ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
W którym Czarek i Reks wraz z Ptysiem
Wytropili tajemniczego złodzieja
Parówek
Przyjaciele smacznie przespali całą noc, pomimo irytującej muchy, a kiedy wzeszło słońce, niedługo obudziła się także pani Ania i poinformowała państwa Kwiatkowskich, że ich psy do tej pory do niej nie wróciły. Po usłyszeniu tej wiadomości, Tata małej Kasi oznajmił:
- Niestety, ale dzisiaj nie możemy wrócić do naszego miasta, bo przypadł mi ostry dyżur. Ale bez obaw, wezmę wolne na jutro i we trójkę pojedziemy szukać naszych psów. Obiecuję to wam.
Kiedy Tata pojechał samochodem do pracy, mała Kasia była zawiedziona.
- Myślałam, że wrócimy tam dzisiaj- Zmartwiła się dziewczynka.- Nasze psy na pewno bardzo się boją.
- A może nie?- Mama pocieszyła córkę.- Psy mają swoje sposoby i świetnie sobie radzą. A gdzie twoim zdaniem mogliby być Reks i Czarek?
- Coś mi mówi, że prowadzą życie pełne przygód i intryg w naszym mieście, a potem zawsze śpią na swoim wybiegu, mamo.
- To bardzo dobre przypuszczenie, Kasiu! Gdzieindziej nasze psy chciałyby mieszkać same? No, może u pani Anny, ale przecież nam mówiła, że zdążyły jej się urwać ze smyczy. Ja też uważam, że nadal tam są i świetnie się bawią. Bez zmiany planów jedziemy ich szukać jutro!
Dziewczynkę to bardzo ucieszyło i zaczęła tańczyć z radości, chociaż nie wiedziała, jak jej zwierzęta sobie radzą same. A tymczasem, na starym podwórku nasi bohaterowie budzili się po kolei. Reks obudził się ostatni. Wstał z małym mlaśnięciem. Potem podszedł do garnka i napił się wody.
- Dzień dobry, Reks!- Przywitał się Czarek.- Jak ci się spało?
- Nienajlepiej- Ziewnął pies.- Przez tą nieznośną muchę nie spałem pół nocy! Ciągle musiałem ją odganiać.
- A tobie jak się spało, Ptyś?
- Wyśmienicie!- Zawył Ptyś.- Jeszcze nigdy tak dobrze mi się nie spało. Ola zawsze mnie musiała przytulić w nocy, a tak to przynajmniej spokojnie sobie śpię i nikt mnie nie dotyka bez powodu.
- Przecież Ola nie przytulała cię bez powodu- Zauważył Czarek.- To znak, że cię kocha.
- Jak może mnie kochać? Jestem dla niej zwykłym miłym pieskiem i to wszystko.
- A skąd to wiesz, skoro nigdy ci tego nie mówiła? Co, jeśli teraz zamiast cieszyć się życiem, płacze za tobą?
- Ona rzadko płacze- Wyjaśnił Ptyś.- Często jest naprawdę wesoła.
- Ale zastanów się nad tym, dobrze? Na przykład, odkąd Kwiatkowscy się przeprowadzili i zostaliśmy sami, też często o nich myślę. I mam cichą nadzieję, że zdecydują się wrócić i zajrzeć na nasze podwórko.
W tym momencie, kiedy Reks pił wodę z garnka, przypomniało mu się coś i posmutniał.
- Reks, co się dzieje?- Zapytał z niepokojem Czarek.
- Nic takiego- Reks pociągnął nosem.- Gdy panowały gorące temperatury, Kwiatkowscy często dawali nam świeżej wody. A w zimie mała Kasia często pomagała rodzicom wkładać nam słomę do budy, żeby było nam ciepło. Ach, a co, jeśli teraz nadejdzie zima? Skąd sami weźmiemy słomę?! Albo co, jeśli zepsuje się wąż ogrodowy i nie będziemy w stanie go naprawić? O, nie, Czarek, jak mam ci to powiedzieć? Masz rację! Musimy wrócić do Kwiatkowskich! Przecież oni to wszystko robią dla naszego dobra! Jak mogłem być tak głupi i pozwolić im odjechać bez nas?!
I dopiero teraz Reks zaczął wyć ze smutku. Wiedział, że Kwiatkowscy ich kochają.
- Już dobrze Reks, nie becz- Czarek pocieszył kolegę.- Mam plan. Spróbujemy wrócić do domu pani Anny, może ona zadzwoni do naszych właścicieli?
- Ale nie wiemy, gdzie ona mieszka! Och, dlaczego pozwoliłem nam się urwać ze smyczy?! Czarek, jak mogłem być takim idiotą? Przecież my i Kwiatkowscy jesteśmy rodziną! Po co mi sama kiełbasa, skoro mamy ludzi, którzy otaczają nas dobrem i miłością?
- Reks, błagam cię, na pewno jak tak będziesz płakał, to niczego nie zmienisz!
- Przysięgam, że jeśli w ogóle wrócimy do Kwiatkowskich, nigdy więcej nie będę się chował!
Nagle, rozmowę przyjaciół przerwał Ptyś.
- Pani Ania?- Zapytał.- Chodzi wam o tą starszą panią w okularach, co byliście z nią na konkursie i używa różnych rodzajów perfum?
Reks i Czarek kiwnęli łbami.
- Wiem, gdzie ona mieszka! Niedaleko domu Oli! Mogę was tam zaprowadzić! Chodźcie!
Po czym kundel pierwszy przebiegł pod bramą, a Czarek i Reks za nim.
- Tak! Jednak szczęście się do nas uśmiechnęło!- Ucieszył się Reks.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca- Powiedział Czarek, bo przeczuwał jakąś przeszkodę. I właśnie, kiedy Ptyś przyprowadził kolegów pod dom starszej kobiety, stali przez pięć minut i nikt nie wyglądał przez okno.
- Jesteś pewien, że to tu?- Zapytał Czarek.
- Jasne, a za kogo wy mnie macie? Za jakiegoś głupka, czy co? Znam to miasto i niektórych ludzi, jak własną budę.
- No to najwyraźniej nie ma jej w domu.- Domyślił się Czarek.- Nie chce mi się czekać, spróbujemy później.
- Mam taką nadzieję!- Chlipnął Reks.
- Reks, ogarnij się! Wrócimy do nich, zobaczysz!
I wtedy, Ptysiowi przypomniały się wcześniejsze słowa Czarka, jak byli na wybiegu. On także uświadomił sobie coś bardzo ważnego. Podobnie, jak u Reksa, w jego oku pojawiła się łza.
- Kochani, jednak też zmieniłem zdanie- Zapowiedział kundel.- Wracam do Oli! Przeze mnie rzeczywiście może płakać, więc nie zamierzam czuć się winny. Nawet, jeśli dziwnie do mnie mówi, to pokazuje mi w ten sposób, że mnie kocha, tak samo, jak swoją rodzinę. Jak mogłem wcześniej tego nie zauważyć? Przecież ja też ją bardzo kocham na swój własny sposób. Miałeś rację, Czarek.
- No widzicie!- Ucieszył się Czarek.- Ptyś, odprowadzimy cię zatem do domu, a później ja i Reks spróbujemy jeszcze raz podejść pod dom pani Ani, bo ona jest jedyną nadzieją na powrót naszych właścicieli. Lepiej, żeby chociaż jeden raz spróbowali wrócić do tego miasta.
- Obyś miał rację, Czarek!- Martwił się Reks.
- Nie martwcie się, będę was często odwiedzał- Dodał Ptyś.- W końcu jestem waszym nowym kumplem.
- I nierozłącznym- Dodał Czarek.- A przyjaciół można łatwo zgubić.
- To jest piękne!- Zawył Reks.- Czarek, jesteś genialny!
Nagle, trójka psów usłyszała z niedaleka czyjś krzyk. Jakiś człowiek był mocno zdenerwowany i mówił niezbyt uprzejme słowa.
- Ktoś ma kłopoty!- Domyślił się Czarek.- Za mną!
- Ola, twój kochany piesek wraca do domu!- Zaszczekał Ptyś.
Koledzy podążali za frekwencją krzyku. W końcu zatrzymali się na dzielnicy i schowali się za kamiennym murem, żeby wszystko oglądać z ukrycia. Okazało się, że krzyki należą do sprzedawcy hot-dogów.
- O, zgroza! Tragedia!- Krzyczał sprzedawca, aż złapał się za białą czapkę.
- Czemu on się tak drze?- Zastanawiał się Ptyś.
- Nie wiem, poczekajmy chwilę- Zaproponował Czarek.
Wtedy, do furgonetki z hot-dogami podszedł jakiś inny mężczyzna, który też nie był zadowolony, ale tylko przez krzyki sprzedawcy.
- Czy pan jest nienormalny?!- Zdenerwował się mężczyzna.- Ludzie jeszcze próbują spać!
- Ale dzisiaj rano ktoś ukradł mi połowę parówek do hot-dogów- Wyjaśnił sprzedawca.- Zrobiłem sobie przerwę na pięć minut, wracam, a tu połowy mięsnych przekąsek nie ma!
Reks, Czarek i Ptyś obserwowali dwóch ludzi z ukrycia i byli oburzeni.
- Mam nadzieję, że to nie z naszej winy?- Zaniepokoił się Reks.
- No coś ty, Reks?- Zwrócił mu uwagę Czarek.- Nawet ty byś nie był w stanie zabrać tak po prostu parówek z furgonetki. Jesteś za duży, sprzedawca od razu by cię zauważył. Myślę, że parówek wcale nie ukradł człowiek, ani pies ale jakieś zupełnie inne zwierzę!
Przyjaciele znowu słuchali rozmowy mężczyzn.
- To na pewno te nieznośne psy się tak popisały, które ostatnio prosiły mnie o parówki!- Przypomniał sobie sprzedawca.- To był jakiś owczarek niemiecki i mały kundel.
- A skąd pan wie, że to one ukradły panu parówki, skoro nawet ich pan nie widział?- Zapytał mężczyzna, znajdując na ladzie trochę sierści należącej do innego zwierzęcia.- Proszę spojrzeć. Może i wydawałoby się, że ta sierść należy do psa, ale niezupełnie. Jest za mała, psy mają większe. Uważam, że całym winowajcą jest jakiś przybłąkany kot. Czekam, niech pan wyjaśni.
Po czym mężczyzna wręczył sprzedawcy kłębek kociej sierści, a następnie sam poszedł w swoją stronę. Sprzedawca obejrzał uważnie sierść przez szkło powiększające i aż zaniemówił.
- Kurczę! Ten facet ma rację! To kocia sierść!- Zauważył sprzedawca.- Przysięgam, że jeśli to zwierzę tu wróci i znów spróbuje mi ukraść parówki, będę gotowy.
Tymczasem nasi bohaterowie też byli zaskoczeni. Podjęli decyzję.
- Kochani, wiecie, co to znaczy?- Zaczął Czarek.- Obawiam się, że zanim wrócimy do naszych właścicieli, będziemy musieli wytropić i złapać tego kota. Prawdopodobnie. Uważam, że to konieczne, ponieważ nie możemy pozwolić, aby to tajemnicze zwierzę kradło ludziom jedzenie.
- No właśnie- Wtrącił się Reks.- Ono może kraść wszystko, nie tylko parówki. Poza tym, do tej pory nie wytropiliśmy żadnego złodzieja. To będzie pierwszy nasz taki wyczyn w życiu!
- Masz rację, Reks. Myślę, że w tej misji będziesz bardzo pomocny, ponieważ duże psy mają dobry węch. My, kundle, mamy niestety słabszy węch i ciężko nam jest cokolwiek wyczuć.
- Spokojnie, koledzy, nie zawiodę was! Zostaniemy bohaterami!
Reks już miał zacząć węszyć, kiedy nagle powstrzymał go Ptyś.
- Zaczekaj!- Przerwał mu.- Nie możemy tropić złodzieja bez niczego. Musimy wrócić na wasze podwórko i zabrać niezbędne rzeczy.
- Ptyś ma rację. Myślę, że znajdzie się coś takiego- Zastanowił się Czarek.- To chyba będzie najtrudniejsze zadanie, jakiego do tej pory się podjęliśmy, ale nie możemy się poddać. Ten ktoś nie może tak po prostu kraść ludziom jedzenia.
Po czym Reks i Ptyś popędzili za Czarkiem i niedługo wrócili na podwórko. Reks od razu zajrzał do budy i wygrzebał swojego gumowego koguta i małą gumową piłkę. Czarek przewrócił oczami.
- Reks!- Zaszczekał.- To miało być coś przydatnego!
- Uważam, że z tych gumowych zabawek jednak będzie jakiś pożytek- Pomyślał Reks.- Nigdy nic nie wiadomo. Proszę, pozwólcie mi je zabrać ze sobą!
- No dobrze, już dobrze. Ale to może nie wystarczyć.
Wtedy Czarek przypomniał sobie, że w ogrodzie za starym domem Kwiatkowskich jest domek na drzewie, który zbudował Tata małej Kasi specjalnie dla córki. Kojarzył, że w tym domku jest parę starych rzeczy, które mogą im się przydać. Kundel wszystko wyjaśnił kolegom.
- Dobry pomysł, ale ja mam lepszy- Wtrącił się Ptyś.- Rozdzielimy się. Wy wejdziecie do domku na drzewie, a ja pożyczę od was gumową piłkę, wyjdę na ulicę i spróbuję przywołać tego złodzieja. Skoro uważacie, że to jest kot, może uznać piłkę za kłębek wełny.
- Nie puścimy cię samego- Odparł Czarek.- Reks, ty pójdziesz z Ptysiem, a ja znajdę w domku potrzebne rzeczy i niedługo wrócę do was.
- Ale… Czarek!- Sprzeciwił się Reks.
- Bez dyskusji! Nie podoba ci się mój plan złapania złodzieja? To szukaj go sobie sam!
- No, pewnie! Pan Czarek zawsze ma ostatnie zdanie!
- „I znowu się kłócą!”- Zdenerwował się Ptyś.- Natychmiast przestańcie! Reks nie musi iść ze mną. Chyba przez pięć minut sobie poradzę?
- Ok, w takim razie Reks, jak chcesz iść ze mną, to zostaniesz pod drzewem i będziesz stał na warcie, pasuje ci?- Zapytał Czarek.
- Tak, lepsze to niż nic!- Westchnął Reks, bo nigdy jeszcze nie był w domku na drzewie małej Kasi. Tylko Czarek raz miał okazję go zobaczyć, gdy dziewczynka zabrała go ze sobą na górę w któreś urodziny.
- Dobra, to mamy plan- Dokończył Czarek.- Tylko błagam cię, Ptyś, uważaj na siebie.
- Zawsze uważam, przecież jak kilka razy uciekałem z domu Oli, to byłem sam. I nic mi się do tej pory nie stało. Możecie mi zaufać- Zapewnił ich Ptyś.
- Czyli się rozdzielamy i widzimy się za jakieś dziesięć minut- Zapowiedział Czarek, po czym razem z Reksem poszedł do ogrodu, a Ptyś wziął w pysk czerwoną, gumową piłkę i wyszedł z nią na ulicę. Kiedy Reks dotarł z Czarkiem do ogrodu, coś mu się nie spodobało.
- Ładny domek, ale jak niby zamierzasz się tam dostać?- Zapytał kolegę.
- No przecież o ten domek jest ukośnie oparta, drewniana drabina, ślepy jesteś?
- A utrzyma cię?
- A dlaczego ma nie utrzymać? Prędzej ciebie nie utrzyma, bo jesteś za ciężki. Drabina by się pod tobą załamała.
- Ja jestem za ciężki, tak?! To dlaczego mała Kasia mogła wchodzić bez problemu, a ja nie?!
- Bo znając ciebie, zaczniesz wchodzić źle i będzie tragedia. Po prostu jesteś nieuważny.
- Nieprawda. Jesteś w wielkim błędzie, Czarek. Chcę wejść z tobą!
- Nie kłóć się ze mną, tylko czekaj na mnie! Żyłka ci nie pęknie, jak nie wejdziesz!
Po czym Reks zrobił oburzoną minę, usiadł na trawie i zaczął pilnować dołu, a Czarek bez problemu zaczął wskakiwać po szczeblach drabiny i niedługo wskoczył do domku na drzewie. W środku były tylko stare półki i regały na zabawki, a także plastikowe pudło na zabawki.
- Nie ma mowy, żebym nic tutaj nie znalazł- Zauważył Czarek i w pierwszej kolejności znalazł na regale małą czarną sakiewkę z materiału.
- Może nam posłużyć jako schowek potrzebnych przedmiotów- Zauważył kundel.- Tak jak ludzie noszą swoje rzeczy w plecakach.
Potem Czarek się rozejrzał, przesunął pokrywę z pudła i znalazł w nim plastikową latarkę należącą do małej Kasi, a także szklany pojemnik, w którym była resztka prawdopodobnie jakichś perfum. Wziął te przedmioty i zapakował do sakiewki.
- Wydaje mi się, że kiedyś Tata małej Kasi zapomniał wyrzucić ten pojemnik- Domyślił się Czarek.- Przecież on jest prawie pusty.
Tymczasem, Reks się niecierpliwił i zdecydował się jednak wejść do domku na drzewie.
- No przecież nie mogę tak siedzieć i nic nie robić!- Zdenerwował się pies.- Skoro Czarek mógł tam wejść, to ja też!
Po czym Reks zawył i szybko podbiegł do drewnianej drabiny. Jednak, kiedy wskoczył na któryś szczebel, drabina zaczęła się kołysać. Przyspieszył więc tempo i tak szybko, jak tylko mógł, wskoczył do domku na drzewie. W tym momencie, drabina się przechyliła i upadła na ziemię, a Reks mocno się przestraszył. Co teraz powie Czarek? Właśnie kundel się odwrócił i był zirytowany.
- Reks, co tu robisz?- Zapytał, przymrużając oczy.
- Wybacz, ale chciałem ci pomóc- Wytłumaczył Reks.- Poza tym, nigdy nie miałem okazji tu wejść!
- Za późno, już znalazłem w tym domku wystarczająco dużo rzeczy. Już wiesz, jak wygląda domek na drzewie od wewnątrz?
- Tak, Czarek, oczywiście.
- No to wracamy na dół i idziemy do Ptysia.
Kiedy Czarek zaczął kierować się do wyjścia, Reks aż cały się spocił. Właśnie, jak kundel wyjrzał na dół i zobaczył przewróconą drabinę, uderzył łbem o drewniane panele w podłodze domku.
- Wiesz co, Reks! Ty to naprawdę jesteś niemyślącą istotą!- Warknął.
- Ja tylko chciałem pomóc! Kiedy wchodziłem, drabina sama mi się przechyliła. To nie moja wina!
- No to teraz możesz pomóc. Znajdź sposób, jak zejść na dół!
Reks lekko zestresowany rozejrzał się w obydwie strony i z lewej zobaczył gałąź. Spróbował się jej chwycić przednimi łapami, ale jak na nieszczęście bał się wysokości. Miał pomysł, żeby zejść po gałęziach.
- Ach!- Zawył ze strachu i wycofał się do domku.
- No, już widzę to twoje „Ach!”- Niecierpliwił się Czarek.
- Nie spodziewałem się, że to tak wysoko!
- Brawo, panie Reks! Było zostać na dole! Mówiłem ci, to oczywiście nie posłuchałeś.
- Nigdy tu nie byłem! Jestem tu pierwszy raz, a ty drugi.
- Ale ja tu musiałem wejść z konieczności, żeby znaleźć przedmioty, które mogą nam się przydać. Ty tylko miałeś stać na czatach. Dałem ci proste zadanie, a ty je zawaliłeś.
- Przepraszam, nie chciałem!
- Jeżeli zejdziemy stąd jeszcze dzisiaj, to ci wybaczę. A teraz myśl.
Psy zaczęły się rozglądać we wnętrzu domku. Czarek trzymał uchwyt sakiewki swoim pyskiem i poszukiwał jeszcze innych przedmiotów. Niestety, nic więcej nie znalazł.
- O, nie!- Jęknął Reks.
- Co się znowu dzieje?
- Akurat teraz zachciało mi się do toalety!
- Hm, to chyba najmniejszy z naszych problemów, Reks!
Nagle duży pies się przewrócił i niechcący uderzył o drewnianą ścianę. Okazało się, że w tej ścianie były wbudowane małe, drewniane drzwiczki.
- Co to jest?- Zapytał Czarek.
- Nie wiem! Tylko się przewróciłem!
Te małe drzwi były zamknięte na metalowym haczyku. Reks wyciągnął go pyskiem z zawiasu, a drzwi się otworzyły. Za nimi przyjaciele zobaczyli długą, plastikową, żółtą rurę do zjeżdżania.
- Reks, odkryłeś zjeżdżalnię prowadzącą na dół!- Ucieszył się Czarek.- Być może nie widać jej z przodu domku, bo jest ukryta za drzewem.
- No to na co czekasz? Mniejsi mają pierwszeństwo!
Czarek przewrócił oczami i wraz z sakiewką pierwszy zjechał na dół. Wylądował na trawie. Reks niedługo też zjechał i dołączył do przyjaciela.
- A nie mówiłem!- Zauważył Czarek.- Ta plastikowa rura jest ukryta za drzewem. Ale mniejsza o to. Idziemy szukać Ptysia.
Po czym przyjaciele wrócili na podwórko, a Reks jeszcze zabrał z budy swojego gumowego koguta i zapakował go do sakiewki. Potem jeszcze załatwił sprawę, o której mówił w domku na drzewie.
- Czekaj, teraz ty ją będziesz nosił- Wpadł na pomysł Czarek.- Tylko błagam cię, nie zgub jej. Założę ci ją na szyję.
- Dawaj.
Kundel ostrożnie założył przyjacielowi sakiewkę, a potem ją starannie zapiął na plastikowy zamek.
- Czyli tak, mamy twojego koguta, resztkę perfum Taty małej Kasi, zabawkową latarkę i gumową piłkę, którą ma w tej chwili Ptyś- Mruknął Czarek.- Nie traćmy czasu.
Kiedy przyjaciele wybiegli na ulicę, usłyszeli dźwięk gryzienia piłki. Pobiegli w lewo i znaleźli Ptysia w trawie.
- I jak ci idzie?- Zapytał Reks kolegę.
- Marnie- Odparł Ptyś.- Żadnych kotów. Uważam, że to na sto procent kot. Przecież widzieliśmy jego sierść na ladzie z parówkami. A was co tak długo nie było?
- Bo mieliśmy małą przygodę w domku na drzewie- Wyjaśnił Czarek.- Ale później ci opowiemy. Musimy złapać tego złodzieja.
Wtedy, Reks zaczął szczekać.
- Kradniesz jedzenie ludziom, draniu!- Zaczął.- Pokaż się! Przed nami nie uciekniesz!
Ptyś znowu ścisnął zębami gumową piłkę i po chwili wszyscy trzej usłyszeli upiorny dźwięk, jaki wydaje kot.
- To kot miauczy!- Zauważył Czarek.
- Cha, cha, cha!- Zaśmiał się nieznajomy.- No to złapcie mnie, jeśli potraficie!
Psy się odwróciły i zobaczyły złowrogi, czarny ogon przemykający przez krzaki.
- Tak, to on!- Zaszczekał Ptyś.- To jest kot! Za nim!
Kiedy przyjaciele popędzili za złodziejem jedzenia, nie zauważyli, że ktoś ich obserwuje z dachu jednego z domów. Była to oczywiście wrona, która z zaciekawieniem przyglądała się całej sytuacji, ale nic do nich nie powiedziała, tylko ruszyła za nimi z powietrza. Tymczasem, kiedy Reks, Ptyś i Czarek ścigali kota, ten głupio wystawił im język.
- Och, doigrał się!- Zawołał Ptyś.- Niech no ja go tylko dorwę! Z nami się nie zadziera!
Nagle, Czarek niechcący nadepnął na metalową sprężynę częściowo zakopaną w ziemi, odbił się od niej i wylądował w przyczepie samochodu, stojącej pod drewnianym płotem.
- Jesteś cały?!- Zapytał z niepokojem Reks.
- Na szczęście tak- Jęknął kundel.- Ten łobuz potrafi zastawiać pułapki.
- Spokojnie, pokonamy go własną bronią!- Pocieszył ich Ptyś.- Zobaczycie!
I nagle, z krzaków wyłonił się średniej wielkości, czarny kot. Zaczął gapić się na przyjaciół.
- Mam was!- Roześmiał się.- Teraz mi nie uciekniecie!
Jednak, Czarek, Reks i Ptyś go zignorowali i podeszli do niego niezadowoleni.
- Czy to ty kradniesz ludziom jedzenie?- Zapytał spokojnie Czarek.
- No, tak- Wyjaśnił kot.- A co was to obchodzi? Nie macie większych problemów?
- Ludzie bardzo się denerwują, że im brakuje jedzenia. Poza tym, nie możesz kraść, bo to jest złe!
- I podejrzewają o to nas!- Wtrącił się Reks.- Dzisiaj sprzedawca hot-dogów uważał, że to my ukradliśmy mu połowę parówek. Ale dobrze wiemy, że to jesteś ty! Więc przestań podkradać!
- No to spróbujcie mnie przekonać frajerzy, cha, cha, cha!
Po czym kot cofnął się do tyłu i zniknął w otchłani rury częściowo wystającej z ziemi.
- Ta rura prowadzi do kanałów!- Domyślił się Ptyś.- Za nim! Nie pozwólcie mu uciec!
Po czym psy po kolei weszły w głąb rury i niedługo przyjaciele znaleźli się pod ziemią, w kanałach ściekowych. Na szczęście paliły się lampki zamontowane na suficie, więc nie było ciemno.
- Ja znam koty- Przypomniał sobie Czarek.- Z natury rzeczywiście są wredne i podłe. Ale z tym na pewno sobie poradzimy.
- Ciekawe, czy to jest jego dom?- Zastanawiał się Reks.
- Najwyraźniej tak, przecież nie wszedłby tu bez powodu- Zauważył Ptyś.
Kiedy przyjaciele skręcili w lewo idąc kamienną ścieżką, niespodziewanie zastali wrednego złodzieja jedzenia. Kot wydał złowieszczy śmiech, po czym oznajmił:
- Mieliście racje, tępe psy! To jest mój dom!
- Nie pokonasz nas tak łatwo!- Zawołał Ptyś, po czym rzucił gumową piłką w kota. Jednak ten się odsunął na bok, a piłka trafiła w dziwny przycisk zamontowany w ścianie. Aktywował on linę, której psy nie zauważyły. Kiedy została wprawiona w ruch, Czarek i Ptyś zanim się obejrzeli, niespodziewanie zostali złapani w siatkę, na której się zatrzymali. Reks natomiast odsunął się do tyłu ze strachu.
- Co ty zrobiłeś?!- Zawołał przerażony Czarek.
- O nie, co WY zrobiliście?- Drażnił się kot.- Sami wpakowaliście się w pułapkę, którą na was zastawiłem! Naprawdę nie zauważyliście tej siatki?
Reks stanął w oburzeniu.
- Ty wredny kocie, natychmiast ich wypuść!- Zaszczekał.
- Bo co?- Zapytał kot z głupim uśmiechem na pysku.- Jesteś tylko niedorozwiniętym psem, nic mi nie zrobisz!
- Jeżeli ich nie wypuścisz… To się zdenerwuję!
- Tak, jasne, już to widzę!
- Mówię poważnie. Może i zdarza mi się popełniać parę błędów, ale potrafię pomóc przyjaciołom. Kiedyś nawet razem z jednym z nich uratowałem wronę. Ona za to była bardzo wdzięczna. Albo dwa dni temu, mój przyjaciel Czarek wpadł do odpływu, ale ja go stamtąd wyciągnąłem. I nigdy nie zostawiłem przyjaciół!
- Reks, bardzo mi się podoba, to co powiedziałeś, ale to nie jest odpowiedni moment na to!- Przerwał mu Czarek.
- No właśnie!- Wtrącił się kot.- Wiesz, co zamierzam z nimi zrobić? Wrzucić ich do tej ściekowej wody! A ponieważ są uwięzieni w siatce, nie będą mogli wyjść na brzeg! Spokojnie, tylko trochę się pomoczą!
- Nie!- Zawołali jednocześnie Czarek i Ptyś.
- Co? Przecież to jest podłe!- Przestraszył się Reks.
- Tak, ale będzie również śmieszne!
- Naprawdę jesteś wredny!- Szczekał Reks.- Kradzież jedzenia ludziom to jedno. Ale straszenie moich przyjaciół głupim kawałem to drugie. Jestem większy od ciebie, nie podskoczysz mi.
- Czyżby?
Reks szybko ściągnął przednimi łapami ze swojej szyi sakiewkę z przedmiotami, które znalazł Czarek.
- Koty i psy nie przepadają za sobą, to fakt- Przyznał Reks.- Ale pokonam cię twoją własną bronią.
- Cha, cha, już się boję!- Roześmiał się kot na wredny sposób.
Reks wyciągnął z sakiewki zabawkową latarkę i wcisnął guzik. Na szczęście baterie jeszcze do tej pory działały i pies poświecił kotu latarką po oczach. Ten się mocno przeraził.
- Tak, dobrze, Reks!- Dopingował go Ptyś.- Pokaż mu, gdzie raki zimują!
- Dosyć! Przestań!- Błagał kot.- Niech ci będzie, wygrałeś, wypuszczę ich!
Reks się uśmiechnął i zgasił latarkę. Potem wrzucił ją z powrotem do sakiewki, a kot do niego podszedł. Jednak, Czarek przeczuwał, że kot coś knuje.
- Miałeś rację, nie podskoczę ci- Mruknął kot.- Już wiem, co potrafią robić psy.
- Nie załamuj się kocie, wy też nieźle potraficie nas zadziwić.
- Podajmy sobie łapy i zawrzyjmy rozejm- Zaproponował kot, po czym wysunął łapę. Reks zrobił to samo. Jednak, kot wcale nie miał zamiaru podawać łapy Reksowi, tylko szybko się nachylił i wyrwał zębami sakiewkę Reksa. Potem szybko cofnął się do tyłu.
- Ja nie mogę!- Roześmiał się kot.- Dałeś się nabrać na najstarszy numer świata! Ty głupi psie, naprawdę myślałeś, że się z tobą pogodziłem? Nonsens! Teraz ja mogę z tobą zrobić, co zechcę! I z nimi!
Po czym kot podszedł w stronę napiętej liny, którą miał zamiar przeciąć pazurem i wrzucić Czarka i Ptysia prosto do wody.
- Reks, nie stój tak, zrób coś!- Błagał Czarek.- To tylko kot! Jesteś większy od niego!
- Oddawaj to!- Zaszczekał zdenerwowany Reks, po czym pobiegł w stronę kota. Jednak, ten odsunął się na bok, jeszcze bardziej drażniąc psa.
- Jasne!- Odparł kot.- Chodź do mnie i ją sobie weź!
Kiedy Reks powoli podszedł do kota, ten jak na złość wyrzucił sakiewkę do ścieków. Ta opadła aż na dno. Przerażony Reks szybko spojrzał na wodę, a kot zaczął się śmiać.
- Nie wierzę!- Zawołał rozbawiony.- Na to też dałeś się nabrać! Tak jak myślałem, nie jesteś w stanie pomóc swoim przyjaciołom.
- A niech cię, kocie!- Oburzył się Reks.
- Teraz sam widzisz, że koty będą zawsze zwyciężać z psami, bo psy są głupie.
- Nieprawda!- Zaprotestował Ptyś.- O mnie nikt nigdy nie powiedział, że jestem głupi!
- O mnie też nie!- Zawtórował Czarek.- I nasz Reks też wcale nie jest głupi. Tylko fajtłapowaty.
- Udowodnij to!- Powiedział kot.- Spójrzcie na niego, jest wielki, brzydki i nierozgarnięty. A zresztą, nie będę już wam tłumaczył. Wystarczy tylko, że przetnę tą linę i wpadniecie do wody zaliczając długą kąpiel!
Po czym zaczął przecinać linę. Reksowi aż z wrażenia opadła szczęka. Nie wiedział, co ma robić.
- Jeśli aż tak martwisz się o swoich przyjaciół, to możesz wykąpać się razem z nimi!- Odezwał się jeszcze kot.
- Nie!- Zawołali jednocześnie po raz kolejny Czarek i Ptyś.
Kot już miał dokonać swojego wrednego żartu, kiedy wszyscy usłyszeli czyjś znajomy głos.
- Już do was lecę!- To oczywiście była ich skrzydlata przyjaciółka.
- Wrona!- Zawołały psy.
Ptak przyleciał i wylądował na ścieżce przed Reksem.
- Wiedziałem, że nas nie zostawisz!- Zawył Reks.- Ten złodziej kradnie ludziom jedzenie, a teraz uwziął się na moich przyjaciół!
- Co takiego? Niedoczekanie!- Krzyknęła wrona i śmiało podleciała do czarnego dachowca. Zaczęła latać przed jego pyskiem. Dopiero teraz kot był przerażony nie na żarty!
- Zostaw mnie w spokoju!- Błagał.
- Jeśli przeprosisz za swoje zachowanie i obiecasz, że nigdy więcej nie będziesz nikomu kradł jedzenia- Oznajmiła wrona.
- Dobrze, przepraszam z całego swojego serca!
Wrona odleciała na bok, a wyczerpany kot niechcący poślizgnął się na mokrym kamieniu, po czym sam wpadł do wody. Pomimo, że był wredny, wszyscy spojrzeli na niego z przerażeniem.
- Na pomoc! Nie umiem pływać!- Krzyczał.- Już wiem, jak to jest siedzieć w wodzie!
Reks nie czekał ani chwili dłużej, tylko śmiało wskoczył do wody i wyciągnął przemoczonego kota na brzeg. Potem jeszcze zanurkował i wydobył sakiewkę z dna, a wrona złapała szponami siatkę z Czarkiem i Ptysiem i zaciągnęła ich w bezpieczne miejsce. Kiedy Reks wyszedł z wody, przegryzł swoimi zębami linę, a jego przyjaciele bezpiecznie opadli na ścieżkę i wydostali się z pułapki.
- Uratowani!- Zawołały kundle.
- Och, Czarek, Ptyś, przepraszam was za swoje błędy, tak mi głupio!- Reks rozpłakał się po raz kolejny.
- Już dobrze, Reks, nic nam jest- Czarek pocieszył kolegę.- Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.
- A ten wredny kot ma za swoje!- Wrona wskazała na niego. Jednak, dachowiec też miał powód do płaczu.
- Och, jesteście wspaniałymi psami!- Zaczął.- Myliłem się co do was. Uratowaliście mi życie, a przez tak podły zamiar mogliście się podtopić, czego bym sobie nie wybaczył! Więc również chciałbym was przeprosić.
- Nic się nie stało, kocie- Odparł Czarek.- Jak chcesz, pomożemy zmienić twoje życie na lepsze.
- Chodzi o to, że jestem samotnym kotem. Moi właściciele porzucili mnie dawno temu. Od tamtej pory muszę polować na jedzenie. Dlatego podkradałem je ludziom. Zrozumcie mnie, nie mam własnego domu i muszę mieszkać w kanałach!
- Biedactwo- Posmutniała wrona.
- Smutna historia- Dodał Czarek.- Nie możemy go tak zostawić.
- No to macie jakiś pomysł, co teraz?- Zapytał Reks.
Czwórka przyjaciół zamyśliła się głęboko, po czym Ptyś wpadł na super pomysł.
- Wiem!- Zawołał.- Kocie, mam fascynującą propozycję. Możesz zamieszkać razem ze mną! Mam dobrą właścicielkę, która jest wielbicielką zwierząt. I myślę, że chętnie się tobą zaopiekuje.
- Tak uważasz?- Zapytał niepewnie kot.- Jestem zwykłym, przybłąkanym kotem.
- Ona kocha wszystkie zwierzęta, zrobiłaby wszystko, żeby czuły się dobrze. Zaufaj mi.
- A jak ma na imię twoja właścicielka?
- Ola.
- To bardzo ładne imię. Myślę, że sama też jest ładna. Zgoda, idę z tobą!
- Ale jest jeden mały problem- Zauważyła wrona.- Skąd Ola będzie wiedziała, że chcesz być jej nowym zwierzątkiem?
Czarek zajrzał do sakiewki, którą Reks wydobył z wody i znalazł na tyłach zasuwaną klapkę. Odsunął ją i wyciągnął etykietkę z napisem: „Chcę być twoim zwierzątkiem”.
- Ach, to moja etykietka- Westchnął Czarek.- Gdy byłem małym pieskiem, mała Kasia dostała mnie w prezencie na urodziny. Kocie, przekazuję ci swoją etykietkę!
- Brawo, Czarek!- Pochwalił go Reks.- Ty to masz dobre serce!
- Ty też- Zapewnił go przyjaciel.
Kiedy kundel wręczył kotu etykietkę, wrona pomogła mu zapiąć ją na szyi.
- Jest piękna- Zauważył kot.- Dziękuję. Dziękuję wam wszystkim.
- Mówię ci, kocie- Odparł Ptyś.- Gdy tylko Ola cię zobaczy, chyba oszaleje z radości. Jest wesołą dziewczyną.
- To fakt- Przyznał Reks.- W końcu byliśmy świadkami!
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
W którym Czarek i Reks przyprowadzili Ptysia i kota do
Domu Oli oraz przed bramą swojego podwórka spotkali… Kogo?
Przeczytaj ten rozdział, a się dowiesz
Wszyscy się roześmiali, a potem zaczęli kierować się do wyjścia z kanałów. Kiedy wyszli na powierzchnię, wrona wzbiła się w powietrze i zaczęła obserwować przyjaciół z góry. Trójka psów wraz z kotem śmiało kierowała się do domu Oli. Tymczasem, dziewczyna siedziała na kamiennych schodach prowadzących do drzwi wejściowych i było jej smutno. Wtedy, wyszła do niej mama. Miała zamiar podlać kwiaty w ogrodzie.
- Co się dzieje, kochanie?- Zapytała, przytulając córkę.
- Mój piesek się nie znalazł- Odpowiedziała Ola ze smutną miną.- Zwykle wracał na kolację, a nie ma go już drugi dzień.
- Zawsze byłaś taka wesoła i pogodna. Nie porzucaj nadziei, na pewno wróci. Psy lubią chodzić własnymi drogami, ale później wracają do domu.
I wtedy, mama Oli popatrzyła przed siebie i była mocno zdziwiona, kiedy zobaczyła dwójkę przyjaciół odprowadzających Ptysia. Specjalnie się ustawili tak, żeby na razie nie było widać kota. Spróbowali wejść na podwórko.
- Ola, zobacz, kto idzie!- Powiedziała mama.
Dziewczyna podniosła głowę i nie mogła wykrztusić słowa. Smutna mina natychmiast zniknęła z jej twarzy i szczęśliwa pobiegła do psów.
- Ptyś! Wróciłeś!- Zawołała głośno z radości.
- A nie mówiłam!- Roześmiała się jej mama i dołączyła do córki. Kiedy Ptyś przybiegł do Oli, zaczął ją oblizywać, a mama z zaciekawieniem przyjrzała się Czarkowi i Reksowi.
- Śmiało, chodźcie, nie bójcie się- Zaprosiła ich kobieta.
Psy weszły dalej na podwórko, a mama Oli wszystkiego się domyśliła.
- Najwyraźniej to są jego koledzy- Powiedziała.- Ptyś po prostu spędził z nimi trochę czasu, a oni go odprowadzili do domu.
Nagle, kobieta przyjrzała się bardziej psom i zauważyła, że za ich plecami stoi czarny, ale już dobry kot. Była zaskoczona, ale powiedziała do córki:
- Ola, te dwa sympatyczne psy mają jeszcze dla ciebie małą niespodziankę!
- Jaką?!- Zapytała z ciekawością dziewczyna i podbiegła do psów. Czarek i Reks natychmiast się rozstąpili i pokazali przybłąkanego kota. Ten nieśmiało spojrzał na Olę. Dziewczyna przeczytała napis na etykiecie.
- Mały kotek!- Zawołała z radości.- Ależ on jest śliczny!
Dziewczyna piszczała z radości przez chwilę, a dwaj przyjaciele popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
- Udało się!- Ucieszył się Czarek, wyjąc ze szczęścia.
- To widać!- Zauważył Reks.- Ola chyba jeszcze nigdy tak się nie cieszyła.
- Kochani, dziękuję jeszcze raz z całego serca, dzięki wam mam nowy dom!- Mruknął kot.- Jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze. Ola rzeczywiście jest ładna i pogodna.
Kiedy dziewczyna wzięła kota na ramiona, sama nie wiedząc, czemu to robi, podziękowała Czarkowi i Reksowi, a potem obydwóch pogłaskała.
- No to już chyba będziemy się zbierać, kumplu?- Zapytał Reks.
- Tak, one i tak nas nie zrozumieją- Odparł Czarek i już mieli wyjść, kiedy mama Oli ich zatrzymała.
- Zaraz, nie wypuszczę was bez poczęstunku!- Oznajmiła kobieta i dała dwójce psów po kiełbasie.
- Hm, ale pycha!- Rozmarzył się Reks.
- Spisaliście się na medal- Dodała jeszcze.- Dzięki wam moja córka jest tak zadowolona, jak nigdy w życiu.
Czarek i Reks się uśmiechnęli, a potem jeszcze Czarek zawołał do Ptysia:
- Żegnaj, Ptyś! My wracamy do swoich właścicieli! Może się jeszcze kiedyś zobaczymy?
- Kto wie?- Zapytał kundel.- Życie płata nam figle. Trzymajcie się, życzę wam dużo szczęścia!
- Zaczekaj!- Wtrącił się Reks.- Zostawię ci mojego gumowego koguta!
Po czym pies wyciągnął z sakiewki zabawkę i położył ją na trawie.
- Zostawiam ci go tutaj, Ptyś!- Dodał.- Na razie!
Potem jeszcze przyjaciele pożegnali się z kotem i poszli w swoją stronę, nie zauważając chłopaka, który zmierzał w kierunku domu Oli. Był to oczywiście Oskar.
- Dzień dobry- Powiedział głośno do mamy Oli.
- Cześć, Oskar, zapraszamy- Odpowiedziała kobieta. Potem chłopak przywitał się z Olą.
- Witaj, Ola- Przywitał się pierwszy.
- Hej, Oskar!- Odpowiedziała koleżanka.
- Czy Ptyś się znalazł?
- Na szczęście tak, ciężko w to uwierzyć, ale przyprowadzili go jego koledzy, którymi też były psy. I dostałam w prezencie od nich coś jeszcze. Zobacz!
Dziewczyna pokazała Oskarowi czarnego kota, a ten złapał się za twarz.
- Coś nie tak, Oskar?- Zapytała niepewnie dziewczyna.
- Czy on naprawdę jest… Taki fajny?!- Zapytał chłopak.- Ja uwielbiam koty! Muszę go pogłaskać!
Ola wręczyła Oskarowi kota, a gdy ten niechcący upadł na kamienną ścieżkę, kot zaczął chodzić po jego brzuchu i chłopak zaczął się głośno śmiać.
- Ola, przyznaję się, też uwielbiam zwierzęta. Ten kot jest… Super!
- Od początku to wiedziałam!
Mama Oli wszystko zobaczyła i lekko się roześmiała. Potem Ola zaprosiła Oskara na chwilę do domu.
- Mój piesek poczeka na nas przez chwilę- Powiedziała dziewczyna, patrząc na Ptysia. Jednak, dopiero teraz to zauważyła i dodała:
- Przepraszam, mój duży, dzielny kundel.
Ptyś zawył z radości, a Ola wraz z kolegą i kotem weszła do domu.
- Chciałbyś iść ze mną do kina?- Zapytała z ciekawością.
- Do kina?- Zapytał skrępowany chłopak, drapiąc się po głowie i robiąc dziwną minę.- No cóż, nie jestem pewien… Nigdy nie byłem z dziewczyną.
I wtedy, spojrzał w piękne, zielone oczy dziewczyny i się rozmarzył.
- Tak, chcę- Zapowiedział z kotem na rękach.- To może jutro?
- Zgadzam się. Już nie mogę się doczekać!
Nagle, kot wyrwał się z rąk Oskara i zaczął pocierać się o jego nogi.
- Kocie- Zaczął chłopak.- Jestem twoim panem. A ty jesteś fajnym kociakiem, rozumiemy się?
Kot odpowiedział Oskarowi w swoim zwierzęcym języku, po czym chłopak wziął go z powrotem na ręce.
- Weź go, to w końcu twój- Odparł.
- Nie, jak chcesz, to go potrzymaj. Przecież też lubisz zwierzęta.
- Och, Ola, to chyba dar po mamie. Ona kocha ptaki.
- Moja mama też uwielbia zwierzęta! Jak widać, mamy wesołą naturę po naszych rodzicach! I to jest naprawdę piękne.
- I ty też jesteś piękna- Powiedział nieśmiało chłopak.- Od dawna chciałem ci to powiedzieć.
- Dziękuję!- Odpowiedziała Ola, po czym chłopak po raz pierwszy w życiu dostał od dziewczyny całusa.
- Kurczę! Nie wiem, co powiedzieć. Ja… Chyba zwariuję- Plątał się chłopak.- To było świetne!
- Bardzo się cieszę- Dodała Ola, łapiąc Oskara za rękę.- Dobrze, że tak uważasz. Pamiętaj, jutro kino!
- Tak, tak, pamiętam! Liczę, że film będzie dobry. Może być nawet o zwierzętach!
Po tych słowach obydwoje zaczęli się śmiać do czasu, aż do domu weszła mama Oli i zaprosiła ich na obiad. Natomiast Czarek i Reks w drodze na swoje podwórko też się bardzo cieszyli, chociaż nawet nie wiedzieli, że sprawili radość także chłopakowi.
Dwaj przyjaciele smacznie przespali całą noc, a kiedy wzeszło słońce, zapiał kogut u sąsiada, po czym obydwaj się szybko obudzili. Jednak, jako jedyni nadal byli bardzo smutni.
- Czarek, no i naszych właścicieli ani widu, ani słychu- Zmartwił się Reks.- Co z tego, że dzięki nam Ptyś i kot są zadowoleni z życia, skoro sami nie możemy być?
- Nie poddamy się, tylko musimy ponownie spróbować podejść pod dom pani Anny- Przypomniał Czarek.- Może to coś w końcu da? Poza tym, ciężko przespałem tą noc, ponieważ cały czas myślę o Kwiatkowskich.
- No, ja też. Już dostałem nauczkę. Nigdy więcej nie będę się głupio chował. Kochani Kwiatkowscy, jeśli nas słyszycie, wróćcie do nas. Jesteśmy sami na podwórku, potrzebujemy was.
- Już wiemy, jak czują się samotne psy- Dodał Czarek.- I inne zwierzęta. One i ich właściciele to więcej, niż przyjaźń. To szczęśliwa rodzina!
W oczach przyjaciół pojawiły się łzy. Wtedy, przyleciała do nich wrona.
- Kochani, jesteście wspaniali!- Zawołała do nich.- Wczoraj sprawiliście, że dwójka zwierząt odzyskała dobry humor i ma lepsze życie. Hej! Wy płaczecie?
- Wcale nie- Chlipnął Czarek.- To tylko wiatr w oczy.
- Nie żartuj. Widzę, że naprawdę jesteście smutni.
- Tak, bo my sami chcemy wrócić do właścicieli. Jednak zmieniliśmy zdanie- Ciągnął Reks.- Nie chcemy być sami.
- No widzicie! Samotność to nic przyjemnego. Spokojnie, pomogę wam. Zobaczę, co da się zrobić. Powinniście pójść do domu pani Ani, może ona się z nimi skontaktuje?
- Mamy taką nadzieję- Odparł Czarek.- W przeciwnym wypadku za parę dni na pewno umrę z samotności.
- Ja chyba też!- Zmartwił się Reks.
- Nie traćcie nadziei. Jestem przy was. Uspokójcie się. Na pewno coś wymyślimy.
Kiedy przyjaciele wspólnie opuścili na dół łby, usłyszeli znajomy dźwięk samochodu. Wrona się czegoś domyśliła i wzbiła się w powietrze. Zobaczyła, jak mała Kasia wraz z rodzicami wysiada z samochodu i biegnie pod bramę!
- Chłopaki!- Zawołała najgłośniej, jak potrafiła.- To oni! Wrócili!
- Wrono, wiem, że próbujesz nas pocieszyć, ale…- Jąkał się Czarek.
- Mówię prawdę, sami zobaczcie!
Czarek wraz z Reksem wstał i obydwaj się obejrzeli. Kiedy zobaczyli dziewczynkę machającą do nich ręką, zaczęli tańczyć i szczekać z radości, najgłośniej, jak tylko potrafili.
- Tak!- Reks nie mógł uwierzyć.- A jednak po nas wrócili! CHAAAAUUU!
Psa było słychać chyba przez pół osiedla.
- Najwyraźniej pani Ania zadzwoniła do nich wcześniej!- Pomyślała wrona, po czym rodzice małej Kasi wraz z dziewczynką otworzyli bramę i weszli na podwórko. Mała Kasia przytuliła swoje zwierzęta, a ich smutne miny zniknęły w trybie natychmiastowym.
- No, chłopaki, na pewno mieliście dużo przygód przez te dziesięć dni!- Zażartował Tata małej Kasi.- Słyszałem, że psy mają swoje sposoby radzenia sobie.
- Zabieramy je do naszego nowego domu!- Zapowiedziała Mama, po czym Tata przyczepił do obroży psów po jednej smyczy i zaprowadził ich do samochodu. Kiedy wszyscy byli w środku, Czarek się jeszcze odezwał:
- Dziękujemy ci, wrono- Zaczął.- Dotrzymywałaś nam towarzystwa przez ten czas. Jesteś super.
- Wy też- Zapewniła ich przyjaciółka.- Mieliście życie pełne przygód i intryg. A w nowym domu będziecie się czuć znacznie lepiej, niż wam się wydaje. Życzę wam dużo szczęścia!
Po czym przyjaciele pożegnali wronę z uśmiechem i Tata odpalił samochód. W drodze pochwalił jeszcze córkę, bo to ona się domyśliła, gdzie mogą być ich psy. Kiedy zaczęli wracać do nowego domu, przejeżdżali niedaleko domu Oli, gdzie na podwórku siedział Ptyś i zobaczył przyjaciół w samochodzie. Pomachali sobie na pożegnanie. Potem jeszcze w oknie pojawił się czarny kot, który też pomachał przez chwilę. I tak oto Czarek i Reks, dwaj szczęśliwi przyjaciele przeżyli dziesięć dni bez właścicieli w prowadzeniu niespotykanego życia w towarzystwie nowych przyjaciół. Zrozumieli, że nie warto być samemu, jeśli potrzebuje się kochających ich ludzi. Bo żaden pies nie żyje w samotności nadaremno.
EPILOG
Po kilku godzinach jazdy, rodzice małej Kasi wraz z dziewczynką i jej zwierzętami dojechali ponownie do nowego domu, a Mama pokazała psom, gdzie będą spać i co często będą jeść. Okazało się, że będzie to nie sucha, ale mokra karma wołowa z dodatkiem kiełbasy, co szczególnie ucieszyło Reksa. Przyjaciele byli teraz tak zadowoleni, że nie mogli wykrztusić do siebie ani słowa. Kiedy obydwaj zabrali się do porządnego jedzenia, Mama porozmawiała z córką.
- Nie sądzę, żeby były szczęśliwe, kiedy były same- Zastanowiła się Mama.
- Ja też- Dodała dziewczynka.- Uważam, że musiały za nami bardzo tęsknić.
- Dobrze, że pani Ania zadbała o to, aby do nas wróciły. To dobra kobieta.
- A ja widzę, że teraz Czarek i Reks są jeszcze bardziej zadowoleni, niż kiedykolwiek!
Mama słysząc te słowa, objęła córkę ramieniem. Potem dodała:
- Tak, kochanie. Życzmy im zatem radości w dalszym etapie ich życia!
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz