybciej naprawić. W całą sytuację zaplątani są ponadto ich słynni rywale- Zbójcerze, wśród których także zaszła pewna, nieoczekiwana zmiana… 

Przeczytaj kolejną przygodę swoich ulubionych bohaterów. Znajdziesz tutaj dodatkowo wątki nawiązujące do takich ekranizacji jak Latający cyrk Monty Pythona, Harry Potter, a także kultowego Batmana. Akcja opowiadania ma miejsce po trzech wcześniejszych historiach: „Zbójcerze kontratakują”, „Strzelnicze lasy” i „Czas olimpiady”. 


Termin ostatniej części przygody zapowiadam na 30 grudnia. 

czwartek, 8 grudnia 2022

Asteriks i Obeliks - filmy (Quiz). Jak dobrze je znasz?

Zapraszam na quiz o przygodach dwóch słynnych Galów, Asteriksa i Obeliksa. Quiz dotyczy wątków fabularnych, obsady poszczególnych filmów, a także cytatów. Sprawdź, ile punktów uda Ci się zdobyć!

Link do gry znajduje się poniżej:
https://kahoot.it/challenge/08389338?challenge-id=7516d609-4133-4baf-a560-cc1dbe8e8c12_1670497162040

Lub: Wejdź na stronę "kahoot.com" i wpisz następujący kod PIN: 08389338. Czas rozgrywki jest ograniczony. 

Życzę miłej zabawy! 

środa, 30 listopada 2022

Thief: The Dark Project - Lord Bafford's Manor. Misja pierwsza

 

Witajcie. Poniżej przedstawię prezentację, jak wygląda gra "Thief: The Dark Project" i jego pierwsza misja. Zapraszam do oglądania. 


Liczba grafik: 12 




























































Tak zatem prezentuje się pierwsza misja na powyższych screenshotach. Więcej materiałów związanych z pozostałymi misjami tej części postaram się wrzucić w swoim czasie. 

















środa, 23 listopada 2022

Kajko i Kokosz: Czarodziejskie berło. Pierwszy fragment opowiadania

 

Polska seria komiksowa o przygodach dwóch bohaterów tak mi się podobała, że wspominałem już o czterech własnych przygodach, które wymyśliłem. "Kajko i Kokosz: Czarodziejskie berło" jest właśnie jednym z nich, w którym pojawiają się także rodzice obu przyjaciół. Tekst został podzielony na trzy części w programie Word, natomiast poniżej znajdziecie jego pierwszy fragment a także opis fabuły. Życzę miłych wrażeń! 




Część 1 mojego opowiadania prezentuje się następująco: 


Pewnego słonecznego dnia, Kajko i Kokosz razem z wojownikiem Witem zbierali leśne owoce niedaleko grodu. Były one potrzebne do tego, żeby Lubawa upiekła kilka placków dla wszystkich mieszkańców.

- Ale będzie z tego pychota. Uwielbiam pracować z przyjaciółmi- Powiedział Kokosz, oblizując się.

- To oczywiste- Przyznał Kajko.- A jak ty oceniasz taką pracę, Wicie?

Po tych słowach bohater udzielił następującej odpowiedzi:

- Toż to u mnie są elegancje. Mam w tej kwestii same gracje.

- I w taki sposób każda praca powinna przebiegać- Kontynuował Kajko.- W spokojnej atmosferze.

Wtedy cała trójka usłyszała znajomy krzyk ostrzegawczy:

- Uwaga!!

- Nie, no, ten znowu swoje!- Odezwał się Kokosz zauważając, o co chodzi. Po chwili w ziemię uderzyła maczuga, która przeleciała kilka metrów nad ziemią.

- Do kroćset! Łamignat, rozum ci odebrało?! Mogłeś nas zranić!- Irytował się Kokosz.

- Och, przepraszam was, koledzy, ja tylko ćwiczyłem gwałtowne machanie moim bacikiem- Wytłumaczył rozbójnik.

- Nic strasznego, druhu się nie stało. Na szczęście takich przypadków jest mało- Odparł Wit.

- Po co to właściwie robisz?- Spytał Kajko.

- Wiecie, jakby na przykład ktoś chciał zaatakować wasz gród jakąś zwiększoną potęgą, to zawsze mogę go w ten sposób potraktować- Mówił Łamignat.

- Grunt to dobre pomysły. Warto trenować swoje zmysły- Ciągnął Wit.

- O, nie, takich sytuacji nie życzę sobie podczas zbierania smakowitych owoców. Już wolę oberwać czymś, co spada z drzewa, niż twoim grubym kijem!- Oznajmił Kokosz opierając się o dąb. Wtedy w jego głowę puknął spadający żołądź.

- Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!- Pouczył Kajko.

- Właśnie widzę. Dlatego wolę na spokojnie zebrać więcej jagód z tych krzaków i mam nadzieję, że spotka mnie coś zaskakującego.

Kiedy Kokosz pochylił się nad owocowymi krzakami, to na jego głowę wskoczyła wiewiórka, a następnie gdzieś zniknęła.

- Przestrogi przyjaciela nie posłuchałeś. I wobec tego znowu oberwałeś- Mówił Wit.

- Miałem na myśli zaskakującą ilość jagód!- Wyjaśnił Kokosz wstając z ziemi.

- Lepiej już skończmy na dziś, i tak mamy wystarczająco dużo- Zaproponował Kajko.

- Dobrze, to ja pójdę wypatrywać bogatych kupców, a potem wpadnę do waszego grodu na poczęstunek- Odparł Łamignat.

- Cieszę się, bo zawsze coś nam psujesz, gdzie popadnie!- Stwierdził Kokosz.

- Nie musisz się za bardzo denerwować, bo my tu nie przyszliśmy ciężko pracować- Pocieszył go Wit.

Wkrótce cała trójka była już blisko bramy Mirmiłowa z koszykami pełnymi owoców.

- Ciekawe, jak duże będą te placki upieczone przez Lubawę?- Zastanowił się Kokosz.

- Na pewno takie, żebyś się szybko najadł- Zapewnił Kajko.

Wtedy znowu odezwał się bohater układający rymy:

- Smakowite owoce są na wagę złota. Wita dość prędko wzmaga ochota.

Jednak, w Mirmiłowie na wojów czekała kolejna, niespodziewana sytuacja. Lubawa podeszła do nich z listem w ręku, po czym oznajmiła:

- Moi mili, nawet nie wiedzieliście, kto przyjedzie was odwiedzić!

- Ojej- Skomentował Kokosz robiąc wielkie oczy.- A któż to taki, Lubawo?

- „Ja spróbuję zgadnąć, ale wątpię”- Pomyślał w głowie Kajko, ale kobieta kontynuowała:

- Dlaczego do własnych synów nie mieliby przyjechać ich kochający ojcowie? Zresztą domyślam się, że bardzo dawno temu się z nimi nie widzieliście.

Po usłyszeniu tych słów dwaj przyjaciele przez chwilę stali jak zamurowani.

- To prawda- Przyznał po chwili Kajko i westchnął.- Rzeczywiście wielki kawał czasu. Gdyby się dowiedzieli, ile razem dokonaliśmy, byliby z nas niezwykle dumni.

- Och, a ja już nawet zapomniałem, jak mój tato wygląda- Stwierdził Kokosz z gorzkim żalem. Nagle do wszystkich zebranych wokół mieszkańców grodu przybiegł kasztelan wraz ze swoim bratem Wojmiłem, po czym oznajmił:

- Koniecznie im przeczytaj ten list, Lubawo. A potem weźmiemy się za przygotowywanie powitalnej uczty!

Żona spełniła jego prośbę. Treść listu brzmiała następująco:

„Kochani synowie, doszły do nas słuchy, że wiele razy wykazywaliście się odwagą, siłą i honorem podczas bohaterskich zmagań. Musimy spędzić ze sobą trochę czasu, bardzo się za Wami stęskniliśmy. Dlatego wkrótce przyjedziemy zagościć do Waszego szlachetnego grodu. Wasi kochający ojcowie, Piotrko i Jarosz.”

Automatycznie na twarzach obydwóch wojów pojawiły się smutne miny.

- Nie rozumiem, dlaczego przez tak długi czas o nich nie wspominaliśmy?- Rozczarował się Kajko.- Przecież to nasi krewni.

Po tych słowach znowu odezwał się Wit:

- Nie załamuj głowy, Kajko, zmień swoje nastawienie. Każdy ojciec wokół swego syna roztacza umiłowanie.

- Święte słowa!- Skomentował Wojmił.

Kiedy mieszkańcy grodu przystąpili do przygotowań na wizytę dwóch ojców, Mirmił pomyślał sobie, żeby mógł w jakiś sposób zmienić jedną rzecz w sobie.

- Moja kochana żono- Odezwał się.

- Tak, Mirmiłku?- Spytała Lubawa.

- Moi dobroduszni woje nigdy mnie nie zawiedli, zawsze stawiali opór przeciwnikowi, natomiast mnie zawsze brakuje wewnętrznej determinacji do działań i przez to nie akceptuję siebie całkowicie. Chciałbym coś z tym zrobić!

- Ale Mirmiłku, wcale nie musisz zmieniać swojej postawy, bo ja ciebie akceptuję za to, jaki jesteś.

- I ja tak samo!- Dodał Wojmił.- Wyrzuć z siebie te negatywne myśli, bracie. Wkrótce zagoszczą dobrzy ojcowie twych wojów, więc przyjmij do tego odpowiednią postawę.

Jednak Mirmił nie ustępował. Zastanowił się nad ciekawą postacią i po chwili odparł:

- Ja mimo wszystko uważam, że mam potencjał do wykazywania się równą ilością odwagi, jak Kajko i Kokosz. Niedaleko, w wiosce Handlarzy mieszka niejaki Monty Pajton, który mógłby mi w tej kwestii pomóc…

- Co takiego?!- Spytała zdumiona Lubawa.

- Ten mądrala, który praktycznie nie zna się na tym, co go fascynuje?- Dodał Wojmił.

- Bracie, twierdzisz, że pirotechnika nie jest jego mocną stroną? Ja uważam przeciwnie. Chciałbym się do niego udać i osobiście poprosić o zmianę poczucia swej odwagi.

- Ale problem polega na tym, że jego wynalazki nie zawsze wychodziły jak trzeba, Mirmiłku- Wytłumaczyła mu żona.- Ja dużo o tym słyszałam. Może lepiej na razie nie ryzykować?

- Ja mam dość wewnętrznego rozdarcia i chcę to jak najszybciej zakończyć. Nie zamierzam po raz któryś się skompromitować przez byle co. Wojmile, pójdziesz tam ze mną.

Jak powiedział, tak się stało. Po kilku minutach bracia opuścili gród i udali się do wioski Handlarzy.

- Przeczuwam, że to skończy się nieprzyjemnie za pierwszą próbą- Martwiła się Lubawa.

- Oj tam, nasz kasztelan miał już do czynienia ze znacznie gorszymi rzeczami. Jemu będzie lepiej, a do nas przyjadą ojcowie- Odparł Kokosz.

- A ty nie bądź taki pewny siebie!- Pohamował go Kajko.- Jeszcze wszystko się może stać.

Gdy Mirmił i Wojmił dotarli do wioski Handlarzy i znaleźli Monty Pajtona, który wyglądał na zwykłego mieszczana, to kasztelan wyjaśnił mu cały swój problem. Wtedy tamten zaprosił ich do swojej chaty i zaprezentował ukrywany przez długi czas swój wynalazek.

- Ludzie uważają mnie za głupca- Tłumaczył człowiek.- Rzeczywiście pirotechnika to moja wielka pasja i chcę ją rozwijać. To jest magiczne berło, nad którym bardzo długo pracowałem. Początkowo testowałem jego moc na kilku myszach, w wyniku czego stały się super szybkie, ale wszystkie dawno uciekły.

- No to ja chciałbym stać się bardziej odważny- Przerwał Mirmił.- Ufam ci i wiem, że potrafisz mi pomóc, Monty Pajtonie.

- W porządku, to stań na spokojnie. Kilka chwil i będzie po zabiegu.

- Na pewno zamierzasz poddać się sile tego ustrojstwa, bracie?- Szepnął Wojmił.- Jeszcze możesz zrezygnować.

- Oj tak- Zapewnił kasztelan, a Monty Pajton aktywował swój niezwykły wynalazek z czarnym płaszczem na głowie. Promień wydobywającego się światła stawał się coraz jaśniejszy.

- Ostrzegam, cię, wpływy mogą być tragiczne. Nie chcesz przez to przechodzić- Upominał Wojmił.

- A właśnie, że chcę. I nic mnie przed tym nie powstrzyma. Niech wszystkie negatywne emocje odejdą w niepamięć.

W końcu berło wytworzyło świecącą wiązkę, która objęła całe ciało kasztelana. Wojmiła dopadł lekki niepokój.

 - Jak się czujesz, bracie?- Spytał. Na te słowa Mirmił odpowiedział stanowczym tonem:

- Już w ogóle nie czuję strachu. I ty również nie masz do tego powodów, Wojmiłku. Jestem w pełni usatysfakcjonowany.

- Eureka!- Oznajmił radośnie Monty Pajton.- Teraz wszyscy docenią moje starania.

- Mam propozycję- Odparł Mirmił.- Bierz swój wynalazek i chodź z nami do grodu, Monty Pajtonie. Mieszkańcy na pewno chcieliby cię poznać i dowiedzieć się, czego właśnie dokonałeś.

- Co??- Załamał się Wojmił, jednak mieszkaniec wioski z zadowoleniem się zgodził.

- Och, to dla mnie będzie niezwykła przyjemność, kasztelanie- Wzruszył się pirotechnik.- Tylko powiedz im proszę, że nie jestem złym człowiekiem. Masz to w gwarancji.

- Ależ oczywiście, kolego.

Zaraz potem pewny siebie kasztelan z lekko podenerwowanym bratem zaczął prowadzić Monty Pajtona do Mirmiłowa. Tymczasem, w potężnej warowni Hegemon wyjaśniał Zbójcerzom swój kolejny plan pogromu miejsca, które w tej chwili najchętniej zmiażdżyłby jedną pięścią.

- Jestem zawstydzony i zły- Mówił, śledząc wzrokiem ustawioną w szeregu drużynę.- Każdy atak krwawego zbója musi przebiegać z sukcesem, a jedna nieszczęsna rzecz do tej pory nam się nie powiodła. To jest czysta hańba.

- Co chcesz przez to powiedzieć, Hegemonie?- Spytał Kapral.

- Cóż, doszedłem do wniosku, że jest nas po prostu… Za mało. Potrzebny nam jest jeszcze ktoś równie podły, okrutny i zły. Ktoś, kto ma potencjał bezlitosnego rozsiewania strachu…

- Ale, gdzie moglibyśmy znaleźć takiego delikwenta, wodzu?- Zapytał inny Zbójcerz.

- Właśnie nie wiem, ale gdybym już go zarekrutował, to wtedy na pewno nasze działania przebiegałyby sprawniej. I ze skutkiem.

- Hej, patrzcie, chyba w naszą stronę leci gołąb pocztowy- Odezwał się Oferma, zauważając ptaka, który trzymał w dziobie list.

- To nie gołąb, tylko sowa, durniu!- Pouczył go Kapral.

- Jasne, a najbardziej wredny człowiek w naszej warowni jak zwykle ma swoje zdanie.

Niebawem Hegemon odebrał list dostarczony przez sowę i przeczytał jego treść. Wtedy ogarnęło go wielkie zaskoczenie.

- Mój tato przyjedzie mnie odwiedzić! Mój tato!- Zawołał, tańcząc ze szczęścia.

- O, rany. Już sobie wyobrażam, co nowego wymyślił…- Skomentował ktoś z szeregu, a Hegemon ze wzruszeniem ciągnął dalej:

- Już bardzo dawno go nie widziałem. Ale nawet dobrze, że przyjedzie, ponieważ spróbuję go namówić, żebyśmy razem pokonali Mirmiła i jego kumpli!

Wśród reszty Zbójcerzy zapanowało lekkie zmartwienie.

- Tego się nie spodziewałem. Jak niby mamy się zachować przy jego ojcu?- Spytał jeden.

- A skąd to wiesz? Przecież go nawet nie znamy!- Stwierdził drugi.

- A może po prostu powiemy „Dzień dobry”, a następnie mu trochę opowiemy o sobie? Zresztą tak by wypadało- Zaproponował Oferma.

- Wiesz co, Ofermo? A ja uważam, że wypadałoby zakleić ci ten dziób, żebyś się nie wypowiadał bez potrzeby!- Odparł na to Kapral. Wtedy tamten znowu się odezwał:

- Niektórzy z was są naprawdę lekkomyślni. Powinniście trochę zmienić swoje nastawienie i zaakceptować moje pomysły bo wiem, że są dobre.

- Jasne, jasne. Ciekawe, kto nas do tego zmusi, bo na pewno nie ty, cha, cha!- Zaśmiał się Zbójcerz, który był siłaczem, a pozostali razem z nim.

- „Śmiejcie się ile chcecie, przyjdzie chwila, w której zrozumiecie, że zawsze chciałem dobrze”- Pomyślał w głowie Oferma, opierając się o kamienną ścianę warowni.

- Hej, tylko bez głupich dyskusji między sobą!- Zwrócił nagle uwagę Hegemon.- Lepiej przygotujcie się do wizyty mojego ojca.

W tym samym czasie Mirmił i Wojmił przyprowadzili Monty Pajtona do grodu. Mieszkańcy stali i patrzyli się na gościa z niedowierzaniem.

- Moi drodzy, to jest mądry i uczciwy pirotechnik Monty Pajton- Tłumaczył Kasztelan.- Niedawno sprawił, że wstąpiła we mnie znacznie większa odwaga, niż do tej pory. I teraz nie czuję strachu nawet przed najbardziej gwałtownym atakiem nieprzyjaciela.

- Ojej…- Odpowiedziała na to Lubawa.

- Dziękuję, Mirmile. Hojnie mnie zaanonsowałeś- Odparł pirotechnik.

- A czy można wiedzieć jak dokonałeś takiego niezwykłego czynu, Monty Pajtonie?- Spytał jeden z mieszkańców grodu.

- Ależ oczywiście. Zawdzięczam to dzięki temu niewykłemu berłu, które sam wynalazłem i już wcześniej testowałem. Okazuje się, że może przynieść naprawdę znakomite rezultaty!

- Och, coś czuję, że zaraz padnie jakieś stanowcze pytanie, znając chęci niektórych mieszkańców- Stwierdził Kajko.

- A sprzedałbyś nam to cacko, dobry człowieku?- Zapytał ktoś inny i w wyniku tego pozostali zaczęli popierać jego propozycję. Przez chwilę panowała atmosfera pełna głębokich próśb i wyjaśnień, dlaczego każdy zechciałby skorzystać z mocy magicznego berła:

- Moje kury mogłyby znosić dwa razy większe jajka!

- Ja chciałbym mieć skrzydła i nauczyć się latać jak ptak!

- A ja chcę mieć zniewalającą fryzurę na głowie!

- Przestańcie wreszcie!- Uciszyła ich nagle Lubawa.- Widzę, że to jest najzwyczajnieszy mieszczanin, który też ma swoje potrzeby i nie sprzeda wam swojego wynalazku.

- Nie, nie, to nie sprawi mi żadnego problemu, niewiasto- Zapewnił Monty Pajton.- W wiosce, w której mieszkam nikt mnie nie doceniał. A jeśli teraz sprzedam tym ludziom swoje berło, to  faktycznie każdemu będzie lepiej.

- No to ja dodam, że chcę mieć dwa razy większy żołądek i apetyt- Wtrącił się Kokosz, a Kajko szturchnął go ręką.

- Wszystko da się zrobić, szlachetny rycerzu- Ciągnął Monty Pajton.

- A za ile chcesz nam sprzedać to berło?- Dopytał Wojmił.

- Cóż, widać, że posiada ono niewyobrażalną moc i jest niezwykle potężne. W ramach tego zażyczyłbym sobie jako zapłatę duży worek złota, o ile to nie problem.

Mieszkańcy grodu dyskutowali przez chwilę między sobą.

- Mam pomysł- Oznajmił Kajko.- Niech każdy się dołoży temu człowiekowi po trochu ze swojego majątku, jaki obecnie posiada.

- Mądrze mówi. Do roboty, jeśli chcecie osiągnąć pozytywne korzyści!- Dodał Mirmił.

- Tak wspaniałe przedmioty nie są tanie. Ciekawe, jaką nową cechę Wit dostanie?- Zastanowił się rymujący wojownik.

Po kilku minutach przed Monty Pajtonem pojawił się worek wypełniony różnymi kosztownościami. Mieszkańcy spytali jeszcze, czy nie zostałby na jakiś poczęstunek, ale on musiał odmówić, ponieważ stwierdził, że ma dużo pracy do wykonania w swojej wiosce. Gdy poszedł w swoją stronę, to Kajko pierwszy potrzymał magiczne berło w swoich rękach.

- Monty Pajton wyjaśnił, że każdy musi powiedzieć na głos, co by chciał osiągnąć- Przypomniał bohater.

- Mogę być pierwszy?- Spytał Kokosz.

- Nie, Kokosz. Nie możesz! Daj szansę innym.

- Ja chcę wojować moim bacikiem w najbardziej możliwy sposób, jaki się tylko da!- Zawołał Łamignat.- Wtedy zapewnię wam znacznie skuteczniejszą ochronę.

Wtedy Kokosz pomyślał sobie jedną rzecz:

- „Mam szansę, żeby zrobić mu jakiś kawał za to, że przynosi nam pecha. Może wtedy ten ciamajda nauczy się ostrożności?”

Następnie spytał się Kajka:

- A mogę chociaż wypróbować na kimś siłę tego czarodziejskiego przedmiotu?

- Zostaw, bo jeszcze coś zepsujesz!- Ostrzegł Kajko. Mieszkańców grodu ogarnęło zaniepokojenie.

- Tylko się nie kłóćcie!- Zawołał Wojmił.

- Więcej pewności siebie, bracie. Ja już się przed niczym nie zlęknę- Uspokoił go kasztelan.

Po chwili we wnętrzu kupionego berła wytworzyła się jasna wiązka światła, która trafiła w Łamignata.

- Och, nie! Łamignacie, spójrz na swoją rękę!- Przestraszyła się Lubawa.

- Co? Ojejku! To przecież mój bacik!

- Przyrósł do jego prawego ramienia!- Zorientował się kowal.

- Widzisz, co narobiłeś?!- Zirytował się Kajko.

- Ale heca! Jak się czujesz, miły rozbójniku?- Zapytał Kokosz chichocząc pod nosem.

- To nie jest zabawne, lelum polelum!- Sprzeciwił się Łamignat.- Co ja mam zrobić z taką ręką?!

Kajko spróbował odebrać przyjacielowi berło, jednak ono znowu się aktywowało. Niebawem, wystrzeliły następne wiązki światła, które trafiły kolejno Wita, Wojmiła oraz kowala. Ten ostatni zasnął głębokim snem i jego żona nie mogła go obudzić.

- Rety! Trzymaj się ode mnie z daleka, ty kanalio!- Zawołał panicznie Wit, po czym rzucił się do ucieczki przed Łamignatem. Ten tylko podrapał się w głowę lewą ręką nie wiedząc, co się stało.

- O, nie!- Zasygnalizował po nim Wojmił.- Spójrzcie, jak ja schudłem!! Bracie, co możesz o tym powiedzieć?!

- To nic złego- Odpowiedział pewny siebie Mirmił.- Zacznij jeść dwa razy więcej, a szybko wyzdrowiejesz, mój dzielny Wojmile.

- Co, proszę?!- Wtrącił się Kokosz, ponownie łapiąc za berło.- To było moje życzenie!

- Nie! Daj już spokój!- Zawołał Kajko próbując go powstrzymać. Oczywiście magiczne berło było jeszcze aktywne. Najpierw kolejna świecąca wiązka wystrzeliła w stronę Kokosza, a gdy jego przyjaciel przekręcił niezwykły przedmiot w swoją stronę, to również padł ofiarą strasznej siły.

- Na Trygława!- Zawołali zszokowani mieszkańcy grodu, gdy na ich oczach Kokoszowi wyrosły pióra na prawie całym ciele.

- Co to ma znaczyć? Mam na sobie kurze pióra?!- Zaskoczył się bohater.

- Na to wygląda. To kara za twoją niepohamowaną chciwość!- Odpowiedział mu Kajko.

- A tobie co się stało?

- Właśnie nie widzę u siebie żadnej zmiany. Czy ktoś coś we mnie zauważył?

Mieszkańcy grodu pokiwali głowami twierdząc, że Kajko nie doznał żadnych efektów ubocznych.

- Ale co będzie z moim mężem?!- Zaniepokoiła się żona kowala.- Śpi jak zabity!

- A druh Wit boi się mnie jak ognia, lelum- Dodał Łamignat patrząc na panikującego wojownika.

- Dosyś tego!- Zasygnalizowała Lubawa.- Niech nasi woje pójdą do ciotki Jagi i opowiedzą jej, co właśnie zaszło! Już nie chcę tu widzieć żadnych przykrych przemian w waszym zachowaniu!

- Ja bym najpierw udał się do tego Monty Pajtona, bo to on sprzedał nam swój wynalazek- Pomyślał Kajko, na co Kokosz odparł:

- Do chaty mojej cioci jest bliżej, a poza tym ona jest czarownicą i może będzie mogła coś zaradzić. Myślenie ci się wyłączyło Kajko, czy co?

Dopiero teraz wszyscy domyślili się, jaka przemiana dotknęła bohatera, ale mimo to dwaj przyjaciele bezzwłocznie udali się w stronę chaty Jagi zabierając ze sobą berło i obiecując, że wszystko wróci do normy. W tym samym czasie, do warowni Zbójcerzy w końcu zawitał jadący na białym koniu ojciec Hegemona, który od razu położył swoje dłonie na obu ramionach herszta.

- Jestem z ciebie dumny, synu- Mówił.- Nie znam nikogo tak nieustraszonego i pewnego siebie, jak ty. Gratuluję.

- Wyrazy wdzięczności, mój wierny ojcze- Odpowiedział Hegemon.- Chciałbym przedstawić ci moich niezastąpionych Zbójcerzy…  Baczność, zbiórka!

- Pozwól, że zrobię to osobiście, Hegemonie.- Ciągnął człowiek, gdy tamci ustawili się w szeregu.- Witam was wszystkich, mili rozbójnicy. Ja jestem Hogward i dzisiaj przyjechałem odwiedzić mojego syna, którego już od dawna nie widziałem i bardzo się za nim stęskniłem.

- „Dobra, to teraz podrzucę mu pomysł wspólnego obalenia tego niedojdy, Mirmiła…”- Pomyślał w głowie Hegemon, jednak jego ojciec odparł:

- Synu, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebyśmy we dwóch spędzili trochę czasu? Chyba twoi poddani rycerze- rozbójnicy mogą przez jakiś czas pozostać tu sami?

- Eee… Dobry pomysł ojcze, ale ja uważam, że lepszym było by… Zemścić się na kimś, na kogo wręcz nie rzucam nawet okiem…

- Wodzu!- Wtrącił się nagle Oferma.- Nie musisz stale myśleć o zdobyciu grodu Mirmiłowa. Odpuść sobie choć na chwilę.

- No i się wygadał!-  Nie wytrzymał Hegemon, przewracając oczami.

- Synu, ten rozsądny Zbójcerz ma rację- Odparł jego ojciec.- Nie wiem, jak wygląda ten gród, o którym właśnie powiedział, ale ktokolwiek w nim mieszka nie musi być przez ciebie znienawidzony. Uważam, że mógłbyś się dogadać z prostymi ludźmi.

- Ja jednak mam przeciwne zdanie co do tego tematu, ojcze. A ty Ofermo, jak już go rozwinąłeś, to idź zobacz, co nasi „sprytni” sąsiedzi teraz porabiają.

- Nie ma sprawy, wiem, że tego typu rzeczy zawsze przypadają na mnie- Odpowiedział Zbójcerz, opuszczając warownię.

- Dlaczego mówicie na niego Oferma?- Spytał Hogward.- To nie jest zbyt uczciwe z waszej strony.

- Oj tam, to zwykłe określenie dotyczące jego cechy charakteru- Wyjaśnił Hegemon.- Równie dobrze moglibyśmy na niego wołać „Niedojda”.

W tym samym momencie Kajko i Kokosz opowiedzieli o całym zamieszaniu czarownicy Jadze. Berło cały czas mieli przy sobie.

- To jest niezwykła siła specjalnego rodzaju- Tłumaczyła Jaga.- Nic tu po moich czarach. Musicie udać się do Monty Pajtona i dowiedzieć się, co zrobić.

- A czy dostaniemy od ciebie na drogę jakąś kolejną niezwykłą rzecz, z której będziemy mogli korzystać, ciociu?- Spytał Kokosz.

- Owszem. Ostatnio opracowałam super buty pozwalające skakać na sporą wysokość. Zostały sprawdzone ze szczególną starannością!

- Ale w jaki sposób się z nimi zabierzemy, Jago?- Dopytał Kajko.

- Proste: Załóż je na swoje nogi!

- I w nagłym wypadku wykorzystaj je- Dodał Kokosz.- Coś czuję, że do czasu cofnięcia tych efektów będę musiał tłumaczyć ci proste rzeczy!

- Nie martw się. Spróbuję panować nad swoim tokiem myślenia.

- Udzielę ci w takim razie małej wskazówki, Kajko- Ciągnęła Jaga.- Najpierw zastanów się, czy twój pomysł w określonej sytuacji będzie skuteczny i dopiero wtedy go zrealizuj. Ale przede wszystkim: Nie trać głowy!

- To najważniejsze- Przyznał Kokosz i zaraz potem obydwaj ruszyli w stronę wioski Handlarzy. Po drodze spotkali Ofermę, któremu wcześniej kazano sprawdzić, co się dzieje w Mirmiłowie.

- O, proszę. Starzy znajomi- Skomentował tamten.

- A ty czego znowu szukasz, włóczęgo?- Spytał lekko zirytowany Kokosz.

- A jak ci się wydaje, rycerzu? Hegemon jak zwykle planuje was zgładzić, więc kazał mi sprawdzić, co właśnie robicie… Zaraz, co ty masz na sobie?

Chwilę potem Oferma zaśmiał się pod nosem, widząc kurze pióra na całym ciele Kokosza.

- O co ci chodzi? Złaź nam z drogi!- Zezłościł się tamten, jednak Oferma odparł:

- Hegemon nie spodziewałby się, że spotkam na swojej drodze kurczaka, che, che…

- „Już ja ci dam, ty hultaju!”- Pomyślał w głowie Kokosz, a następnie zwrócił się swojego przyjaciela.-Kajko, czy uważasz, że dobrym pomysłem będzie potraktowanie go siłą tego fatalnego berła?

- Cóż, jak mówisz „fatalne”, to nad czym tu się zastanawiać? Zostaw go- Odpowiedział mu na to Kajko, jednak Kokosz nie mógł się powstrzymać.

- Hej, co to za pogaduchy? Ostrzegam was, bądźcie rozsądni!- Ostrzegł ich Oferma, jednak w ostatniej chwili z ponownie aktywowanego przedmiotu wyleciała kolejna wiązka światła, która trafiła prosto w jego ciało.

- Mówiłem, że masz nic nie robić!- Zdenerwował się Kajko.

- A co? Taka okazja mogłaby mi się nigdy więcej nie trafić- Wytłumaczył Kokosz, a chwilę potem Oferma zaczął mówić stanowczym tonem:

- Hej! W moim towarzystwie nie ma gadania! Zamilknąć, bo rozsiekam na plasterki!!

- I po co to zrobiłeś?- Spytał Kajko.- Już sam nie wiem, co się z nim stało.

- Jest bardziej… Poważny- Zauważył Kokosz.- Wiesz co, kolego? Idź do tej swojej warowni, gdzie przebywa reszta twoich zbójów i sprawdź, jak się mają.

- Tam do kata!- Odpowiedział na to Oferma.- Pewno te kanalie zamiast czuwać na warcie, wolą sobie popić! Już ja ich przywołam do porządku raz, dwa!!

Po usłyszeniu jego słów woje wzruszyli ramionami i kontynuowali swoją wyprawę. Po kilku chwilach Zbójcerz, który doznał niespodziewanej zmiany w swoim zachowaniu, wszedł na teren warowni skupiając wzrok na całej reszcie stojącej w szeregu. Jedynie Hegemon, jego ojciec i Kapral stali z boku.

- Baczność, w szeregu zbiórka!!- Wołał Oferma.

- O, proszę!- Zlekceważył go jeden ze zbójów śmiejąc się pod nosem.- Udaje, że zmienił swoje nastawienie i teraz mamy go posłuchać!

- Powiedziałem: ZBIÓRKA!!

- Hę? Ofermo, dobrze się czujesz?- Zwrócił mu uwagę zszokowany Hegemon.

- Co mu jest?- Spytał po nim Kapral.- Hej! Słyszysz, co się do ciebie mówi, bałwanie?!

- Bałwanem to JESTEŚ TY!!- Oferma podniósł na niego swój głos.- ZAMILCZ CYMBALE, BO OBERWIESZ!!

Dopiero teraz pozostałych Zbójcerzy ogarnęły niepokojące myśli i zaskoczenie.

- Tamci hultaje z grodu zrobili mu pranie mózgu!- Stwierdził jeden z nich.- I teraz uważa, że może tu sobie rządzić!

- MORDY NA KŁÓDKĘ I SŁUCHAĆ, CO DO WAS MÓWIĘ!- Kontynuował Oferma.- Rozejrzyjcie się dookoła. Jak można doprowadzić swoją warownię do takiego stanu?! Brać się do sprzątania, ale już!!

- Hegemonie, radź coś!- Jęknął Kapral.- Jakaś czarna siła w niego wstąpiła! To nie jest normalne!

- Ofermo, posłuchaj mnie!- Zawołał herszt.- Nie wiem co się z tobą stało ale pamiętaj, że ja tu jestem waszym wodzem!

- Tak, tak- Odpowiedział na spokojnie Zbójcerz.- I dlatego chcę cię zastąpić przez jakiś czas, Hegemonie. Możesz teraz zająć się tym, na co masz ochotę.

- Cóż, widać, że posiada niezwykłe cechy charyzmatyczne- Przyznał Hogward.- Zdecydowanie może pozostać przez jakiś czas z twoimi poddanymi, synu. Ruszajmy, szkoda tracić czas.

- Chyba masz rację ojcze ale jestem trochę zaniepokojony, ponieważ nigdy do tej pory tak się nie zachowywał- Odparł Hegemon.

- Zaraz, moment!- Wtrącił się Kapral.- Czy podczas twojej nieobecności mamy słuchać rozkazów tego półgłówka, wodzu?!

- Nie waż się ze mną sprzeciwiać, Kapralu, bo będzie z tobą marnie. I jeszcze jedno: Niech nikt z was bez mojego nadzoru nie próbuje robić ataku na Mirmiłowo. Na ten czas możemy to sobie darować.

Kilka chwil potem ojciec i syn opuścili warownię, a reszta Zbójcerzy pozostała sama pod nadzorem Ofermy, który teraz przybierał stanowczą minę. Tylko Kapral powiedział sam do siebie:

„ Jak tylko rozgryzę tego zarozumialca przekona się, kto tu rządzi…”

Tymczasem Kajko i Kokosz przebyli niedaleką drogę, zatrzymując się w niejakiej wiosce Handlarzy. To właśnie tutaj poczciwy Monty Pajton mieszkał w swojej chacie. Przedtem dwaj przyjaciele zwrócili uwagę na rozmowę dwójki młodych osób.

- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, Hanno- Powiedział chudy młodzieniec.

- Dlaczego mój romantyczny Romanie?- Spytała z żalem dziewczyna o jasnych włosach.- Czy moje zachowanie tobie nie odpowiada?

- Otóż to. Wolę być sam, niż w nieodpowiednim towarzystwie. Ojciec mi powtarzał, że się dla ciebie nie nadaję i miał rację. Odchodzę!

- Proszę cię, zostań! Zapomnę o wszystkim, co zrobiłam. Kocham cię i nic tego nie zmieni!

Następnie dziewczyna zaczęła płakać gorzkimi łzami, gdy tamten poszedł w swoją stronę. Kajko również poczuł się przy tym źle.

- Nie znoszę, gdy tak się traktuje młode damy- Odparł.

- Zwykły osioł i tyle- Stwierdził Kokosz.- To są ich sprawy. Chodźmy odszukać tego, który sprzedał nam ten wynalazek.

 

KONIEC CZĘŚCI 1



Opis fabuły:

Kajko i Kokosz otrzymują list od swoich ojców, którzy mają niedługo zagościć w grodzie. Przedtem jednak stają się świadkami niesamowitego doświadczenia wywołanego przez wynalazek młodego geniusza- czarodziejskie berło. Niestety, powoduje ono również poważne szkody, które dwaj przyjaciele w towarzystwie sympatycznego amatora rzemiosła muszą jak najszybciej naprawić. W całą sytuację zaplątani są ponadto ich słynni rywale- Zbójcerze, wśród których także zaszła pewna, nieoczekiwana zmiana…

Przeczytaj kolejną przygodę swoich ulubionych bohaterów. Znajdziesz tutaj dodatkowo wątki nawiązujące do takich ekranizacji jak Latający cyrk Monty Pythona, Harry Potter, a także kultowego Batmana. Akcja opowiadania ma miejsce po trzech wcześniejszych historiach: „Zbójcerze kontratakują”, „Strzelnicze lasy” i „Czas olimpiady”. 

Termin ukazania się dalszej części tekstu na stronie bloga planowany jest na 9 grudnia, natomiast części trzeciej- 16 grudnia.