wtorek, 9 listopada 2021

"Perypetie porzuconych psów"- Rozdział 7 i 8

 


ROZDZIAŁ SIÓDMY

W którym Czarek wpadł w pułapkę, ale

Wydostał się sprytem i razem z Reksem

Kupili sobie piłkę do zabawy w sklepie

Z zabawkami, bo piłki są fajne!

 

Reks i Czarek smacznie przespali kolejną noc. Następnego dnia w sobotę było ciepło i miło, natomiast nie było szkoły i gdy mała Kasia wstała z łóżka, zaczęła jeść śniadanie z rodzicami. 

- Dzisiaj trochę posprzątamy w domu- Powiedziała do małej Kasi Mama.

- Przy sobocie?- Zapytała zmartwiona dziewczynka.

- Nie wiesz, że takie rzeczy się robi w sobotę? Od poniedziałku do piątku tylko siedzisz w ławce, a dzisiaj możesz nam pomóc.

- A co dzisiaj zrobimy?

- Na pewno musimy wyrzucić śmieci, zrobić pranie, odkurzyć w salonie, a ty, Kasia, musisz posprzątać zabawki w swoim pokoju. Jeszcze zaprosisz jakąś koleżankę i wejdzie w bałagan.

- Dobrze, mamo, zrobię to- Dziewczynce nadal było smutno.

- Wiem, co czujesz. Czy tego chcesz, czy nie, kupimy ci jakieś nowe zwierzątko, bo widzę, że nie jesteś w stanie przestać myśleć o naszych psach.

- Ale, Czarek i Reks są całym moim światem!

- Nie przesadzaj, to były tylko dwa psy. Przecież my je nie zostawialiśmy, tylko na pewno uciekły ze starości. Psy już tak mają, nie przejmuj się.

Mała Kasia nie była tego taka pewna. Tak bardzo chciałaby, żeby jej psy kiedykolwiek wróciły do niej. Gdyby mogła, to nawet samodzielnie wróciłaby na stare podwórko i sprawdziła, czy wszystko z nimi w porządku. W tym samym czasie, nasi bohaterowie się obudzili i wyszli z budy. Nie mieli już na szyi ani błyszczących kokard, ani złotych medali, tylko je ściągnęli i postanowili zostawić je w budzie. Te rzeczy leżały obok gumowego koguta, którego Reks wygrzebał parę dni temu ze śmieci.

- Tak bardzo się cieszę, że wygraliśmy wczorajszy konkurs!- Reks nie mógł przestać o nim myśleć.

- Ja też- Odparł Czarek.- Ale to tylko dzięki pani Annie.

Pies nawet nie wspomniał o wronie, która pomogła im się przygotować do konkursu.

- To co dzisiaj robimy?- Zapytał Reks.- Jest ładny dzionek, nie będziemy cały czas siedzieć na podwórku, musimy się gdzieś wybrać! 

- Reks, a nie uważasz, czy moglibyśmy chociaż przez chwilę porozmawiać o Kwiatkowskich?

- A po co? To ty jeszcze o nich nie zapomniałeś?

- Jakoś nie mogę. Chciałbym, żeby tu z nami byli.

- Powtarzam ci jeszcze raz: Nie wrócą po nas. Powinieneś już dawno o nich zapomnieć. Nawet, jeśli będziemy musieli zmierzyć się z czymś bardzo trudnym, jakoś sobie poradzimy. To dopiero początki życia na wolności, a zrobiliśmy już tyle fajnych rzeczy. Jak będziesz chciał, to możemy się nawet wybrać na jeden dzień do mojego kraju, z którego pochodzę. Co ty na to?

- Ale nie dzisiaj, bo jakoś nie mam ochoty. Wolałbym się gdzieś przejść i to wszystko.

- Czarek, wyluzuj, masz mnie. Ze mną nic ci nie grozi! Wiem, co dzisiaj zrobimy. Wybierzemy się na spacer po osiedlu, bo jest za gorąco, żebyśmy poszli gdzieś dalej, ale najpierw porządnie się najemy, żeby nie zabrakło nam energii. W tym celu pójdziemy znowu do jakiegoś sklepu.

- No dobrze, w końcu nie możemy być głodni.

- Hej Czarek, poza tym, nadal czuję te wczorajsze perfumy, którymi nas spryskała pani Ania!

- Ja też, ale teraz nie chce mi się myć. Jak wrócimy, to później się umyjemy. Przynajmniej ludziom będzie się podobał nasz zapach przez jakiś czas.

- Umowa stoi, kumplu! To idziemy! Jesteśmy ładnymi psami, a nie śmierdzącymi.

Czarek i Reks jeszcze napili się wody z garnka, który stał na wybiegu, a potem przeszli pod bramą i zaczęli kierować się na osiedle. Niestety, tym razem przydarzyło im się coś nieprzyjemnego: Psy nie zauważyły, że ich obroże się poluzowały i gdy za bardzo się pospieszyły przechodząc pod bramą,  obroże zahaczyły o metalowe szczeble bramy, urwały się i zostały na podwórku. Teraz każdy mógłby ich uznać za bezpańskie psy. Jednak, Reks i Czarek spokojnie doszli na osiedle i zaczęli przechodzić przez parking samochodowy.

- Widzisz jakieś sklepy?- Zapytał Czarek.- Jestem naprawdę głodny.

- Ja też- Mruknął Reks.- Spokojnie, na osiedlu jest masa sklepów, przecież ludzie muszą gdzieś kupować jedzenie!

Owczarek zaczął się rozglądać: Najpierw zobaczył piekarnię, potem aptekę. W końcu dostrzegł sklep mięsny, po drugiej stronie ulicy.

- Za mną!- Zawołał Reks.- Już czuję zapach świeżej kiełbasy!

- Poczekaj!- Zawołał Czarek, bo Reks wystartował jak rakieta.

Kiedy psy przebiegły przez ulicę, Reks wytłumaczył koledze, że tym razem nie przejdą przez drzwi wejściowe, tylko podstępem: Duży pies zobaczył samochód towarowy, który zatrzymuje się przed sklepem, a z niego wysiada wysoki człowiek, wyciąga pudła z pojazdu i wnosi je do magazynu sklepowego.

- To nasza okazja! Chodź, Czarek!- Zawołał Reks.- W magazynie jest pełno jedzenia!

Kiedy człowiek był odwrócony do nich tyłem, psy weszły do magazynu, a Reks otworzył wielkie pudło. W środku było dużo kiełbas i parówek zapakowanych w foliowe opakowania.

- Jesteśmy w raju!- Ucieszył się Reks, ale specjalnie nie szczekał, żeby człowiek go nie usłyszał.

- To szybko zjedzmy i wynośmy się stąd!- Ponaglił go Czarek.

- Mam jeszcze lepszy pomysł. Ty weź jedno opakowanie parówek, ja wezmę jedno z kiełbasami. Zjemy na zewnątrz.

Czarek posłuchał Reksa i obydwaj wzięli po jednym opakowaniu. Potem szybko opuścili magazyn i schowali się za kamiennym murem. Reks rozgryzł obydwa opakowania z jedzeniem. W jego opakowaniu były chyba ze trzy laski kiełbasy, a w opakowaniu z parówkami z jakieś dziesięć sztuk.

- Aż ślinka cieknie- Zauważył Czarek.- Naprawdę dobry pomysł!

- No widzisz!- Powiedział Reks.- Nikt nam nie mówi, ile możemy jeść, tylko tyle, ile chcemy!

Kiedy psy zabrały się do pałaszowania mięsnych przekąsek, znalazła ich wrona. Nadleciała z wysoka i wylądowała tuż przed nimi.

- Cześć, chłopcy- Przywitała się.- Widzę, że jesteście zadowoleni z życia?

- Cześć, wrona, oczywiście, że tak!- Odrzekł Reks.- Zwędziłem dla siebie i Czarka jedzenie z magazynu sklepowego.

- Właśnie widzę. Wszystko w porządku, Czarek?

- Nie jest źle. Przynajmniej nie będę głodny- Odparł kundel.

- Jak tam wrażenia po wczorajszym konkursie?

- Jesteśmy z siebie niezmiernie dumni- Odpowiedział Reks.- Zostawiliśmy medale w swojej budzie. Konkurs był super, ale planujemy zrobić jeszcze sporo lepszych rzeczy! Ponieważ dzisiaj jest ładna pogoda, chciałbym się wybrać do wesołego miasteczka.

- Psów tam nie wpuszczają, będziemy mogli tylko patrzeć, jak bawią się inni- Zauważył Czarek.- Wymyśl coś innego.

- Może mi dzisiaj wystarczyć spacer po osiedlu, nie ma problemu.

Niestety, cała trójka nie zauważyła, jak niedaleko zatrzymuje się dziwny biały samochód. Z tego pojazdu wysiadło dwóch ludzi ubranych w zielone stroje. Obydwaj trzymali siatki w rękach.

- Spójrz, Maciek, dwa bezpańskie psy- Powiedział jeden do drugiego.

- No widzę, ach, świat jest taki niesprawiedliwy- Odpowiedział drugi. Ten był trochę grubszy od swojego kolegi.- Chodźmy je złapać, jeszcze stanie im się jakaś krzywda.

Gruby człowiek z siatką ruszył na przód, chudszy ruszył za nim. Wtedy, wrona się odwróciła i była bardzo zaskoczona!

- Czarek, Reks!- Krzyknęła.- Idzie dwóch hycli!

- Kto idzie?!- Zapytał Czarek.

- Hycle!- Powtórzyła wrona.- Są to ludzie, którzy łapią bezpańskie psy i wywożą je do schroniska!

Dwa psy przerwały jedzenie i zobaczyły dwóch ludzi zmierzających w ich kierunku. Jednak, Reks pomyślał, że chcą ich złapać z innego powodu.

- Nie sądzę, żeby chcieli nas złapać za to, że nie mamy właścicieli- Zaczął.- To chyba przez ten zapach lawendy! Uważam, że perfumy przyciągają ludzi!

- Właśnie, że nie- Powiedział Czarek.- Od kiedy ktoś chce złapać psy przez to, że ładnie pachną?!

- Nie gadajcie, tylko uciekajcie!- Ostrzegła ich wrona.

Czarek i Reks posłuchali wrony i zaczęli uciekać, a wrona wzbiła się w powietrze.

- Rozdzielmy się!- Zaproponował Czarek i niedługo psy pobiegły w dwie różne strony. Gruby hycel zaczął ścigać Czarka. Chudy pobiegł za Reksem.

- Za co oni chcą nas złapać?!- Zdziwił się Czarek.- Przecież mamy obroże!

Dopiero teraz kundel zorientował się, że gdzieś je zgubili.

- NIE MA ICH!- Zaszczekał.- JAK TO SIĘ STAŁO?!

Pies wbiegł na parking i przeczołgał się pod maską jednego z samochodów.

- Czarek!- Krzyknęła do niego wrona z powietrza.- Biegnij między samochodami! Hycel nie będzie nadążał za tobą wzrokiem!

Niestety, Czarek nie usłyszał wrony i uciekał przed maskami samochodów. Nagle zatrzymał się i spróbował wdrapać na dach jednego z pojazdów, bo myślał, że w ten sposób będzie bezpieczny. Niestety, miał za krótkie łapki i gruby hycel zdążył do niego podbiec, machnął siatką i złapał kundla.

- Kamil, mam go!- Zawołał człowiek.- Z tym małym poszło łatwo!

Nagle, do hycla podleciała wrona i zaczęła latać nad jego głową. Hycel był oburzony. Próbując przegonić wronę, upuścił siatkę, w której był uwięziony Czarek, a potem kundel się wyrwał i kontynuował ucieczkę.

- Wredna małpa!- Zawołał hycel, kiedy wrona nareszcie odleciała.

W tym samym czasie, chudszy hycel ścigał Reksa. Owczarek pobiegł po kamiennym chodniku.

- Nie uciekniesz mi!- Zawołał hycel.- Nażarłeś się kiełbasy, zaraz się zmęczysz!

- Nie podobają się panu nasze perfumy?- Zaszczekał Reks.- Nam też nie!

Pies wbiegł do śmietnika. Był on zbudowany z kamiennych cegieł, a w jego wnętrzu było chyba z sześć kolorowych pojemników na śmieci.

Kiedy chudy hycel przeszedł na drugą stronę ulicy, z siatką w ręku śmiało wszedł do śmietnika i zaczął przeglądać pojemniki. I wtedy, kiedy otworzył żółty pojemnik, Reks wyskoczył z niego, zaskakując hycla, a potem zaczął uciekać dalej. Człowiek upadł na ziemię i uderzył się w głowę o inny pojemnik.

- Ty żmijo!- Krzyknął jeszcze, rzucając w stronę Reksa szklaną butelką.  

- Jak widać, kiełbasa dodała mi energii!- Zaśmiał się Reks, po drodze wpadając na Czarka.

- Hej, Reks, nie znudziło ci się grzebanie w śmieciach?- Zażartował kundel.

- Znudziło i to bardzo!- Odparł Reks i obydwaj pobiegli przed siebie.

Kiedy próbowali przebiec na drugą stronę ulicy, zza samochodu wyskoczył gruby hycel.

- Odwrót!- Szczeknął Czarek, a kiedy próbowali pobiec w przeciwnym kierunku, zobaczyli z drugiego końca chodnika nadbiegającego chudego hycla.

- Nie wyglądają na zadowolonych- Zauważył Reks.- Ale spokojnie, wiem, co robić!

Pies pobiegł w stronę grubego hycla, przebiegł pod jego nogami, a hycel niechcący go dosiadł. Człowiek zaczął jechać tyłem na owczarku niemieckim.

- Co za durny pies, sam się prosi o kłopoty!- Zauważył hycel i już miał zarzucić siatkę na łeb Reksa, kiedy nagle pies się zatrzymał gwałtownie, a hycel wyleciał w górę i mocno zdziwiony wylądował na masce jednego z samochodów, dodatkowo krusząc przednią szybę auta. Do niego podbiegł drugi hycel.

- Naprawdę stary, naprawdę?!- Zapytał chudy, kładąc dłoń na czole.

- Ten duży pies zrobił mnie w konia!- Zauważył gruby.

Tymczasem Reks wrócił do Czarka i obydwaj pobiegli w inną stronę. Z powietrza dostrzegła ich wrona.

- Biegnijcie za mną!- Zawołała.- Wiem, gdzie będziecie bezpieczni!

- Mam taką nadzieję- Mruknął Czarek, skręcając razem z Reksem w lewą stronę.

Wrona doprowadziła dwójkę przyjaciół do parku.

- Schowajcie się w krzakach!- Krzyknęła.- Widzę chudego hycla! Zaraz wejdzie do parku!

Reks i Czarek posłuchali wrony i cicho ukryli się w krzakach. Reks niechcący skaleczył sobie lewe ucho. Tymczasem, hycel z siatką w ręku wolnymi krokami wszedł do parku, ale od razu się poddał, gdy zobaczył masę spacerujących ludzi z innymi psami.

- Ech, no trudno- Westchnął człowiek.- Przynajmniej próbowałem. Teraz te szalone psy mogą być wszędzie.

Po czym mężczyzna opuścił park i wrócił na osiedle.

- Już możecie wyjść- Powiedziała wrona.- Poszedł sobie.

- Uff, całe szczęście- Odrzekł Czarek.- Po raz pierwszy w życiu spotkaliśmy hycli.

- Nic dziwnego, że chcieli was złapać, nie macie obroży!- Zauważyła wrona.- Wzięli was za bezpańskie psy.

- Wiemy, już sami się zorientowaliśmy.  

- Tylko gdzie je mogliśmy zgubić?- Zastanowił się Reks.

- Na podwórku jeszcze je mieliśmy- Przypomniał sobie Czarek.- Ach! Musieliśmy niechcący zahaczyć nimi przechodząc pod bramą. Mogą tam nadal leżeć. Musimy tam wrócić i je z powrotem założyć. A próbowało nas złapać zaledwie dwóch hycli. W mieście jest ich sporo! Radzę zawrócić i to zaraz!

- Spokojnie, Czarek, nie bój się- Uspokoił go Reks.- Jeżeli znowu jakiegoś spotkamy, to szybko wrócimy na podwórko. Teraz jesteśmy w parku, więc korzystając z okazji, możemy popływać w stawie z kaczkami! 

Reks wskazał na staw, który znajdował się niedaleko, po czym pobiegł w jego stronę i wskoczył do wody, robiąc ogromny plusk.

- Śmiało, Czarek, to sama przyjemność zwłaszcza w taki upał!- Zachęcił go Reks.- I przynajmniej zmyjemy z siebie ten głupi zapach perfum.

- A ty nie dołączysz do nas?- Zapytał Czarek wronę.

- Nie, absolutnie!- Zaprotestowała wrona.- Woda i ptaki to złe połączenie! Poza tym, mnie nie jest gorąco.     

Czarek więc dołączył do Reksa. Przyjaciele pluskali się w wodzie przez piętnaście minut, a wrona odpoczywała w cieniu drzewa. Ludzie przechodzący obok stawu byli nieco zdziwieni, widząc dwa psy pluskające się w wodzie, ale nic nie mówili, a Czarkowi i Reksowi to nie przeszkadzało. Kiedy psy wyszły ze stawu, wytrzepały z siebie resztę wody.

- Od razu lepiej- Mruknął Czarek.

- A nie mówiłem!- Odparł Reks.- Korzystamy z samych dobrych rzeczy.

Przyjaciele przyglądali się przez chwilę ludziom w parku. Wtedy, dostrzegli po raz kolejny dziewczynę, której pies uczestniczył w konkursie poprzedniego dnia. Właśnie wyprowadziła swojego psa Ptysia na spacer. Czarek i Reks postanowili zażartować, schowali się za drzewem, a Reks szczeknął:

- Witaj, Ptyś!

Pies usłyszał znajomy głos, ale nie widział psa, który to mówi. Trochę się zdziwił.  

- Pięknie dziś wyglądasz- Dodał Czarek.- I masz piskliwy głos jak mała dziewczynka!

Pies się strasznie oburzył, a przyjaciele roześmiali się. 

- Nie, ja chyba zwariuję!- Powiedział zawstydzony kundel.- Gamonie wygrali konkurs i jeszcze się ze mnie nabijają!

Czarka i Reksa powstrzymała niezadowolona wrona.

- Nie podobało mi się, to co zrobiliście- Zwróciła im uwagę.- Nie można śmiać się ze słabszych.

- Nie w tym rzecz- Odparł Czarek.- On ma zabawne imię!

- No właśnie- Dodał Reks.- Gdybym ja tak miał na imię, zakopałbym się pod ziemią ze wstydu, chi, chi!

Przyjaciele śmiali się do rozpuku. Niestety, Czarek cofnął się o parę kroków i nie zauważył dziury w ziemi. Kundel się zawahał i niespodziewanie wpadł do niej. Na szczęście ta dziura nie była głęboka, ale jej ściany i podłoga były zbudowane z kamieni. Zapewne przez tą dziurę przepływały ścieki, ale teraz akurat było sucho. Przerażeni Reks i wrona znaleźli uwięzionego Czarka.

- Wyciągnijcie mnie stąd!- Zawył Czarek.- Nie chcę tu dłużej siedzieć!

- Nie martw się, coś wymyślimy!- Zapewnił Reks.- Trzeba biec po pomoc!

- Nikt cię nie zrozumie, Reks- Zatrzymała go wrona.- Jesteś psem, uważasz, że ktoś cię zrozumie?

- No, jedynie inne psy nas rozumieją, ale nie znamy żadnego poza Ptysiem, który już poszedł w swoją stronę.

- Reks, wyciągniemy go sami, bez niczyjej pomocy. Trzymaj się Czarek!

- Całe szczęście, że ta dziura nie jest głęboka, ale pomimo tego nie umiem się wdrapać- Dodał Czarek.- Po co w ogóle taka dziura w parku?!

- Do odprowadzania ścieków- Wytłumaczyła mu wrona.- Teraz akurat nic nie przepływa, więc masz szczęście, bo się nie ubrudzisz. Brudna woda przepływa przez te dwie rury wbudowane w ściany.

Wtedy Czarek je zobaczył i wpadł na pomysł. Ponieważ rury były ogrodzone stalową siatką, spróbował ją przegryźć. Niestety, ani z jednej, ani z drugiej strony nie dał rady.

- Chciałem spróbować przejść przez kanały, ale jak widać, nie wejdę do rur- Uprzedził Czarek.

- Spokojnie, ja cię tu tak nie zostawię, będę cały czas nad tobą czuwał- Pocieszył go Reks.

- Super, dzięki! Lepiej jednak zacznijcie myśleć, jak mnie stąd wydostać!

Więc Reks i wrona zaczęli się zastanawiać, ale nie mogli wymyślić niczego sensownego.

- Czarek, mam pewien pomysł, ja się nachylę nad dziurą, a ty złapiesz mnie za przednią łapę- Zaproponował Reks.

- Nie, bo sam wpadniesz!- Ostrzegł go Czarek.- Mogę cię przeważyć, jak się złapię.

Nagle wrona wzbiła się w powietrze, zaczęła się rozglądać i dostrzegła parkową ławkę, a obok niej kosz na śmieci i kilka czarnych worków ze śmieciami. Wpadła na pomysł, jak wyciągnąć Czarka.

- Reks, już wiem! Biegnij za mną!- Zawołała wrona.

- Poczekaj, kumplu, wrona coś wymyśliła- Powiedział Reks.- Nigdzie się nie ruszaj!

- Dobrze, skoro tak ładnie prosisz, to sobie tu posiedzę!- Oburzył się Czarek, a Reks pobiegł za wroną. Kiedy obydwoje dotarli do worków ze śmieciami, wrona wszystko wytłumaczyła Reksowi.

- Weźmiemy te worki- Zaczęła.- I wrzucimy je do dziury mniej więcej tak, żeby leżały jeden na drugim. Wtedy Czarek będzie mógł po nich wejść i się wydostać z dziury.

- Sprytne!- Zauważył Reks.- To bierzmy się do roboty. Trzymaj się, Czarek!

Reks pomógł wronie przenieść kilka worków ze śmieciami, a potem wrzucili je do dziury. Wrona wytłumaczyła Czarkowi, jak się wydostanie, ale w tej chwili w dziurze znalazły się tylko trzy worki.

- Za mało!- Zauważył Czarek.- Szukajcie dalej, przy innych koszach na śmieci!

Więc Reks i wrona poszukali innych koszów na śmieci, a przy nich było więcej worków ze śmieciami. Zaczęli więc je zabierać i wrzucać do dziury. Po pewnym czasie w dziurze było chyba z dziewięć, albo dziesięć worków.

- Gotowe, Czarek! Spróbuj wyjść- Powiedziała do niego wrona.

Więc Czarek zaczął się wspinać na górę śmieci i w końcu się wydostał z dziury.

- Dzięki, przyjaciele- Podziękował Czarek.- To naprawdę sprytny pomysł.

- Najważniejsze, że nic ci nie jest- Zauważył Reks.- Mieliśmy szczęście, że akurat w parku było dużo worków ze śmieciami.

- Chciałabym, żebyście już wrócili na podwórko- Doradziła im wrona.- Zanim znowu się wpakujecie w kłopoty.

- Jasne, masz rację- Zauważył Reks.- Może po drodze znowu wstąpimy do jakiegoś sklepu? Musimy coś mieć na kolację!

- Nie martw się, wrono, poradzimy sobie- Dodał Czarek.- A jak znowu spotkamy hycla, najwyżej będziemy uciekać!

Przyjaciele pożegnali więc wronę i udali się do wyjścia z parku. W tym samym czasie do parku weszło dwóch śmieciarzy i podeszli do tej samej dziury. Kiedy zobaczyli górę worków ze śmieciami, mieli oburzone miny!

- Kto tak mógł zrobić?!- Zapytał jeden z nich.- Ta dziura to nie śmietnik! Tędy przepływa brudna woda.

- Masz rację- Odparł drugi.- Wyciągnijmy je stąd, bo jeszcze zatkają dopływ rur.

Tymczasem, Reks i Czarek kierowali się z powrotem na podwórko.

- Na dziś już mi wystarczy przygód- Powiedział Czarek.

- I mnie też- Dodał Reks.- Wstąpimy jeszcze do jakiegoś sklepu i weźmiemy trochę kiełbasy na kolację.

Kiedy psy przechodziły przez ulicę, Reks dostrzegł mały sklepik z różnymi artykułami: Spożywczymi, chemicznymi, a nawet z zabawkami. Teraz miał jeden cel.

- Czarek, zaczekaj na mnie przed drzwiami sklepu, zaraz wrócę- Odparł Reks, po czym wszedł przez otwarte drzwi do sklepu. Miał szczęście, że drzwi były otwarte, ponieważ gdyby były zamknięte, trzeba było otworzyć je ręcznie.

Kiedy pies znalazł się w środku, ostrożnie przeszedł pod ladą tak, żeby sprzedawca go nie widział. Ten akurat miał słuchawki na uszach, więc nic nie słyszał. Pies doszedł do końca alejki, otworzył lodówkę i wyciągnął duże opakowanie z laskami kiełbasy. Był bardzo zadowolony! Zaczął kierować się do wyjścia, ale zobaczył jeszcze z prawej strony półkę, na której były zabawki dla zwierząt. Były na przykład gumowe gryzaki, kółka do rzucania, piłki. Zaciekawiła go właśnie mała, czerwona, gumowa piłka zapakowana w folię. Reks nie mógł się powstrzymać i wziął także jedno opakowanie z piłką. Potem ostrożnie wyszedł ze sklepu i wrócił do Czarka.

- Co tak długo?- Zapytał kundel.

- Bo jeszcze wziąłem gumową piłkę, no wiesz, taką do zabawy!- Wyjaśnił Reks.- Zobacz!  

Reks pokazał Czarkowi zabawkę.

- Przecież masz gumowego koguta i jeszcze ci mało?

- Wybacz, ale jedna zabawka to dla mnie za mało. Poza tym, jakby mi się zepsuł kogut, to będę miał piłkę. Tobie też ją mogę dać, bo piłki są fajne!

Czarek przewrócił oczami, wziął opakowanie z kiełbasami, a Reks wziął opakowanie z piłką. Kiedy wrócili na podwórko, Czarek odstawił kiełbasy do budy, a Reks rozgryzł folię i wydobył piłkę.

- Zobacz, jaka przyjemna w dotyku!- Zwrócił się Reks do kolegi z piłką w pysku.- Pograjmy razem!

- Nie, dziękuję- Podziękował Czarek.- Tyle się dzisiaj nabiegałem, że potrzebuję chwili relaksu. Duże psy takie, jak ty mają więcej siły. Jak chcesz, to się baw.

- A szkoda. Bo akurat zachowałem w sobie trochę adrenaliny!

Po czym Reks zaczął gryźć gumową piłkę, wypuszczać ją z pyska i łapać z powrotem. Wtem na podwórko psów znowu zawitała wrona. Trzymała ich obroże w dziobie.

- Przepraszam, chłopaki, czy o czymś nie zapomnieliście?- Zapytała koleżanka.

- O, dziękujemy ci bardzo, tylko nie wiemy, jak je założyć z powrotem!- Zauważył Czarek.- My mamy pazury, a nie palce, jak ludzie.

- Przecież ja wam je założę- Odrzekła wrona.- To żaden problem.

Po czym wrona poprosiła przyjaciół, żeby do niej podeszli. Czarek i Reks się nachylili i wrona założyła psom obroże na szyje a potem je dobrze zapięła.

- Wielkie dzięki- Zwrócił się Reks.

- I ja również- Odparł Czarek.

- Nie ma za co- Uśmiechnęła się wrona.- Dzisiaj mieliście ciężki dzień.

- No właśnie- Dodał Reks.- Ale razem z Czarkiem będziemy przeżywać kolejne przygody, będzie ich o wiele więcej.

- Mam nadzieję, że będą to miłe przygody- Mruknął Czarek.

- Ciekawe, co będziemy robić jutro? Co proponujesz, Czarek?

- Nie wiem, jestem zmęczony, nie chce mi się myśleć.

- Dobra, jak chcesz. Ja jestem pełen energii!

Niedługo przyjaciele pożegnali wronę po raz kolejny, a Reks namówił Czarka do przynajmniej jednej rundy rzucania gumową piłką. Kundel w końcu się zgodził i razem z Reksem porzucał piłką. Potem psy pobiegały po podwórku przez jakiś czas a na koniec weszły na wybieg, napiły się wody i zaczęły zajadać kiełbasę, którą Reks zwędził ze sklepu.

- Naprawdę nie chcę wracać do naszych właścicieli- Mruknął Reks podczas pałaszowania kiełbasy.- Nie wiem Czarek, dlaczego uważasz, że nie mamy niczego w tej chwili. Mamy wszystko, czego nam potrzeba!

- A mnie naprawdę ich brakuje- Westchnął Czarek.- Przez jakiś czas czułem się dobrze, teraz czuję się gorzej. Myślałem, że będę tak szczęśliwy, jak ty. Przeciwnie. Spacer z kumplem w lesie, wycieczka z nim do miasta, czy wygrana w konkursie to dla mnie o wiele za mało.

- No to będziemy robić masę fajniejszych rzeczy i szybko zapomnisz o Kwiatkowskich! Poza tym, nie jesteś sam, przecież masz mnie. I naszą przyjaciółkę, wronę. Zobaczysz, za parę dni będziesz tak szczęśliwy, jak ja. I nic cię nie będzie gryzło. Mogę ci nawet opowiedzieć kawał!

- No to wal.

- Po co pies schował się w gnieździe?

- Po co?

- Dla jaj!

Po czym Reks zaczął się głośno śmiać, ale Czarek tego nie zrozumiał. Rzadko kiedy słyszał, jak ludzie opowiadają sobie kawały, przez co większości nigdy nie rozumiał. Doceniał naturę swojego przyjaciela, ale teraz był zbyt zmęczony na śmianie się z głupich dowcipów i najchętniej położyłby się spać. Właśnie kiedy był już wieczór, Czarek szybko zasnął pierwszy, a Reks dokończył kawałek kiełbasy i dopiero potem dołączył do przyjaciela.

 

 

 

 

 

ROZDZIAŁ ÓSMY

W którym Reks postanowił wybrać się

Z Czarkiem na jeden dzień do kraju

Swojego pochodzenia- Jednak wrócili

Na podwórko wcześniej i wszystko

Zaczęło się od początku

 

Był kolejny piękny dzień. Jeszcze było wcześnie rano, ale Czarek i Reks wciąż smacznie spali. Nie zdawali sobie sprawy, że niedaleko na osiedlu ktoś próbował ściągnąć ich właścicieli. Była to oczywiście pani Ania. Kobieta dopiero co się obudziła, szybko zjadła śniadanie i wyjrzała przez okno, żeby się upewnić, czy dwa psy nie postanowiły czasem do niej zagościć. Wzięła telefon i zadzwoniła do Kwiatkowskich. Próbowała już tego poprzedniego dnia, ale z nieznanego powodu nie odebrali telefonu. Dzisiaj w końcu jej się udało. Wytłumaczyła im wszystko, że znalazła ich psy, tylko że uciekły w ostatniej chwili i co się dokładnie wydarzyło. Kiedy pani Ania skończyła rozmowę, Mama i Tata małej Kasi byli zszokowani.

- Skarbie, słyszałeś to?!- Zapytała kobieta swojego męża.

- Pewnie- Odparł Tata małej Kasi.- To jakiś cud. Pani Ania znalazła nasze psy, aż trudno uwierzyć.

- A ponieważ jej uciekły, mogą chodzić po osiedlu gdziekolwiek. Skoro tak, powinniśmy tam wrócić i spróbować je poszukać. Co z nas za właściciele? Może w dniu przeprowadzki nasze psy się gdzieś schowały, a my ich nie zauważyliśmy?

- Możliwe. A zatem się myliliśmy. Czarek i Reks wcale nie uciekli ze starości. Może po prostu lubią się chować w różnych miejscach? Jednak ich nie porzuciliśmy, tylko wydawało nam się, że uciekły.

- Psy już mają taką naturę. Na pewno pani Ania musiała się nimi dobrze opiekować. Zrobimy tak: Oddzwonimy do pani Ani i zapytamy ją, czy Reks i Czarek do niej wrócili. Jeżeli ona ich nie znajdzie do wieczora, wracamy jutro do naszego miasta i szukamy ich! Choćbyśmy mieli pojechać na koniec świata, musimy szukać naszych psów!

- Tylko na razie nie mówmy tego małej Kasi, będzie mocno zaskoczona. Na przykład jak jej powiemy, że jej zwierzęta wyrwały się w ostatniej chwili z rąk naszej kuzynki.

Kwiatkowscy byli tak samo zdziwieni, jak pani Ania, ale postanowili poczekać do jutra na telefon kobiety i zobaczyć, czy psy do niej wróciły, czy nie. W tym samym czasie, nasi bohaterowie nareszcie się obudzili i wyszli z budy. Reks był gotowy na kolejną przygodę.

- To co, Czarek, wyruszamy do Niemiec?- Zapytał Reks przestępując z nogi na nogę.

- A wiesz, gdzie jest ten kraj?- Zapytał Czarek.

- Hm… Nie wiem!- Reks pamiętał swój kraj, ale nie wiedział, jak do niego dojechać.

- Reks, jesteś owczarkiem niemieckim i nie wiesz, jak dojechać do własnego kraju?!

- Przepraszam, wydawało mi się, że będę wiedział. A tak chciałem pokazać ci dobrą kiełbasę! Ach, już wiem, co zrobimy. Skoro nie wiem, jak dotrzeć do Niemiec, sami poszukamy drogi.

- Że jak?!

- Przejdziemy się po okolicy i może znajdziemy drogę?

Wtedy Czarek sobie coś przypomniał.

- Reks! Niemcy leżą setki kilometrów stąd! Nie możemy tam jechać!

- Daj spokój, wydaje ci się. Przejdziemy się poza osiedlem, znajdziemy drogę i dotrzemy do Niemiec przed wieczorem! Mówię, spodoba ci się tam! 

-„Zwariował!”- Pomyślał Czarek, ale mimo to podążył za przyjacielem. Kiedy przeszli pod bramą, skierowali się w lewą stronę.

- A co będzie, jeśli zabłądzimy i nie będziemy wiedzieli, jak wrócić?- Zaniepokoił się Czarek.

- Ze mną nie zabłądzisz!- Zapewnił go Reks.- Ta okolica to dla mnie pestka! Znam ją, jak własną budę.

- Ale nie w tym rzecz. Niemcy leżą naprawdę daleko stąd. Nie ma siły, żebyśmy dotarli tam dzisiaj!

- Guzik prawda. Parę godzin marszu i będziemy w moim kraju, zanim się obejrzysz!

- Uwierz mi Reks, nie zdołamy tam dojść. Tym razem trochę cię poniosło. Nie zdajesz sobie sprawy, jak ten kraj leży daleko od naszego miasta.

Kiedy przyjaciele rozmawiali we dwóch, usłyszeli za sobą tupot czterech łap. Oczywiście należały one do trzeciego psa. Czarek i Reks się obejrzeli i zobaczyli znajomego kolegę. 

- Patrz, kto idzie!- Zauważył Czarek.

- Ptyś!- Szczeknął Reks.

Kundel do nich podbiegł i się przywitał.

- Witaj, Ptyś- Zaczął Czarek.- Co tu robisz tak wcześnie i gdzie twoja właścicielka?

- Już mówię- Odetchnął Ptyś.- Mama Oli powiedziała, żeby wyszła ze mną na spacer. Tak ma na imię moja właścicielka.

- Ładne - Przyznał Reks.- Zauważyliśmy, że Ola jest… Wesołą dziewczyną!

- To prawda, bardzo się cieszyła, kiedy zająłem drugie miejsce w konkursie- Ciągnął kundel.- Teraz, kiedy byłem z nią na spacerze, weszła do sklepu, żeby kupić mi karmę w puszce, a ja zostałem przed sklepem. Tylko, jak widać, urwałem się ze smyczy, bo akurat chciałem was poszukać i przeprosić za moje niestosowne zachowanie. Nabijałem się z was, a jesteście wyjątkowymi psami. Również Chciałbym zostać waszym kumplem.

- I my też chcielibyśmy cię przeprosić, że śmialiśmy się z twojego imienia- Dodał Czarek.- Jest nam potwornie głupio. Masz wspaniałe imię. 

- Dziękuję. Oczywiście sam sobie nie wybierałem imienia, Ola mi je dała. Nie wiem, skąd taki pomysł, żeby nadać mi takie idiotyczne imię? Później się wstydziłem przez pół roku. Ludzie wymyślają różne imiona dla swoich zwierząt, ale swojego się naprawdę wstydzę!    

- Uwierz nam, Ptyś, twoje imię jest wspaniałe. I nas już się nie musisz wstydzić- Mruknął Czarek.

- No właśnie- Wtrącił się Reks.- Jak chcesz, zostań naszym przyjacielem!

- Dziękuję wam z całego serca, jesteście wspaniali!- Zaszczekał Ptyś i zaczął pocierać się o Czarka i Reksa. To był znak, że się z nimi zaprzyjaźnił.

- Ale powinieneś mimo to wrócić do Oli- Zauważył Czarek.- Na pewno jest przerażona i teraz cię szuka!  

- Nie ma mowy! Tak jak wy, też podjąłem decyzję, żeby uciec od mojej właścicielki. Często powtarza, że jestem ślicznym pieskiem i na dodatek zakłada mi głupią sukienkę dla lalek. Mam już tego wszystkiego powyżej uszu! Ta dziewczyna tylko robi ze mnie pośmiewisko! Może jak zacznie się bać, że mnie nie ma, odechce jej się określeń, jakich do mnie mówi i zakładania mi różowej sukienki! 

- Ona tak robi, bo cię uwielbia- Zauważył Czarek.- I nie ma w tym nic okropnego. Dla niej jesteś całym światem!

- Fuj! Ohyda!- Obrzydził się Ptyś.- Problem tkwi w tym, że Ola jest wielbicielką zwierząt. Zawsze musi przytulić małego kotka, albo pieska. Okropność!

- Wcale nie- Odparł Czarek.- Najwyraźniej zwierzęta sprawiają jej przyjemność. Powinieneś do niej wrócić.

- Nie wrócę, bo ledwo co z nią wytrzymuję! A wy też przecież uciekliście od swoich właścicieli, prawda?

- Tak, uciekliśmy, bo tylko nas zaniedbywali!- Zawtórował Reks.- Dawali nam jedzenie co drugi dzień i rzadko nam wymieniali wodę!

- Reks, przestań!- Powstrzymał go Czarek.- Właściciele się przeprowadzili, tylko ty wpadłeś na pomysł, żeby się schować!

- Ale to prawda, co mówię! Nie wiem, jak z nimi wytrzymywałeś. Doskonale już wiemy, jak czuje się Ptyś. Tak samo, jak my! Zatem, chodź z nami, Ptyś, od dzisiaj jesteś naszym nowym przyjacielem!

- Dokładnie- Zapowiedział kundel.- Nasi właściciele byli nienormalni. Dzisiaj zmieniam swoje życie. Tak, jak wy! A gdzie się wybieracie?

- Do Niemiec!- Oznajmił Reks.- Byliśmy już w kilku miejscach na naszym osiedlu, teraz wyruszamy do innego kraju!

- Pogięło was?!- Zapytał Ptyś.- W tydzień tam nie dotrzecie! To jest kawał drogi stąd!

- A nie mówiłem, Reks?- Powiedział Czarek.- Ptyś ma rację. Dopiero do nas dołączył, więc przejdziemy się we trójkę po osiedlu, a nie będziemy od razu szli z nowym kumplem na głęboką wodę!    

- Ale to naprawdę piękny kraj- Przypomniał Reks.- Nie wiecie, co tracicie.

- Musielibyśmy poświęcić na to więcej czasu- Odparł Czarek.- Reks, poza tym, przed chwilą zdobyliśmy nowego przyjaciela, więc dzisiaj musisz zrezygnować ze swojego marzenia. Proszę cię!

- Ech, no trudno- Westchnął Reks i we trójkę zaczęli kierować się w przeciwną stronę, na osiedle. Wtedy, przyjaciele usłyszeli czyjś śmiech.

- Tylko nie to!- Zaniepokoił się Ptyś.- Wszędzie poznam ten denerwujący, gromki śmiech!

- Dziewczęcy- Zauważył Czarek.

- Ola często się tak śmieje, kiedy się przed nią chowam. Uwielbia zabawę w chowanego!- Przypomniał sobie kundel.- Zapomniałem wam o tym powiedzieć. Wcale nie jest przerażona, że zniknąłem, tylko uznała to za zabawę. Błagam, schowajmy się!

Czarek i Reks posłuchali kolegi i ukryli się w krzakach na zboczu drogi. Poczekali chwilę i niedługo zobaczyli śmiejącą się o blond włosach dziewczynę.

- To ona!- Zmartwił się Ptyś.- Trzymajcie mnie, po prostu nienawidzę takich zabaw!

- Ptyś, przede mną się nie schowasz!- Zachichotała Ola.- Chcesz ciasteczko?

- Słyszeliście ją?!- Ptyś aż zrobił wielkie oczy.- Wiecie, co ona chce mi dać?! Przecież psom nie daje się cukru, ani glutenu!

- To prawda- Zauważył Czarek.- Nam Kwiatkowscy nigdy nie dawali takich rzeczy. Nie mówiąc już o czekoladzie.

- Dajcie spokój, ja bym czekoladę chętnie spróbował!- Reks aż oblizał się na myśl o smakołyku.

- Reks!- Przerwał mu Czarek.- Czekolada jest trująca dla psów! Długo byś chorował!

- Oj tam, po prostu się czepiasz! A my już raz zjedliśmy lody! No i co?  

- Sklep, do którego weszła Ola jest niedaleko stąd- Przypomniał sobie Ptyś.- Być może myśli, że nie uciekłem daleko i wcale się nie martwi? Rzadko kiedy było jej smutno, gdy nie mogła mnie znaleźć. Bo przecież zdarzało mi się parę razy uciec z domu. Często jest wesoła.    

Nagle Ola zaczęła gwizdać, żeby przywołać swojego psa, jednocześnie nawołując jego imię. 

- Mam tu przekąskę dla swojego szczeniaczka- Powiedziała dziewczyna.

- Nie, ja chyba zwariuję!- Zawstydził się Ptyś.- Nienawidzę, gdy tak do mnie mówi!

Jednak Czarek i Reks wcale się nie śmiali, tylko pocieszyli kolegę.

- Przecież jestem już dużym kundlem!- Warknął Ptyś i prawie się rozpłakał.

- Wiemy- Czarek uspokoił kolegę.- Będziesz musiał się do tego przyzwyczaić.

- Ale ja nie chcę się przyzwyczajać, nie chcę mieć nic wspólnego z tą dziewczyną! Chcę tylko być z wami, jesteście super kumplami.

- Ty też- Dodał Reks.- Nie martw się, jeżeli coś cię zdenerwuje, albo spotka cię coś złego, my staniemy w twojej obronie!

- Reks, on musi do niej wrócić- Przypomniał Czarek.- Może i nasi właściciele nas zaniedbywali, ale Ola nic złego nie zrobiła Ptysiowi.

- A właśnie, że tak!- Wtrącił się Ptyś.- Zakładanie mi różowej sukienki to dla mnie samo zło!

- A czy wychodzi tak z tobą na dwór?- Zapytał spokojnie Czarek.

Ptyś przypomniał sobie, że Ola zakładała mu sukienkę tylko w domu i wcale nie wychodziła z nim w takim stanie. Już miał odpowiedzieć, gdy nagle do Oli podszedł jakiś wysoki chłopak. Psy obserwowały obojga z ukrycia. 

- Cześć, Ola- Przywitał się chłopak.

- O, się masz, Oskar!- Powiedziała Ola.

- Co robisz tak wcześnie?

- Wyprowadziłam swojego psa, Ptysia na mały spacer. Mama często prosi, żebym wychodziła z nim rano.

- To gdzie on jest?

- Niestety, jak zwykle wyrwał mi się i schował gdzieś przede mną. Właśnie go szukam. Ale zabawa!

- Zabawa? To raczej wielkie zmartwienie!

- Wcale nie, on tak ma! Zawsze do mnie wraca. A ciebie co najczęściej martwi?

- Mnie się na przykład chce płakać, kiedy zgubię skarpetki. Mam wtedy powód do zmartwienia. 

- Ale, jak Ptyś chowa się przede mną, mam wtedy niezły ubaw! Oskar, wyluzuj trochę, jesteś strasznie spięty!

- A właśnie, że nie. Jestem tylko… Bardzo prosty. I to wszystko.- Chłopak spojrzał akurat w zielone oczy dziewczyny i zrobił się lekko czerwony.

- Przygarnęłam Ptysia, gdy był małym kundlem- Dodała jeszcze Ola.- Pamiętam, jak wtedy śmiesznie machał ogonkiem!  

Pies trochę podsłuchał i był naprawdę oburzony. 

- „Och, tym razem przesadziła!”- Pomyślał.

- Uroczo- Skomentował zniesmaczony chłopak.- Ok, to ja się będę zbierał.

- Oskar, nie idź jeszcze, przejdźmy się trochę, może przy okazji znajdę Ptysia?

- Nie… To znaczy… Dobra, niech ci będzie…- Błąkał się chłopak.  

Reks z zaciekawieniem obserwował chłopaka.

- „Dalej, pocałuj ją!”- Pomyślał.

Ola się uśmiechnęła do Oskara i dotknęła jego ramienia. Chłopak lekko skrępowany też się trochę uśmiechnął, jednocześnie marszcząc brwi. We dwoje zaczęli iść kamienną ścieżką i szukać zaginionego kundla. Ptyś odetchnął z ulgą.

- Uff, nareszcie poszła- Ucieszył się.- Jak widać, ten chłopak jest w niej zakochany!

- No to czemu oni się nie pocałowali?- Zmartwił się Reks.- Czemu? 

- Reks, ogarnij się!- Szczeknął Czarek.- Czego ty oczekujesz?

- Niczego. 

- Chodźcie, chłopaki, szkoda czasu, całe miasto jest nasze!- Cieszył się Ptyś.- Żegnajcie różowe sukienki, witaj prawdziwy świecie!

Gdy Ola wraz z Oskarem zniknęli z pola widzenia, trójka psów zaczęła kierować się na osiedle.

- Phi! Podstępna, nieznośna dziewczyna!- Powiedział jeszcze Ptyś.- Na co mi ona, skoro teraz mam was?

- Na pewno jesteś zadowolony?- Zapytał Czarek, martwiąc się, że Ptyś uciekł od swojej właścicielki.

- Oczywiście, że tak. Może mnie szukać, ale i tak mnie nie znajdzie! A ponieważ wszyscy trzej już nie mamy właścicieli, możemy robić, co nam się żywnie podoba!

- Na przykład pojechać do Niemiec?- Wtrącił się Reks.

- Reks, nie dzisiaj!- Błagał Czarek.- Jak jeszcze raz wspomnisz o swoim kraju przy nowym koledze, to ci zakleję ten dziób!

- Przepraszam!

Po czym Reks westchnął ciężko. Kiedy trójka przyjaciół dotarła na osiedle, Reks zaczął rozglądać się za czymś do jedzenia. Wtedy spostrzegł starszego mężczyznę ubranego w brązowy garnitur, trzymającego w ręku siatkę z zakupami.

- Reks, nie możemy tak po prostu zabrać komuś jedzenia!- Powstrzymał go Czarek.- Nawet o tym nie myśl!

- Spokojnie, nie zabiorę mu, chodźcie, wszyscy we trzech poprosimy go o jedzenie! Śmiało!

Czarek i Ptyś byli zaniepokojeni, ale posłuchali kolegi i podeszli do mężczyzny. Kiedy przyjaciele zaczęli prosić go wzrokiem o jedzenie, człowiek zrobił wielkie oczy!

- Czego?!- Zapytał zdziwiony człowiek.- Wynocha mi stąd! Wracajcie do swoich właścicieli!

Po czym mężczyzna poszedł w swoją stronę, zostawiając trójkę psów na chodniku.

- Ale niemiły- Zauważył Reks.- Przepraszam, myślałem, że da nam chociaż po kawałku kiełbasy!

- Powiedział, żebyśmy wrócili do właścicieli- Zauważył Czarek.- Kiedy już ich nie mamy.

- Dokładnie- Dodał Ptyś.- I to jest cudowne! Spokojnie, znam miejsce, gdzie możemy dostać darmowe jedzenie. Za mną!

- Co takiego?!- Zdziwił się Czarek.- To my do tej pory nie wiemy o darmowym jedzeniu?!

Psy pobiegły za Ptysiem. Niedługo zatrzymali się przy śmietniku. Ptyś wygrzebał ze śmieci jakieś stare jedzenie dla siebie i dwójki przyjaciół.

- Smacznego!- Oznajmił Ptyś i ugryzł kawałek starej kiełbasy.

- Ja… Chyba podziękuję- Skrzywił się Czarek.- Bez urazy, ale nie jemy ze śmieci!

- To żałujcie. Jedyne miejsce, gdzie jedzenie jest za darmo!  

Reks i Czarek postanowili poczekać na kolegę. Kiedy Ptyś skończył jeść, pod Reksem przebiegł szczur.

- Ach! Zabierzcie to!- Jęknął.

- Reks, przestań- Uspokoił go Czarek.- Ty się boisz własnego cienia, wiesz?

- Wcale nie! Pan Czarek na wszystko znajdzie wymówkę!

- Chłopaki, nie kłócić się, tylko proszę iść za mną!- Przerwał im Ptyś.- Mamy jeszcze masę spraw do załatwienia, zanim skończy się dzień!

Przyjaciele szli dalej za Ptysiem, ale sami byli nadal głodni. Teraz Czarek pożałował, że wyrwali się od pani Anny. Mogła się przecież dobrze nimi zaopiekować. Nagle Ptyś zlokalizował zaparkowaną na parkingu sklepowym ogromną ciężarówkę.

- Już wiem, co tam jest!- Domyślił się kundel.- Za mną!

Kiedy psy przebiegły przez ulicę, Ptyś uważnie się rozejrzał. Ciężarówka była otwarta.

- Teraz dostarczają jedzenie do sklepu- Zauważył Ptyś.- Skorzystajmy z okazji, wejdźmy do tej ciężarówki i zabierajmy się do jedzenia!

Czarek i Reks popatrzyli w prawo i rzeczywiście był supermarket. Jednak, kiedy Reks zajrzał do ciężarówki, omal nie oszalał.

- Ptyś ma rację!- Zaszczekał.- To lepsze, niż sam sklep! Tylko jeść!

Po czym Reks pierwszy wskoczył do ciężarówki, a Czarek i Ptyś za nim. We wnętrzu pojazdu były pudła po brzegi wypakowane kiełbasami, parówkami, chlebem, mięsem wołowym i innymi produktami spożywczymi. Psy wzięły się za rozpakowywanie pudeł.

- No to smacznego jeszcze raz!- Oznajmił Ptyś.- Parówki są mega dobre!

- Ja polecam kiełbasę!- Dodał Reks.- Co jest, Czarek? Jedz, przecież nie jesteś tu sam! 

- Nie wstydzę się, tylko się boję, że nas ktoś zobaczy- Zaniepokoił się Czarek.

- Spokojnie, ja was przypilnuję- Zapewnił Ptyś.- Kiedy usłyszę ludzi, macie się schować.

I wtedy, Ptyś usłyszał dwóch mężczyzn wracających do ciężarówki. Jeden z nich gwizdał.

- Teraz!- Zawołał do dwójki przyjaciół i wszyscy ukryli się za pudłami z jedzeniem.

Jeden z ludzi podszedł na tyły ciężarówki i zamknął właz. Przyjaciele zostali uwięzieni w ciężarówce!

- No brawo, Ptyś!- Zdenerwował się Czarek.- Przez ciebie utknęliśmy tu! To ja już wolę prosić o jedzenie ludzi w sklepie!

- Ciemno tu!- Jęknął Reks.- Boję się ciemności!

- Nie bądź dzieckiem! Lepiej wymyślcie, jak się stąd wydostać.

- Przepraszam was, myślałem, że jeszcze będą wyciągać jedzenie i wnosić je do sklepu- Westchnął Ptyś.- Przecież tu jest jeszcze masa pudeł.

Nagle, psy usłyszały odpalanie silnika. Dostawcy jedzenia właśnie wsiedli do pojazdu i go odpalili. Zaczęli opuszczać sklepowy parking.

- I gdzie nas teraz wywiozą?!- Martwił się Reks.- Może do innego miasta?!

- Przestań Reks, stresujesz mnie!- Powiedział Czarek.- Panika w niczym nie pomaga.

Kiedy ciężarówka wjechała na ulicę, Ptyś próbował pocieszyć kolegów.

- Nie martwcie się, poprawię wam humor!- Odparł Ptyś i zaczął śpiewać piosenkę:

„Trzech kumpli: Reks, Czarek i Ptyś przeszli się po osiedlu w jednym celu. Żeby się najeść. I nie lekceważ ich, bo ugryzą cię w kość!”.

- Ptyś, to nie pomaga- Zmartwił się Czarek.- Wymyśl coś innego.

- „Oby ta ciężarówka kierowała się do Niemiec!”- Reks miał cichą nadzieję.  

- Zaraz, chwileczkę!- Powiedział Ptyś.- Skoro w tej ciężarówce jest jeszcze dużo produktów spożywczych, to może oni zatrzymają się pod innym sklepem?

- Słuszna racja- Zauważył Czarek.- Miejmy nadzieję, że masz rację.

Przyjaciele jechali tak przez pięć minut. Oczywiście, korzystając z okazji musieli się porządnie najeść. Kiedy ciężarówka zatrzymała się przed innym sklepem na osiedlu, trójka psów ukryła się za pudłami. W momencie, gdy jeden z ludzi otworzył właz, wziął kilka pudeł i wszedł do sklepu, psy szybko uciekły z ciężarówki i schowały się za jednym z zaparkowanych samochodów. 

- Tak!- Ucieszył się Czarek.- Mamy szczęście. Jesteśmy nadal na naszym osiedlu.

Reks słysząc te słowa, był mocno oburzony. Naprawdę tak bardzo chciał pokazać kolegom kraj swojego pochodzenia. Niestety nie był w stanie zrozumieć, że to kawał drogi stąd.

- Pomysł na zdobycie jedzenia dobry, ale nigdy więcej nie wprowadzaj nas do ciężarówki- Poradził Czarek Ptysiowi.- Mogliśmy zostać wywiezieni gdziekolwiek.

- Już was przeprosiłem- Mruknął biały kundel.- Najważniejsze, że jesteśmy najedzeni do syta i dopiero teraz możemy się zabawić. Chłopaki, idziemy do parku wykąpać się w stawie!

- Ptyś, dziękujemy za propozycję, ale tak się składa, że ja i Reks kąpaliśmy się w stawie wczoraj i to nam wystarczy- Wyjaśnił Czarek.

- Ale nie kąpaliście się z nowym kumplem. A nowy kumpel zna kilka wodnych sztuczek. Będę mógł was nauczyć! Poza tym Ola zawsze mnie myła w gorącej wodzie z bąbelkami i jeszcze dodatkowo przez krótki czas, a tak to przynajmniej będę miał czystą wodę i będę mógł się kąpać, ile tylko moja psia dusza zapragnie!

- A nie lubisz bąbelków?- Zapytał Czarek.

- Nie przepadam. Kiedy pękają, rozprasza mnie to. A w stawie jest przynajmniej spokojna woda. Śmiało, chodźcie, będzie świetna zabawa! Gwarantuję to wam.

W końcu Czarek i Reks zgodzili się.

- Hej, Czarek, a czy Ptyś będzie mógł u nas przenocować?- Zapytał cicho Reks kolegę.

- No pewnie- Odparł Czarek.- Nie zostawiajmy biedaka samego. Ale po zabawie w wodzie mu to powiemy. 

Kiedy trójka psów zaczęła kierować się do parku, w tym samym czasie niedaleko od nich po osiedlu spacerowali Oskar z Olą.

- No i kochany Ptyś się nie znalazł- Westchnęła Ola.- A on tak lubi się ze mną bawić.

- Może wróci do ciebie wieczorem?- Zastanowił się Oskar.- Psy zazwyczaj wracają, gdy są głodne.

- Masz rację, Oskar. Właściwie nie wiem, czym się przejmuję. Ptyś na pewno wróci!

- Zauważyłem, że lubisz psy?

- Jeszcze pytasz? Uwielbiam je, psy są bardzo fajne! Lubię je tak samo, jak każde inne zwierzę. Kiedy chodziłam z mamą do sklepu zoologicznego, żeby je zobaczyć, po prostu byłam zachwycona! O, zobacz! 

Ola właśnie spostrzegła małego motyla o żółtych skrzydłach z czerwonymi plamkami, który przeleciał nad ich głowami. Dziewczyna wskazała na niego palcem. Oskar natomiast zrobił wielkie oczy i dziwną minę. Kiedy motyl przelatywał wokół nich, Ola oglądała go z zaciekawieniem. 

- Dziewczyno, masz szesnaście lat!- Nie wytrzymał Oskar.- Jak możesz się tak zachowywać? Opanuj się!  

Jednak, Ola nie słuchała Oskara, bo była zafascynowana widokiem motyla.

- Jest taki kolorowy. Chciałabym go złapać w dłonie- Mruknęła dziewczyna w dalszym ciągu nie odrywając od niego wzroku, a Oskar aż zasłonił sobie twarz, bo był obrzydzony.  

- „No ma bzika na punkcie zwierząt!”- Pomyślał chłopak.

- Chi, chi! Wszystko w porządku, Oskar?

- E… No, pewnie, pewnie! Wszystko dobrze! 

Nagle, chłopak się odwrócił i zszedł na trawę, która znajdowała się obok chodnika. Chciał się popisać.

- „Przecież ona w końcu musi się czegoś przestraszyć!”- Zażartował i znalazł na krzaku pajęczą sieć i samego pająka. Ostrożnie wziął go na ręce i wrócił do Oli.

- Hej, Ola, zobacz, jaki miły pajączek!- Zawołał Oskar, pokazując pająka koleżance. Niedługo Ola przestała się interesować motylem i także zrobiła z wrażenia wielkie oczy.

- I jak?- Zapytał chłopak, lekko rechocząc.  

- Rzeczywiście jest miły!- Oznajmiła po chwili dziewczyna.

- Co takiego?! 

- Dziękuję, jesteś kochany, Oskar!

Gdy kolega odstawił pająka z powrotem na trawę, Ola ruszyła z nim dalej, a temu opadła szczęka i zrobił się cały czerwony aż po nasadę włosów, słysząc komplement. Spodziewał się, że jego koleżanka przestraszy się pająka, a nie odwrotnie. 

- To co teraz robimy?- Zapytała spokojnie dziewczyna.

- No, może pójdziemy na lody?- Zapytał niepewnie Oskar.- Dzisiaj jest dosyć gorąco.

- Lody? Och, uwielbiam lody! Bardzo dobry pomysł, zatem chodźmy, Oskar!

Po czym obydwoje zaczęli iść przed siebie w poszukiwaniu jakiejś lodziarni.

- „Ona trochę przegina”- Pomyślał jeszcze chłopak w drodze na lody.- „Jest strasznie zadowolona z życia! Pewnie tak samo, jak jej pies”.

Tymczasem, Reks, Czarek i Ptyś nareszcie doszli do parku i po kolei wskoczyli do wody w stawie. Przyjaciele pluskali się w wodzie, kilka razy wychodzili z niej i wskakiwali z powrotem. Ptyś pokazał kolegom kilka sposobów pływania. Oni szybko się nauczyli.

- I to jest życie!- Zawył Ptyś.- Za nic nie wracam do domu!

Wtedy, Czarek przypomniał sobie, że Ptyś może u nich przenocować.

- Słuchaj- Zaczął.- Zapomniałem ci powiedzieć, że możesz u nas spać. To żaden problem. 

- A ja miałem was zapytać o to samo!- Roześmiał się kundel.- Jesteśmy niezłą paczką!

- A czy jak byłeś w domu, to gdzie najczęściej spałeś?- Zapytał z ciekawością Reks. 

- Cóż, często wchodziłem na łóżko Oli, bo lubiła, kiedy jej dotrzymywałem towarzystwa. Wtedy zawsze budziła się z uśmiechem na twarzy. Ale, teraz to już mi się kompletnie znudziło. Przecież chyba poradzi sobie sama? Cha, cha! 

- Nie byłbym tego taki pewien- Zastanowił się Czarek.- Na pewno cię potrzebuje. 

- Coś ty! Ja ją dobrze znam i jakoś się z tym pogodzi.

- A ja myślę, że Kwiatkowscy też już się pogodzili z tym, że my ich zostawiliśmy!- Wtrącił się Reks.

- Reks, błagam cię, w ogóle nie pomagasz.

- Spokojnie, Czarek, wyluzuj. Poradzimy sobie!- Dodał Ptyś.- Ze mną będziecie łamać lód! Może i wcześniej się z was nabijałem, ale teraz jestem waszym przyjacielem i gdzie byście nie poszli, ja tam też pójdę.

Jednak Czarek był mocno zaniepokojony, ale razem z kolegami popływał jeszcze kilka minut, a później około południa przyjaciele wrócili na podwórko. Czarek zaprezentował je nowemu koledze.

- Ja cię! Ale macie kozacką budę!- Zauważył Ptyś.- Jestem tu gotów zapuścić korzenie, jakbyście pytali.

- Czarek, naprawdę musimy go wszędzie zabierać ze sobą?!- Zdenerwował się Reks.

- Przynajmniej do czasu, aż uda się go namówić, żeby wrócił do Oli- Mruknął Czarek.- Tyle dobrego, że jego właścicielka się nie przeprowadziła. 

- Słuchajcie, chłopaki!- Ciągnął dalej Ptyś.- Widzę, że macie spore podwórko. To znaczy, że będziemy się świetnie bawić, ścigać się, robić sobie wycieczki w różne miejsca, a wieczorami będziemy zajadać masę kiełbasy i innych dobrych rzeczy. Nie pogardzę też parówkami! No i opowiadać sobie śmieszne historie. Z wami będę miał ciekawe życie.

- Ale…- Przerwał mu Czarek.- My nie zapraszamy cię do siebie na stałe.

- Co?

- Chcielibyśmy, żebyś jednak wrócił do Oli. Naprawdę!

- Zapomnij, Czarek! Mówiłem wam już, z nią się nie da wytrzymać!

- Ale czy to naprawdę takie straszne? Poza tym, będziesz mógł nas odwiedzać, jak uda ci się wyrwać z domu. Tylko wróć do swojej właścicielki. Bo to złamie jej serce.

- No nie wiem, zastanowię się. Z wami czuję się znacznie lepiej.

Kiedy Czarek i Reks zaopiekowali się Ptysiem, tymczasem na osiedlu Oskar i Ola znaleźli lodziarnię i kupili sobie po wafelku z gałką lodów. Ola właśnie bardzo się cieszyła, kiedy miała okazję pogłaskać małego psa, który należał do młodego mężczyzny. Nie spodobało się to Oskarowi.

- Przepraszam za koleżankę- Wybełkotał chłopak.- Ona naprawdę uwielbia zwierzęta.

- Nic nie szkodzi, młody- Odparł mężczyzna.- Mój syn uwielbia żółwie. Jest niemal w twoim wieku, wiesz?

- To dobrze, proszę pana.

- Ma pan pięknego pieska- Odezwała się nagle Ola.

- Dziękuję. Syn często się z nim bawi, rzucając mu gumową piłkę. W końcu zamierza go czegoś nauczyć. Albo po szkole czasami próbuje z nim serwować piłkę do koszykówki.

Olę to trochę rozbawiło i spróbowała powstrzymać się od śmiechu. Później, kiedy razem z Oskarem skończyła jeść lody, wyszli z lodziarni, a do dziewczyny zadzwonił telefon. Kiedy skończyła rozmowę, pożegnała się z Oskarem.

- Dzwoniła moja mama- Zaczęła dziewczyna.- Jestem potrzebna w domu. To pa, Oskar.

- Na razie, Ola.

Kiedy obydwoje się rozeszli, Oskar odetchnął z ulgą.

- Nareszcie- Wykrztusił chłopak.- Nie muszę się przez nią wstydzić. Ale na pewno, jak znowu się z nią spotkam, ponownie zobaczę, co ona wyprawia.

Tymczasem, na podwórku psów, przyjaciele bawili się na trawie do wieczora. Nie byli głodni, więc nie musieli wychodzić do sklepu po kiełbasę. Jeszcze zanim położyli się spać, poopowiadali sobie kilka kawałów i śmiali się do rozpuku. Nagle, Reks zepsuł atmosferę, mówiąc:

- Szkoda, że nie wybraliśmy się na wycieczkę do Niemiec!

- No i wszystko zaczęło się od początku!- Zawył Czarek.- Nie wytrzymam! Reks, nie możemy jechać do Niemiec i dobrze wiesz, dlaczego!

- Spokojnie, chłopaki, nie kłócić się- Wtrącił się Ptyś.- Ola kiedyś była ze swoją mamą w Niemczech, więc potem moja właścicielka się podzieliła ze mną swoimi wrażeniami, to ja mogę się podzielić z wami.

- No, chociaż tyle- Rozweselił się Reks.- Przynajmniej coś z tego będzie.

Jednak, kiedy Ptyś zaczął opowiadać kolegom o tym kraju, obydwaj szybko zasnęli. W końcu zbliżała się noc. Biały kundel też więc ziewnął i potem dołączył do przyjaciół. Kiedy wszyscy trzej zasnęli, zaczęła latać obok nich mucha. Reks odruchowo przegonił ją machnięciem ucha. Jednak, owad jak na złość wracał i nie dawał im spać.

- To będzie długa noc- Westchnął Czarek. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz