poniedziałek, 22 listopada 2021

Empire State Building- Ciekawostki


Monumentalny wieżowiec w Nowym Jorku Empire State jest dla mnie imponujący sam w sobie. To następna rzecz, która przypadła do moich zainteresowań. Dlatego przedstawię kilka ciekawych lub zaskakujących informacji na jego temat, o których być może nie wiedzieliście. Ponadto, na końcu zaprezentuję zdjęcia własnej konstrukcji wzorowanej na tym budynku, którą swojego czasu stworzyłem w grze Minecraft.

1. Oficjalne otwarcie poprowadził prezydent Herbert Hoover, który 1 maja 1931 w Waszyngtonie nacisnął przycisk włączający oświetlenie budynku. Od chwili wybudowania do 1973 ESB był najwyższym budynkiem w Nowym Jorku. Tytuł najwyższej budowli odzyskał 11 września 2001 po zamachach terrorystycznych na wieże Światowego Centrum Handlu, które do tamtej pory były na najwyższych pozycjach.

2. Odmiennie niż większość wysokościowców, Empire State Building ma klasyczną fasadę. Rozpoznawalna iglica budynku, w stylu art déco, pierwotnie była zaprojektowana jako punkt cumowania sterowców. Testy wykonane ze sterowcami dowiodły jednak, że jest to niepraktyczne i niebezpieczne ze względu na silne podmuchy wiatru oraz wielkość budynku.

3. Pracuje w nim 15 tysięcy osób, natomiast stały personel liczy około 250 ludzi. Co miesiąc wywozi się z niego około 100 ton odpadów, a każdego roku zużywa ponad 40 mln kilowatogodzin prądu.

4. Hall wejściowy ma wysokość 3 pięter. Znajduje się tu duży aluminiowy relief przedstawiający Empire State Building. Brakuje na nim jednak dodanej później wieżowcowi anteny. Północny pasaż zawiera osiem podświetlanych płyt stworzonych w 1963. Przedstawiają one budynek jako ósmy cud świata obok tradycyjnych 7.

5. Budynek ma jeden z najpopularniejszych zewnętrznych tarasów widokowych na świecie; odwiedziło go już ponad 110 milionów ludzi. Obserwatorium znajduje się na 86. piętrze i daje 360 stopniowy widok na miasto. Inny taras widokowy znajduje się na 102 piętrze budynku i jest on otwarty dla zwiedzających. Był zamknięty od 1999, jednak w listopadzie 2005 otwarto go ponownie. Wejście kosztuje o 15 dolarów więcej niż na taras 86 piętra. Co roku odwiedza go około 3,6 mln ludzi.

6. Znajdują się tu pomieszczenia biurowe dla 15 tysięcy ludzi, a windy mogą przewozić 10 tysięcy osób na godzinę. Poza biurami znajdują tu także inne obiekty. Wśród nich banki, restauracje i sklepy. Większość z nich ulokowana jest na poziomie lobby.

7. Tytuł najwyższego w mieście odzyskał po zamachach z 11 września 2001, w których zniszczone zostały bliźniacze wieże Światowego Centrum Handlu. Jest to także najwyższy budynek w stanie Nowy Jork. Wśród wieżowców na świecie zajmuje obecnie dziewiątą pozycję, a w Stanach Zjednoczonych drugą. Ze względu na swoją wysokość spełnia rolę piorunochronu. Każdego roku uderza w niego około 100 błyskawic.

8. Empire State Building waży przeszło 360 tysięcy ton. Ma 73 windy i 1860 stopni na najwyższe piętro. Organizowane są zawody polegające na jak najszybszym przebiegnięciu tego dystansu. Rekord ustanowił w 2003 Paul Crake, a wynosi on 9 minut i 33 sekundy. Całkowita jego powierzchnia wynosi ok. 200 tys. m². Budowa kosztowała 24,7 mln dolarów, chociaż wykonawcy spodziewali się nawet 50 mln. Do wykonania metalowej konstrukcji zużyto 57 tysięcy ton stali, a fundamenty budynku sięgają prawie 17 metrów pod ziemię. 

9. W gmachu tym znajduje się 6500 okien połączonych pionowymi taśmami z aluminium i nierdzewnej stali. W czasach budowy nie było jeszcze sprawnie działających klimatyzacji, dlatego na każde 8,5 metra kwadratowego biura musiało przypadać jedno okno. Zainstalowano ją dopiero w latach pięćdziesiątych. Cały wieżowiec obłożony jest kamiennymi płytami z szarego wapienia z Indiany.

10. Bardzo często jest wykorzystywany jak tło dla wielu filmów, gier itp. Prawdopodobnie najbardziej znanym przykładem na wykorzystanie tego gmachu jako tła filmowego jest film King Kong z 1933. Tytułowy goryl podczas ucieczki przed pogonią wspina się na budynek i toczy walkę z atakującymi go samolotami. W 50. rocznicę produkcji tego filmu, w 1983 na ścianie wieżowca umieszczono nadmuchiwaną małpę. Czasami natomiast budynek ten zostaje nawet zniszczony, jak np. w filmie Dzień Niepodległości, kiedy to kosmici doprowadzają do jego eksplozji. Znany przedstawiciel pop-artu Andy Warhol w swoim filmie Empire utrwalił ośmiogodzinny obraz przedstawiający budynek nocą. 

11. Od otwarcia do lat czterdziestych duża część powierzchni biurowej budynku nie była wykorzystywana. Z powodu tego braku dzierżawców budynek zaczęto nazywać Empty State Building.

12. W przedsięwzięcie budowy zaangażowanych było 3400 pracowników, głównie pochodzenia europejskiego, ale także indiańskiego (z plemienia Mohawków). Łącznie robotnicy wypracowali około 7 mln godzin. Co tydzień przybywało około 4,5 piętra. W niektórych momentach było to nawet 14 pięter na 10 dni. W trakcie budowy materiały i sprzęty były wciągane na górę według porządku i harmonogramu ustalonego w najmniejszych szczegółach. Właśnie dzięki tej precyzji udało się wybudować ten gmach w 58 tygodni. 

13. Budowa budynku została przyspieszona, żeby mógł on jak najszybciej przejąć tytuł najwyższego na świecie, od znajdującego się nieopodal Chrysler Building, który był najwyższy zaledwie od paru miesięcy.




 
14. 
28 lipca 1945 w budynek uderzył samolot bombowy B-25D Mitchell. Bombowiec leciał do Newark w stanie New Jersey. Przyczyną wypadku była bardzo gęsta mgła nad Nowym Jorkiem. Pilot zszedł niżej, próbując odzyskać kontakt wzrokowy z ziemią, ale dostrzegłszy wieżowiec zbyt późno, zderzył się z nim. Samolot uderzył na wysokości 78. i 79. piętra, 295 metrów nad ziemią. W wyniku uderzenia powstała dziura o wymiarach 5 na 6 metrów. Siła uderzenia była tak wielka, że jeden z silników przebił budynek na wylot i spadł na ulicę po drugiej stronie. Po tej katastrofie zabroniono lotów samolotowych nad Nowym Jorkiem na wysokości mniejszej niż 2500 stóp (760 metrów) 

15. Kolory iluminacji szczytu budynku dobierane są odpowiednio do pory roku, jak również do obchodzonego w danym dniu święta. Każdy kolor, a także jego ustawienie, ma swoje znaczenie symboliczne. Każde ważniejsze święto, czy rocznica mają własny ustalony układ barw. Wiosną i jesienią każdego roku w mgliste noce światła na budynku są wyłączane dla bezpieczeństwa migrujących ptaków. Powodowały one pomyłki ptaków, których skutkiem były uderzenia o ściany wieżowca.






16. 
Reflektory oświetlały budynek na czerwono, biało i niebiesko przez kilka miesięcy po zniszczeniu World Trade Center, później powrócono do standardowych kolorów. Czasami iluminacja budynku przybiera barwy charakterystyczne dla nowojorskich drużyn (pomarańczowy, biały i niebieski dla New York Knicks; czerwony, niebieski i biały dla New York Rangers, i tak dalej). Dzieje się tak gdy któraś z nich rozgrywa ważny mecz u siebie

17. W czerwcu 2002, podczas obchodów 50-lecia rządów królowej Elżbiety II miasto udekorowało budynek iluminacją w kolorach purpurowym i złotym (barwy królewskie Windsorów). Burmistrz miasta Michael Bloomberg powiedział, że był to wyraz podziękowania dla królowej za odegranie hymnu Stanów Zjednoczonych w pałacu Buckingham po 11 września 2001, jak i również za późniejsze wsparcie. 

18. Nowy Jork jest największym rynkiem medialnym w Stanach Zjednoczonych. Po 11 września 2001 prawie wszystkie komercyjne stacje nadawcze (telewizyjne i radiowe) nadają ze szczytu Empire State Building. Kilka innych stacji ma swoje nadajniki na pobliskim Condé Nast Building.


Na zakończenie, zdjęcia mojej konstrukcji z gry: 






wtorek, 9 listopada 2021

"Perypetie porzuconych psów" - Rozdział 9 i 10

 


ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

W którym Czarek i Reks wraz z Ptysiem

Wytropili tajemniczego złodzieja

Parówek

 

Przyjaciele smacznie przespali całą noc, pomimo irytującej muchy, a kiedy wzeszło słońce, niedługo obudziła się także pani Ania i poinformowała państwa Kwiatkowskich, że ich psy do tej pory do niej nie wróciły. Po usłyszeniu tej wiadomości, Tata małej Kasi oznajmił:

- Niestety, ale dzisiaj nie możemy wrócić do naszego miasta, bo przypadł mi ostry dyżur. Ale bez obaw, wezmę wolne na jutro i we trójkę pojedziemy szukać naszych psów. Obiecuję to wam.

Kiedy Tata pojechał samochodem do pracy, mała Kasia była zawiedziona.

- Myślałam, że wrócimy tam dzisiaj- Zmartwiła się dziewczynka.- Nasze psy na pewno bardzo się boją.

- A może nie?- Mama pocieszyła córkę.- Psy mają swoje sposoby i świetnie sobie radzą. A gdzie twoim zdaniem mogliby być Reks i Czarek?

- Coś mi mówi, że prowadzą życie pełne przygód i intryg w naszym mieście, a potem zawsze śpią na swoim wybiegu, mamo.

- To bardzo dobre przypuszczenie, Kasiu! Gdzieindziej nasze psy chciałyby mieszkać same? No, może u pani Anny, ale przecież nam mówiła, że zdążyły jej się urwać ze smyczy. Ja też uważam, że nadal tam są i świetnie się bawią. Bez zmiany planów jedziemy ich szukać jutro!

Dziewczynkę to bardzo ucieszyło i zaczęła tańczyć z radości, chociaż nie wiedziała, jak jej zwierzęta sobie radzą same. A tymczasem, na starym podwórku nasi bohaterowie budzili się po kolei. Reks obudził się ostatni. Wstał z małym mlaśnięciem. Potem podszedł do garnka i napił się wody.

- Dzień dobry, Reks!- Przywitał się Czarek.- Jak ci się spało?

- Nienajlepiej- Ziewnął pies.- Przez tą nieznośną muchę nie spałem pół nocy! Ciągle musiałem ją odganiać.

- A tobie jak się spało, Ptyś?

- Wyśmienicie!- Zawył Ptyś.- Jeszcze nigdy tak dobrze mi się nie spało. Ola zawsze mnie musiała przytulić w nocy, a tak to przynajmniej spokojnie sobie śpię i nikt mnie nie dotyka bez powodu.

- Przecież Ola nie przytulała cię bez powodu- Zauważył Czarek.- To znak, że cię kocha.

- Jak może mnie kochać? Jestem dla niej zwykłym miłym pieskiem i to wszystko.

- A skąd to wiesz, skoro nigdy ci tego nie mówiła? Co, jeśli teraz zamiast cieszyć się życiem, płacze za tobą?

- Ona rzadko płacze- Wyjaśnił Ptyś.- Często jest naprawdę wesoła.

- Ale zastanów się nad tym, dobrze? Na przykład, odkąd Kwiatkowscy się przeprowadzili i zostaliśmy sami, też często o nich myślę. I mam cichą nadzieję, że zdecydują się wrócić i zajrzeć na nasze podwórko.

W tym momencie, kiedy Reks pił wodę z garnka, przypomniało mu się coś i posmutniał.

- Reks, co się dzieje?- Zapytał z niepokojem Czarek.

- Nic takiego- Reks pociągnął nosem.- Gdy panowały gorące temperatury, Kwiatkowscy często dawali nam świeżej wody. A w zimie mała Kasia często pomagała rodzicom wkładać nam słomę do budy, żeby było nam ciepło. Ach, a co, jeśli teraz nadejdzie zima? Skąd sami weźmiemy słomę?! Albo co, jeśli zepsuje się wąż ogrodowy i nie będziemy w stanie go naprawić? O, nie, Czarek, jak mam ci to powiedzieć? Masz rację! Musimy wrócić do Kwiatkowskich! Przecież oni to wszystko robią dla naszego dobra! Jak mogłem być tak głupi i pozwolić im odjechać bez nas?!

I dopiero teraz Reks zaczął wyć ze smutku. Wiedział, że Kwiatkowscy ich kochają.

- Już dobrze Reks, nie becz- Czarek pocieszył kolegę.- Mam plan. Spróbujemy wrócić do domu pani Anny, może ona zadzwoni do naszych właścicieli?

- Ale nie wiemy, gdzie ona mieszka! Och, dlaczego pozwoliłem nam się urwać ze smyczy?! Czarek, jak mogłem być takim idiotą? Przecież my i Kwiatkowscy jesteśmy rodziną! Po co mi sama kiełbasa, skoro mamy ludzi, którzy otaczają nas dobrem i miłością?  

- Reks, błagam cię, na pewno jak tak będziesz płakał, to niczego nie zmienisz!

- Przysięgam, że jeśli w ogóle wrócimy do Kwiatkowskich, nigdy więcej nie będę się chował!

Nagle, rozmowę przyjaciół przerwał Ptyś.

- Pani Ania?- Zapytał.- Chodzi wam o tą starszą panią w okularach, co byliście z nią na konkursie i używa różnych rodzajów perfum?

Reks i Czarek kiwnęli łbami.

- Wiem, gdzie ona mieszka! Niedaleko domu Oli! Mogę was tam zaprowadzić! Chodźcie!

Po czym kundel pierwszy przebiegł pod bramą, a Czarek i Reks za nim.

- Tak! Jednak szczęście się do nas uśmiechnęło!- Ucieszył się Reks.

- Nie chwal dnia przed zachodem słońca- Powiedział Czarek, bo przeczuwał jakąś przeszkodę. I właśnie, kiedy Ptyś przyprowadził kolegów pod dom starszej kobiety, stali przez pięć minut i nikt nie wyglądał przez okno.

- Jesteś pewien, że to tu?- Zapytał Czarek.

- Jasne, a za kogo wy mnie macie? Za jakiegoś głupka, czy co? Znam to miasto i niektórych ludzi, jak własną budę.

- No to najwyraźniej nie ma jej w domu.- Domyślił się Czarek.- Nie chce mi się czekać, spróbujemy później.

- Mam taką nadzieję!- Chlipnął Reks.

- Reks, ogarnij się! Wrócimy do nich, zobaczysz!

I wtedy, Ptysiowi przypomniały się wcześniejsze słowa Czarka, jak byli na wybiegu. On także uświadomił sobie coś bardzo ważnego. Podobnie, jak u Reksa, w jego oku pojawiła się łza.

- Kochani, jednak też zmieniłem zdanie- Zapowiedział kundel.- Wracam do Oli! Przeze mnie rzeczywiście może płakać, więc nie zamierzam czuć się winny. Nawet, jeśli dziwnie do mnie mówi, to pokazuje mi w ten sposób, że mnie kocha, tak samo, jak swoją rodzinę. Jak mogłem wcześniej tego nie zauważyć? Przecież ja też ją bardzo kocham na swój własny sposób. Miałeś rację, Czarek.   

- No widzicie!- Ucieszył się Czarek.- Ptyś, odprowadzimy cię zatem do domu, a później ja i Reks spróbujemy jeszcze raz podejść pod dom pani Ani, bo ona jest jedyną nadzieją na powrót naszych właścicieli. Lepiej, żeby chociaż jeden raz spróbowali wrócić do tego miasta.

- Obyś miał rację, Czarek!- Martwił się Reks.

- Nie martwcie się, będę was często odwiedzał- Dodał Ptyś.- W końcu jestem waszym nowym kumplem.

- I nierozłącznym- Dodał Czarek.- A przyjaciół można łatwo zgubić.

- To jest piękne!- Zawył Reks.- Czarek, jesteś genialny!

Nagle, trójka psów usłyszała z niedaleka czyjś krzyk. Jakiś człowiek był mocno zdenerwowany i mówił niezbyt uprzejme słowa.

- Ktoś ma kłopoty!- Domyślił się Czarek.- Za mną!

- Ola, twój kochany piesek wraca do domu!- Zaszczekał Ptyś.

Koledzy podążali za frekwencją krzyku. W końcu zatrzymali się na dzielnicy i schowali się za kamiennym murem, żeby wszystko oglądać z ukrycia. Okazało się, że krzyki należą do sprzedawcy hot-dogów. 

- O, zgroza! Tragedia!- Krzyczał sprzedawca, aż złapał się za białą czapkę.

- Czemu on się tak drze?- Zastanawiał się Ptyś.

- Nie wiem, poczekajmy chwilę- Zaproponował Czarek.

Wtedy, do furgonetki z hot-dogami podszedł jakiś inny mężczyzna, który też nie był zadowolony, ale tylko przez krzyki sprzedawcy.

- Czy pan jest nienormalny?!- Zdenerwował się mężczyzna.- Ludzie jeszcze próbują spać!

- Ale dzisiaj rano ktoś ukradł mi połowę parówek do hot-dogów- Wyjaśnił sprzedawca.- Zrobiłem sobie przerwę na pięć minut, wracam, a tu połowy mięsnych przekąsek nie ma!

Reks, Czarek i Ptyś obserwowali dwóch ludzi z ukrycia i byli oburzeni.

- Mam nadzieję, że to nie z naszej winy?- Zaniepokoił się Reks.

- No coś ty, Reks?- Zwrócił mu uwagę Czarek.- Nawet ty byś nie był w stanie zabrać tak po prostu parówek z furgonetki. Jesteś za duży, sprzedawca od razu by cię zauważył. Myślę, że parówek wcale nie ukradł człowiek, ani pies ale jakieś zupełnie inne zwierzę!

Przyjaciele znowu słuchali rozmowy mężczyzn.

- To na pewno te nieznośne psy się tak popisały, które ostatnio prosiły mnie o parówki!- Przypomniał sobie sprzedawca.- To był jakiś owczarek niemiecki i mały kundel.

- A skąd pan wie, że to one ukradły panu parówki, skoro nawet ich pan nie widział?- Zapytał mężczyzna, znajdując na ladzie trochę sierści należącej do innego zwierzęcia.- Proszę spojrzeć. Może i wydawałoby się, że ta sierść należy do psa, ale niezupełnie. Jest za mała, psy mają większe. Uważam, że całym winowajcą jest jakiś przybłąkany kot. Czekam, niech pan wyjaśni.

Po czym mężczyzna wręczył sprzedawcy kłębek kociej sierści, a następnie sam poszedł w swoją stronę. Sprzedawca obejrzał uważnie sierść przez szkło powiększające i aż zaniemówił.

- Kurczę! Ten facet ma rację! To kocia sierść!- Zauważył sprzedawca.- Przysięgam, że jeśli to zwierzę tu wróci i znów spróbuje mi ukraść parówki, będę gotowy. 

Tymczasem nasi bohaterowie też byli zaskoczeni. Podjęli decyzję.

- Kochani, wiecie, co to znaczy?- Zaczął Czarek.- Obawiam się, że zanim wrócimy do naszych właścicieli, będziemy musieli wytropić i złapać tego kota. Prawdopodobnie. Uważam, że to konieczne, ponieważ nie możemy pozwolić, aby to tajemnicze zwierzę kradło ludziom jedzenie.

- No właśnie- Wtrącił się Reks.- Ono może kraść wszystko, nie tylko parówki. Poza tym, do tej pory nie wytropiliśmy żadnego złodzieja. To będzie pierwszy nasz taki wyczyn w życiu!

- Masz rację, Reks. Myślę, że w tej misji będziesz bardzo pomocny, ponieważ duże psy mają dobry węch. My, kundle, mamy niestety słabszy węch i ciężko nam jest cokolwiek wyczuć.

- Spokojnie, koledzy, nie zawiodę was! Zostaniemy bohaterami!

Reks już miał zacząć węszyć, kiedy nagle powstrzymał go Ptyś.

- Zaczekaj!- Przerwał mu.- Nie możemy tropić złodzieja bez niczego. Musimy wrócić na wasze podwórko i zabrać niezbędne rzeczy.

- Ptyś ma rację. Myślę, że znajdzie się coś takiego- Zastanowił się Czarek.- To chyba będzie najtrudniejsze zadanie, jakiego do tej pory się podjęliśmy, ale nie możemy się poddać. Ten ktoś nie może tak po prostu kraść ludziom jedzenia.

Po czym Reks i Ptyś popędzili za Czarkiem i niedługo wrócili na podwórko. Reks od razu zajrzał do budy i wygrzebał swojego gumowego koguta i małą gumową piłkę. Czarek przewrócił oczami.

- Reks!- Zaszczekał.- To miało być coś przydatnego!

- Uważam, że z tych gumowych zabawek jednak będzie jakiś pożytek- Pomyślał Reks.- Nigdy nic nie wiadomo. Proszę, pozwólcie mi je zabrać ze sobą!

- No dobrze, już dobrze. Ale to może nie wystarczyć.

Wtedy Czarek przypomniał sobie, że w ogrodzie za starym domem Kwiatkowskich jest domek na drzewie, który zbudował Tata małej Kasi specjalnie dla córki. Kojarzył, że w tym domku jest parę starych rzeczy, które mogą im się przydać. Kundel wszystko wyjaśnił kolegom.

- Dobry pomysł, ale ja mam lepszy- Wtrącił się Ptyś.- Rozdzielimy się. Wy wejdziecie do domku na drzewie, a ja pożyczę od was gumową piłkę, wyjdę na ulicę i spróbuję przywołać tego złodzieja. Skoro uważacie, że to jest kot, może uznać piłkę za kłębek wełny.

- Nie puścimy cię samego- Odparł Czarek.- Reks, ty pójdziesz z Ptysiem, a ja znajdę w domku potrzebne rzeczy i niedługo wrócę do was.

- Ale… Czarek!- Sprzeciwił się Reks.

- Bez dyskusji! Nie podoba ci się mój plan złapania złodzieja? To szukaj go sobie sam!

- No, pewnie! Pan Czarek zawsze ma ostatnie zdanie!

- „I znowu się kłócą!”- Zdenerwował się Ptyś.- Natychmiast przestańcie! Reks nie musi iść ze mną. Chyba przez pięć minut sobie poradzę?

- Ok, w takim razie Reks, jak chcesz iść ze mną, to zostaniesz pod drzewem i będziesz stał na warcie, pasuje ci?- Zapytał Czarek.

- Tak, lepsze to niż nic!- Westchnął Reks, bo nigdy jeszcze nie był w domku na drzewie małej Kasi. Tylko Czarek raz miał okazję go zobaczyć, gdy dziewczynka zabrała go ze sobą na górę w któreś urodziny.

- Dobra, to mamy plan- Dokończył Czarek.- Tylko błagam cię, Ptyś, uważaj na siebie.

- Zawsze uważam, przecież jak kilka razy uciekałem z domu Oli, to byłem sam. I nic mi się do tej pory nie stało. Możecie mi zaufać- Zapewnił ich Ptyś.

- Czyli się rozdzielamy i widzimy się za jakieś dziesięć minut- Zapowiedział Czarek, po czym razem z Reksem poszedł do ogrodu, a Ptyś wziął w pysk czerwoną, gumową piłkę i wyszedł z nią na ulicę. Kiedy Reks dotarł z Czarkiem do ogrodu, coś mu się nie spodobało.

- Ładny domek, ale jak niby zamierzasz się tam dostać?- Zapytał kolegę.

- No przecież o ten domek jest ukośnie oparta, drewniana drabina, ślepy jesteś?

- A utrzyma cię?

- A dlaczego ma nie utrzymać? Prędzej ciebie nie utrzyma, bo jesteś za ciężki. Drabina by się pod tobą załamała.

- Ja jestem za ciężki, tak?! To dlaczego mała Kasia mogła wchodzić bez problemu, a ja nie?!

- Bo znając ciebie, zaczniesz wchodzić źle i będzie tragedia. Po prostu jesteś nieuważny.

- Nieprawda. Jesteś w wielkim błędzie, Czarek. Chcę wejść z tobą!

- Nie kłóć się ze mną, tylko czekaj na mnie! Żyłka ci nie pęknie, jak nie wejdziesz!

Po czym Reks zrobił oburzoną minę, usiadł na trawie i zaczął pilnować dołu, a Czarek bez problemu zaczął wskakiwać po szczeblach drabiny i niedługo wskoczył do domku na drzewie. W środku były tylko stare półki i regały na zabawki, a także plastikowe pudło na zabawki.

- Nie ma mowy, żebym nic tutaj nie znalazł- Zauważył Czarek i w pierwszej kolejności znalazł na regale małą czarną sakiewkę z materiału.

- Może nam posłużyć  jako schowek potrzebnych przedmiotów- Zauważył kundel.- Tak jak ludzie noszą swoje rzeczy w plecakach.

Potem Czarek się rozejrzał, przesunął pokrywę z pudła i znalazł w nim plastikową latarkę należącą do małej Kasi, a także szklany pojemnik, w którym była resztka prawdopodobnie jakichś perfum. Wziął te przedmioty i zapakował do sakiewki.

- Wydaje mi się, że kiedyś Tata małej Kasi zapomniał wyrzucić ten pojemnik- Domyślił się Czarek.- Przecież on jest prawie pusty.

Tymczasem, Reks się niecierpliwił i zdecydował się jednak wejść do domku na drzewie.

- No przecież nie mogę tak siedzieć i nic nie robić!- Zdenerwował się pies.- Skoro Czarek mógł tam wejść, to ja też!

Po czym Reks zawył i szybko podbiegł do drewnianej drabiny. Jednak, kiedy wskoczył na któryś szczebel, drabina zaczęła się kołysać. Przyspieszył więc tempo i tak szybko, jak tylko mógł, wskoczył do domku na drzewie. W tym momencie, drabina się przechyliła i upadła na ziemię, a Reks mocno się przestraszył. Co teraz powie Czarek? Właśnie kundel się odwrócił i był zirytowany.

- Reks, co tu robisz?- Zapytał, przymrużając oczy.

- Wybacz, ale chciałem ci pomóc- Wytłumaczył Reks.- Poza tym, nigdy nie miałem okazji tu wejść!

- Za późno, już znalazłem w tym domku wystarczająco dużo rzeczy. Już wiesz, jak wygląda domek na drzewie od wewnątrz?

- Tak, Czarek, oczywiście.

- No to wracamy na dół i idziemy do Ptysia.

Kiedy Czarek zaczął kierować się do wyjścia, Reks aż cały się spocił. Właśnie, jak kundel wyjrzał na dół i zobaczył przewróconą drabinę, uderzył łbem o drewniane panele w podłodze domku.

- Wiesz co, Reks! Ty to naprawdę jesteś niemyślącą istotą!- Warknął.

- Ja tylko chciałem pomóc! Kiedy wchodziłem, drabina sama mi się przechyliła. To nie moja wina!

- No to teraz możesz pomóc. Znajdź sposób, jak zejść na dół!

Reks lekko zestresowany rozejrzał się w obydwie strony i z lewej zobaczył gałąź. Spróbował się jej chwycić przednimi łapami, ale jak na nieszczęście bał się wysokości. Miał pomysł,  żeby zejść po gałęziach.

- Ach!- Zawył ze strachu i wycofał się do domku.

- No, już widzę to twoje „Ach!”- Niecierpliwił się Czarek.

- Nie spodziewałem się, że to tak wysoko!

- Brawo, panie Reks! Było zostać na dole! Mówiłem ci, to oczywiście nie posłuchałeś.    

- Nigdy tu nie byłem! Jestem tu pierwszy raz, a ty drugi.

- Ale ja tu musiałem wejść z konieczności, żeby znaleźć przedmioty, które mogą nam się przydać. Ty tylko miałeś stać na czatach. Dałem ci proste zadanie, a ty je zawaliłeś.

- Przepraszam, nie chciałem!

- Jeżeli zejdziemy stąd jeszcze dzisiaj, to ci wybaczę. A teraz myśl.

Psy zaczęły się rozglądać we wnętrzu domku. Czarek trzymał uchwyt sakiewki swoim pyskiem i poszukiwał jeszcze innych przedmiotów. Niestety, nic więcej nie znalazł.

- O, nie!- Jęknął Reks.

- Co się znowu dzieje?

- Akurat teraz zachciało mi się do toalety!

- Hm, to chyba najmniejszy z naszych problemów, Reks!

Nagle duży pies się przewrócił i niechcący uderzył o drewnianą ścianę. Okazało się, że w tej ścianie były wbudowane małe, drewniane drzwiczki.

- Co to jest?- Zapytał Czarek.

- Nie wiem! Tylko się przewróciłem!

Te małe drzwi były zamknięte na metalowym haczyku. Reks wyciągnął go pyskiem z zawiasu, a drzwi się otworzyły. Za nimi przyjaciele zobaczyli długą, plastikową, żółtą rurę do zjeżdżania.

- Reks, odkryłeś zjeżdżalnię prowadzącą na dół!- Ucieszył się Czarek.- Być może nie widać jej z przodu domku, bo jest ukryta za drzewem.

- No to na co czekasz? Mniejsi mają pierwszeństwo!

Czarek przewrócił oczami i wraz z sakiewką pierwszy zjechał na dół. Wylądował na trawie. Reks niedługo też zjechał i dołączył do przyjaciela.

- A nie mówiłem!- Zauważył Czarek.- Ta plastikowa rura jest ukryta za drzewem. Ale mniejsza o to. Idziemy szukać Ptysia.

Po czym przyjaciele wrócili na podwórko, a Reks jeszcze zabrał z budy swojego gumowego koguta i zapakował go do sakiewki. Potem jeszcze załatwił sprawę, o której mówił w domku na drzewie.

- Czekaj, teraz ty ją będziesz nosił- Wpadł na pomysł Czarek.- Tylko błagam cię, nie zgub jej. Założę ci ją na szyję.

- Dawaj.

Kundel ostrożnie założył przyjacielowi sakiewkę, a potem ją starannie zapiął na plastikowy zamek.

- Czyli tak, mamy twojego koguta, resztkę perfum Taty małej Kasi, zabawkową latarkę i gumową piłkę, którą ma w tej chwili Ptyś- Mruknął Czarek.- Nie traćmy czasu.

Kiedy przyjaciele wybiegli na ulicę, usłyszeli dźwięk gryzienia piłki. Pobiegli w lewo i znaleźli Ptysia w trawie.

- I jak ci idzie?- Zapytał Reks kolegę.

- Marnie- Odparł Ptyś.- Żadnych kotów. Uważam, że to na sto procent kot. Przecież widzieliśmy jego sierść na ladzie z parówkami. A was co tak długo nie było?

- Bo mieliśmy małą przygodę w domku na drzewie- Wyjaśnił Czarek.- Ale później ci opowiemy. Musimy złapać tego złodzieja.

Wtedy, Reks zaczął szczekać.

- Kradniesz jedzenie ludziom, draniu!- Zaczął.- Pokaż się! Przed nami nie uciekniesz!

Ptyś znowu ścisnął zębami gumową piłkę i po chwili wszyscy trzej usłyszeli upiorny dźwięk, jaki wydaje kot.

- To kot miauczy!- Zauważył Czarek.

- Cha, cha, cha!- Zaśmiał się nieznajomy.- No to złapcie mnie, jeśli potraficie!

Psy się odwróciły i zobaczyły złowrogi, czarny ogon przemykający przez krzaki.

- Tak, to on!- Zaszczekał Ptyś.- To jest kot! Za nim! 

Kiedy przyjaciele popędzili za złodziejem jedzenia, nie zauważyli, że ktoś ich obserwuje z dachu jednego z domów. Była to oczywiście wrona, która z zaciekawieniem przyglądała się całej sytuacji, ale nic do nich nie powiedziała, tylko ruszyła za nimi z powietrza. Tymczasem, kiedy Reks, Ptyś i Czarek ścigali kota, ten głupio wystawił im język.

- Och, doigrał się!- Zawołał Ptyś.- Niech no ja go tylko dorwę! Z nami się nie zadziera!

Nagle, Czarek niechcący nadepnął na metalową sprężynę częściowo zakopaną w ziemi, odbił się od niej i wylądował w przyczepie samochodu, stojącej pod drewnianym płotem.

- Jesteś cały?!- Zapytał z niepokojem Reks.

- Na szczęście tak- Jęknął kundel.- Ten łobuz potrafi zastawiać pułapki.

- Spokojnie, pokonamy go własną bronią!- Pocieszył ich Ptyś.- Zobaczycie!

I nagle, z krzaków wyłonił się średniej wielkości, czarny kot. Zaczął gapić się na przyjaciół.

- Mam was!- Roześmiał się.- Teraz mi nie uciekniecie!

Jednak, Czarek, Reks i Ptyś go zignorowali i podeszli do niego niezadowoleni.

- Czy to ty kradniesz ludziom jedzenie?- Zapytał spokojnie Czarek.

- No, tak- Wyjaśnił kot.- A co was to obchodzi? Nie macie większych problemów?

- Ludzie bardzo się denerwują, że im brakuje jedzenia. Poza tym, nie możesz kraść, bo to jest złe! 

- I podejrzewają o to nas!- Wtrącił się Reks.- Dzisiaj sprzedawca hot-dogów uważał, że to my ukradliśmy mu połowę parówek. Ale dobrze wiemy, że to jesteś ty! Więc przestań podkradać!

- No to spróbujcie mnie przekonać frajerzy, cha, cha, cha! 

Po czym kot cofnął się do tyłu i zniknął w otchłani rury częściowo wystającej z ziemi.

- Ta rura prowadzi do kanałów!- Domyślił się Ptyś.- Za nim! Nie pozwólcie mu uciec!

Po czym psy po kolei weszły w głąb rury i niedługo przyjaciele znaleźli się pod ziemią, w kanałach ściekowych. Na szczęście paliły się lampki zamontowane na suficie, więc nie było ciemno.

- Ja znam koty- Przypomniał sobie Czarek.- Z natury rzeczywiście są wredne i podłe. Ale z tym na pewno sobie poradzimy.

- Ciekawe, czy to jest jego dom?- Zastanawiał się Reks.

- Najwyraźniej tak, przecież nie wszedłby tu bez powodu- Zauważył Ptyś. 

Kiedy przyjaciele skręcili w lewo idąc kamienną ścieżką, niespodziewanie zastali wrednego złodzieja jedzenia. Kot wydał złowieszczy śmiech, po czym oznajmił:

- Mieliście racje, tępe psy! To jest mój dom!

- Nie pokonasz nas tak łatwo!- Zawołał Ptyś, po czym rzucił gumową piłką w kota. Jednak ten się odsunął na bok, a piłka trafiła w dziwny przycisk zamontowany w ścianie. Aktywował on linę, której psy nie zauważyły. Kiedy została wprawiona w ruch, Czarek i Ptyś zanim się obejrzeli, niespodziewanie zostali złapani w siatkę, na której się zatrzymali. Reks natomiast odsunął się do tyłu ze strachu. 

- Co ty zrobiłeś?!- Zawołał przerażony Czarek.

- O nie, co WY zrobiliście?- Drażnił się kot.- Sami wpakowaliście się w pułapkę, którą na was zastawiłem! Naprawdę nie zauważyliście tej siatki?

Reks stanął w oburzeniu.

- Ty wredny kocie, natychmiast ich wypuść!- Zaszczekał.

- Bo co?- Zapytał kot z głupim uśmiechem na pysku.- Jesteś tylko niedorozwiniętym psem, nic mi nie zrobisz!

- Jeżeli ich nie wypuścisz… To się zdenerwuję!

- Tak, jasne, już to widzę!

- Mówię poważnie. Może i zdarza mi się popełniać parę błędów, ale potrafię pomóc przyjaciołom. Kiedyś nawet razem z jednym z nich uratowałem wronę. Ona za to była bardzo wdzięczna. Albo dwa dni temu, mój przyjaciel Czarek wpadł do odpływu, ale ja go stamtąd wyciągnąłem. I nigdy nie zostawiłem przyjaciół!

- Reks, bardzo mi się podoba, to co powiedziałeś, ale to nie jest odpowiedni moment na to!- Przerwał mu Czarek.

- No właśnie!- Wtrącił się kot.- Wiesz, co zamierzam z nimi zrobić? Wrzucić ich do tej ściekowej wody! A ponieważ są uwięzieni w siatce, nie będą mogli wyjść na brzeg! Spokojnie, tylko trochę się pomoczą! 

- Nie!- Zawołali jednocześnie Czarek i Ptyś.

- Co? Przecież to jest podłe!- Przestraszył się Reks. 

- Tak, ale będzie również śmieszne! 

- Naprawdę jesteś wredny!- Szczekał Reks.- Kradzież jedzenia ludziom to jedno. Ale straszenie moich przyjaciół głupim kawałem to drugie. Jestem większy od ciebie, nie podskoczysz mi. 

- Czyżby?

Reks szybko ściągnął przednimi łapami ze swojej szyi sakiewkę z przedmiotami, które znalazł Czarek.  

- Koty i psy nie przepadają za sobą, to fakt- Przyznał Reks.- Ale pokonam cię twoją własną bronią.

- Cha, cha, już się boję!- Roześmiał się kot na wredny sposób.

Reks wyciągnął z sakiewki zabawkową latarkę i wcisnął guzik. Na szczęście baterie jeszcze do tej pory działały i pies poświecił kotu latarką po oczach. Ten się mocno przeraził.

- Tak, dobrze, Reks!- Dopingował go Ptyś.- Pokaż mu, gdzie raki zimują!

- Dosyć! Przestań!- Błagał kot.- Niech ci będzie, wygrałeś, wypuszczę ich!

Reks się uśmiechnął i zgasił latarkę. Potem wrzucił ją z powrotem do sakiewki, a kot do niego podszedł. Jednak, Czarek przeczuwał, że kot coś knuje.

- Miałeś rację, nie podskoczę ci- Mruknął kot.- Już wiem, co potrafią robić psy.

- Nie załamuj się kocie, wy też nieźle potraficie nas zadziwić.

- Podajmy sobie łapy i zawrzyjmy rozejm- Zaproponował kot, po czym wysunął łapę. Reks zrobił to samo. Jednak, kot wcale nie miał zamiaru podawać łapy Reksowi, tylko szybko się nachylił i wyrwał zębami sakiewkę Reksa. Potem szybko cofnął się do tyłu.

- Ja nie mogę!- Roześmiał się kot.- Dałeś się nabrać na najstarszy numer świata! Ty głupi psie, naprawdę myślałeś, że się z tobą pogodziłem? Nonsens! Teraz ja mogę z tobą zrobić, co zechcę! I z nimi!

Po czym kot podszedł w stronę napiętej liny, którą miał zamiar przeciąć pazurem i wrzucić Czarka i Ptysia prosto do wody. 

- Reks, nie stój tak, zrób coś!- Błagał Czarek.- To tylko kot! Jesteś większy od niego!

- Oddawaj to!- Zaszczekał zdenerwowany Reks, po czym pobiegł w stronę kota. Jednak, ten odsunął się na bok, jeszcze bardziej drażniąc psa.

- Jasne!- Odparł kot.- Chodź do mnie i ją sobie weź!

Kiedy Reks powoli podszedł do kota, ten jak na złość wyrzucił sakiewkę do ścieków. Ta opadła aż na dno. Przerażony Reks szybko spojrzał na wodę, a kot zaczął się śmiać.

- Nie wierzę!- Zawołał rozbawiony.- Na to też dałeś się nabrać! Tak jak myślałem, nie jesteś w stanie pomóc swoim przyjaciołom. 

- A niech cię, kocie!- Oburzył się Reks.

- Teraz sam widzisz, że koty będą zawsze zwyciężać z psami, bo psy są głupie.   

- Nieprawda!- Zaprotestował Ptyś.- O mnie nikt nigdy nie powiedział, że jestem głupi!

- O mnie też nie!- Zawtórował Czarek.- I nasz Reks też wcale nie jest głupi. Tylko fajtłapowaty.

- Udowodnij to!- Powiedział kot.- Spójrzcie na niego, jest wielki, brzydki i nierozgarnięty. A zresztą, nie będę już wam tłumaczył. Wystarczy tylko, że przetnę tą linę i wpadniecie do wody zaliczając długą kąpiel! 

Po czym zaczął przecinać linę. Reksowi aż z wrażenia opadła szczęka. Nie wiedział, co ma robić.

- Jeśli aż tak martwisz się o swoich przyjaciół, to możesz wykąpać się razem z nimi!- Odezwał się jeszcze kot. 

- Nie!- Zawołali jednocześnie po raz kolejny Czarek i Ptyś.

Kot już miał dokonać swojego wrednego żartu, kiedy wszyscy usłyszeli czyjś znajomy głos. 

- Już do was lecę!- To oczywiście była ich skrzydlata przyjaciółka.

- Wrona!- Zawołały psy.

Ptak przyleciał i wylądował na ścieżce przed Reksem.

- Wiedziałem, że nas nie zostawisz!- Zawył Reks.- Ten złodziej kradnie ludziom jedzenie, a teraz uwziął się na moich przyjaciół! 

- Co takiego? Niedoczekanie!- Krzyknęła wrona i śmiało podleciała do czarnego dachowca. Zaczęła latać przed jego pyskiem. Dopiero teraz kot był przerażony nie na żarty! 

- Zostaw mnie w spokoju!- Błagał.

- Jeśli przeprosisz za swoje zachowanie i obiecasz, że nigdy więcej nie będziesz nikomu kradł jedzenia- Oznajmiła wrona.

- Dobrze, przepraszam z całego swojego serca!

Wrona odleciała na bok, a wyczerpany kot niechcący poślizgnął się na mokrym kamieniu, po czym sam wpadł do wody. Pomimo, że był wredny, wszyscy spojrzeli na niego z przerażeniem.

- Na pomoc! Nie umiem pływać!- Krzyczał.- Już wiem, jak to jest siedzieć w wodzie!

Reks nie czekał ani chwili dłużej, tylko śmiało wskoczył do wody i wyciągnął przemoczonego kota na brzeg. Potem jeszcze zanurkował i wydobył sakiewkę z dna, a wrona złapała szponami siatkę z Czarkiem i Ptysiem i zaciągnęła ich w bezpieczne miejsce. Kiedy Reks wyszedł z wody, przegryzł swoimi zębami linę, a jego przyjaciele bezpiecznie opadli na ścieżkę i wydostali się z pułapki. 

- Uratowani!- Zawołały kundle.

- Och, Czarek, Ptyś, przepraszam was za swoje błędy, tak mi głupio!- Reks rozpłakał się po raz kolejny.

- Już dobrze, Reks, nic nam jest- Czarek pocieszył kolegę.- Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.

- A ten wredny kot ma za swoje!- Wrona wskazała na niego. Jednak, dachowiec też miał powód do płaczu.

- Och, jesteście wspaniałymi psami!- Zaczął.- Myliłem się co do was. Uratowaliście mi życie, a przez tak podły zamiar mogliście się podtopić, czego bym sobie nie wybaczył! Więc również chciałbym was przeprosić. 

- Nic się nie stało, kocie- Odparł Czarek.- Jak chcesz, pomożemy zmienić twoje życie na lepsze.

- Chodzi o to, że jestem samotnym kotem. Moi właściciele porzucili mnie dawno temu. Od tamtej pory muszę polować na jedzenie. Dlatego podkradałem je ludziom. Zrozumcie mnie, nie mam własnego domu i muszę mieszkać w kanałach!

- Biedactwo- Posmutniała wrona.

- Smutna historia- Dodał Czarek.- Nie możemy go tak zostawić.

- No to macie jakiś pomysł, co teraz?- Zapytał Reks.

Czwórka przyjaciół zamyśliła się głęboko, po czym Ptyś wpadł na super pomysł.

- Wiem!- Zawołał.- Kocie, mam fascynującą propozycję. Możesz zamieszkać razem ze mną! Mam dobrą właścicielkę, która jest wielbicielką zwierząt. I myślę, że chętnie się tobą zaopiekuje.

- Tak uważasz?- Zapytał niepewnie kot.- Jestem zwykłym, przybłąkanym kotem.

- Ona kocha wszystkie zwierzęta, zrobiłaby wszystko, żeby czuły się dobrze. Zaufaj mi.

- A jak ma na imię twoja właścicielka?

- Ola.

- To bardzo ładne imię. Myślę, że sama też jest ładna. Zgoda, idę z tobą!

- Ale jest jeden mały problem- Zauważyła wrona.- Skąd Ola będzie wiedziała, że chcesz być jej nowym zwierzątkiem?

Czarek zajrzał do sakiewki, którą Reks wydobył z wody i znalazł na tyłach zasuwaną klapkę. Odsunął ją i wyciągnął etykietkę z napisem: „Chcę być twoim zwierzątkiem”.

- Ach, to moja etykietka- Westchnął Czarek.- Gdy byłem małym pieskiem, mała Kasia dostała mnie w prezencie na urodziny. Kocie, przekazuję ci swoją etykietkę! 

- Brawo, Czarek!- Pochwalił go Reks.- Ty to masz dobre serce!

- Ty też- Zapewnił go przyjaciel.

Kiedy kundel wręczył kotu etykietkę, wrona pomogła mu zapiąć ją na szyi.

- Jest piękna- Zauważył kot.- Dziękuję. Dziękuję wam wszystkim.

- Mówię ci, kocie- Odparł Ptyś.- Gdy tylko Ola cię zobaczy, chyba oszaleje z radości. Jest wesołą dziewczyną.      

- To fakt- Przyznał Reks.- W końcu byliśmy świadkami!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

W którym Czarek i Reks przyprowadzili Ptysia i kota do

Domu Oli oraz przed bramą swojego podwórka spotkali… Kogo?

Przeczytaj ten rozdział, a się dowiesz

 

Wszyscy się roześmiali, a potem zaczęli kierować się do wyjścia z kanałów. Kiedy wyszli na powierzchnię, wrona wzbiła się w powietrze i zaczęła obserwować przyjaciół z góry. Trójka psów wraz z kotem śmiało kierowała się do domu Oli. Tymczasem, dziewczyna siedziała na kamiennych schodach prowadzących do drzwi wejściowych i było jej smutno. Wtedy, wyszła do niej mama. Miała zamiar podlać kwiaty w ogrodzie.

- Co się dzieje, kochanie?- Zapytała, przytulając córkę.

- Mój piesek się nie znalazł- Odpowiedziała Ola ze smutną miną.- Zwykle wracał na kolację, a nie ma go już drugi dzień.

- Zawsze byłaś taka wesoła i pogodna. Nie porzucaj nadziei, na pewno wróci. Psy lubią chodzić własnymi drogami, ale później wracają do domu.

I wtedy, mama Oli popatrzyła przed siebie i była mocno zdziwiona, kiedy zobaczyła dwójkę przyjaciół odprowadzających Ptysia. Specjalnie się ustawili tak, żeby na razie nie było widać kota. Spróbowali wejść na podwórko.

- Ola, zobacz, kto idzie!- Powiedziała mama.

Dziewczyna podniosła głowę i nie mogła wykrztusić słowa. Smutna mina natychmiast zniknęła z jej twarzy i szczęśliwa pobiegła do psów.

- Ptyś! Wróciłeś!- Zawołała głośno z radości.

- A nie mówiłam!- Roześmiała się jej mama i dołączyła do córki. Kiedy Ptyś przybiegł do Oli, zaczął ją oblizywać, a mama z zaciekawieniem przyjrzała się Czarkowi i Reksowi.

- Śmiało, chodźcie, nie bójcie się- Zaprosiła ich kobieta.

Psy weszły dalej na podwórko, a mama Oli wszystkiego się domyśliła.

- Najwyraźniej to są jego koledzy- Powiedziała.- Ptyś po prostu spędził z nimi trochę czasu, a oni go odprowadzili do domu.

Nagle, kobieta przyjrzała się bardziej psom i zauważyła, że za ich plecami stoi czarny, ale już dobry kot. Była zaskoczona, ale powiedziała do córki:

- Ola, te dwa sympatyczne psy mają jeszcze dla ciebie małą niespodziankę!

- Jaką?!- Zapytała z ciekawością dziewczyna i podbiegła do psów. Czarek i Reks natychmiast się rozstąpili i pokazali przybłąkanego kota. Ten nieśmiało spojrzał na Olę. Dziewczyna przeczytała napis na etykiecie.  

- Mały kotek!- Zawołała z radości.- Ależ on jest śliczny!

Dziewczyna piszczała z radości przez chwilę, a dwaj przyjaciele popatrzyli na siebie porozumiewawczo. 

- Udało się!- Ucieszył się Czarek, wyjąc ze szczęścia. 

- To widać!- Zauważył Reks.- Ola chyba jeszcze nigdy tak się nie cieszyła.

- Kochani, dziękuję jeszcze raz z całego serca, dzięki wam mam nowy dom!- Mruknął kot.- Jeszcze nigdy nie czułem się tak dobrze. Ola rzeczywiście jest ładna i pogodna.

Kiedy dziewczyna wzięła kota na ramiona, sama nie wiedząc, czemu to robi, podziękowała Czarkowi i Reksowi, a potem obydwóch pogłaskała.

- No to już chyba będziemy się zbierać, kumplu?- Zapytał Reks.

- Tak, one i tak nas nie zrozumieją- Odparł Czarek i już mieli wyjść, kiedy mama Oli ich zatrzymała.

- Zaraz, nie wypuszczę was bez poczęstunku!- Oznajmiła kobieta i dała dwójce psów po kiełbasie.

- Hm, ale pycha!- Rozmarzył się Reks.

- Spisaliście się na medal- Dodała jeszcze.- Dzięki wam moja córka jest tak zadowolona, jak nigdy w życiu.

Czarek i Reks się uśmiechnęli, a potem jeszcze Czarek zawołał do Ptysia:

- Żegnaj, Ptyś! My wracamy do swoich właścicieli! Może się jeszcze kiedyś zobaczymy?

- Kto wie?- Zapytał kundel.- Życie płata nam figle. Trzymajcie się, życzę wam dużo szczęścia!

- Zaczekaj!- Wtrącił się Reks.- Zostawię ci mojego gumowego koguta!

Po czym pies wyciągnął z sakiewki zabawkę i położył ją na trawie.

- Zostawiam ci go tutaj, Ptyś!- Dodał.- Na razie!

Potem jeszcze przyjaciele pożegnali się z kotem i poszli w swoją stronę, nie zauważając chłopaka, który zmierzał w kierunku domu Oli. Był to oczywiście Oskar.

- Dzień dobry- Powiedział głośno do mamy Oli.

- Cześć, Oskar, zapraszamy- Odpowiedziała kobieta. Potem chłopak przywitał się z Olą.

- Witaj, Ola- Przywitał się pierwszy.

- Hej, Oskar!- Odpowiedziała koleżanka.

- Czy Ptyś się znalazł?

- Na szczęście tak, ciężko w to uwierzyć, ale przyprowadzili go jego koledzy, którymi też były psy. I dostałam w prezencie od nich coś jeszcze. Zobacz!

Dziewczyna pokazała Oskarowi czarnego kota, a ten złapał się za twarz.

- Coś nie tak, Oskar?- Zapytała niepewnie dziewczyna.

- Czy on naprawdę jest… Taki fajny?!- Zapytał chłopak.- Ja uwielbiam koty! Muszę go pogłaskać! 

Ola wręczyła Oskarowi kota, a gdy ten niechcący upadł na kamienną ścieżkę, kot zaczął chodzić po jego brzuchu i chłopak zaczął się głośno śmiać.

- Ola, przyznaję się, też uwielbiam zwierzęta. Ten kot jest… Super! 

- Od początku to wiedziałam! 

Mama Oli wszystko zobaczyła i lekko się roześmiała. Potem Ola zaprosiła Oskara na chwilę do domu.

- Mój piesek poczeka na nas przez chwilę- Powiedziała dziewczyna, patrząc na Ptysia. Jednak, dopiero teraz to zauważyła i dodała:

- Przepraszam, mój duży, dzielny kundel.

Ptyś zawył z radości, a Ola wraz z kolegą i kotem weszła do domu.

- Chciałbyś iść ze mną do kina?- Zapytała z ciekawością.

- Do kina?- Zapytał skrępowany chłopak, drapiąc się po głowie i robiąc dziwną minę.- No cóż, nie jestem pewien… Nigdy nie byłem z dziewczyną.

I wtedy, spojrzał w piękne, zielone oczy dziewczyny i się rozmarzył.

- Tak, chcę- Zapowiedział z kotem na rękach.- To może jutro?

- Zgadzam się. Już nie mogę się doczekać!

Nagle, kot wyrwał się z rąk Oskara i zaczął pocierać się o jego nogi.

- Kocie- Zaczął chłopak.- Jestem twoim panem. A ty jesteś fajnym kociakiem, rozumiemy się?

Kot odpowiedział Oskarowi w swoim zwierzęcym języku, po czym chłopak wziął go z powrotem na ręce. 

- Weź go, to w końcu twój- Odparł.

- Nie, jak chcesz, to go potrzymaj. Przecież też lubisz zwierzęta.

- Och, Ola, to chyba dar po mamie. Ona kocha ptaki.

- Moja mama też uwielbia zwierzęta! Jak widać, mamy wesołą naturę po naszych rodzicach! I to jest naprawdę piękne.

- I ty też jesteś piękna- Powiedział nieśmiało chłopak.- Od dawna chciałem ci to powiedzieć.

- Dziękuję!- Odpowiedziała Ola, po czym chłopak po raz pierwszy w życiu dostał od dziewczyny całusa.

- Kurczę! Nie wiem, co powiedzieć. Ja… Chyba zwariuję- Plątał się chłopak.- To było świetne!

- Bardzo się cieszę- Dodała Ola, łapiąc Oskara za rękę.- Dobrze, że tak uważasz. Pamiętaj, jutro kino!

- Tak, tak, pamiętam! Liczę, że film będzie dobry. Może być nawet o zwierzętach!

Po tych słowach obydwoje zaczęli się śmiać do czasu, aż do domu weszła mama Oli i zaprosiła ich na obiad. Natomiast Czarek i Reks w drodze na swoje podwórko też się bardzo cieszyli, chociaż nawet nie wiedzieli, że sprawili radość także chłopakowi.

Dwaj przyjaciele smacznie przespali całą noc, a kiedy wzeszło słońce, zapiał kogut u sąsiada, po czym obydwaj się szybko obudzili. Jednak, jako jedyni nadal byli bardzo smutni.

- Czarek, no i naszych właścicieli ani widu, ani słychu- Zmartwił się Reks.- Co z tego, że dzięki nam Ptyś i kot są zadowoleni z życia, skoro sami nie możemy być?

- Nie poddamy się, tylko musimy ponownie spróbować podejść pod dom pani Anny- Przypomniał Czarek.- Może to coś w końcu da? Poza tym, ciężko przespałem tą noc, ponieważ cały czas myślę o Kwiatkowskich.

- No, ja też. Już dostałem nauczkę. Nigdy więcej nie będę się głupio chował. Kochani Kwiatkowscy, jeśli nas słyszycie, wróćcie do nas. Jesteśmy sami na podwórku, potrzebujemy was.

- Już wiemy, jak czują się samotne psy- Dodał Czarek.- I inne zwierzęta. One i ich właściciele to więcej, niż przyjaźń. To szczęśliwa rodzina!  

W oczach przyjaciół pojawiły się łzy. Wtedy, przyleciała do nich wrona.

- Kochani, jesteście wspaniali!- Zawołała do nich.- Wczoraj sprawiliście, że dwójka zwierząt odzyskała dobry humor i ma lepsze życie. Hej! Wy płaczecie?

- Wcale nie- Chlipnął Czarek.- To tylko wiatr w oczy.

- Nie żartuj. Widzę, że naprawdę jesteście smutni.

- Tak, bo my sami chcemy wrócić do właścicieli. Jednak zmieniliśmy zdanie- Ciągnął Reks.- Nie chcemy być sami.

- No widzicie! Samotność to nic przyjemnego. Spokojnie, pomogę wam. Zobaczę, co da się zrobić. Powinniście pójść do domu pani Ani, może ona się z nimi skontaktuje?

- Mamy taką nadzieję- Odparł Czarek.- W przeciwnym wypadku za parę dni na pewno umrę z samotności.

- Ja chyba też!- Zmartwił się Reks.

- Nie traćcie nadziei. Jestem przy was. Uspokójcie się. Na pewno coś wymyślimy.

Kiedy przyjaciele wspólnie opuścili na dół łby, usłyszeli znajomy dźwięk samochodu. Wrona się czegoś domyśliła i wzbiła się w powietrze. Zobaczyła, jak mała Kasia wraz z rodzicami wysiada z samochodu i biegnie pod bramę!

- Chłopaki!- Zawołała najgłośniej, jak potrafiła.- To oni! Wrócili!

- Wrono, wiem, że próbujesz nas pocieszyć, ale…- Jąkał się Czarek.

- Mówię prawdę, sami zobaczcie!

Czarek wraz z Reksem wstał i obydwaj się obejrzeli. Kiedy zobaczyli dziewczynkę machającą do nich ręką, zaczęli tańczyć i szczekać z radości, najgłośniej, jak tylko potrafili.

- Tak!- Reks nie mógł uwierzyć.- A jednak po nas wrócili! CHAAAAUUU! 

Psa było słychać chyba przez pół osiedla.

- Najwyraźniej pani Ania zadzwoniła do nich wcześniej!- Pomyślała wrona, po czym rodzice małej Kasi wraz z dziewczynką otworzyli bramę i weszli na podwórko. Mała Kasia przytuliła swoje zwierzęta, a ich smutne miny zniknęły w trybie natychmiastowym.

- No, chłopaki, na pewno mieliście dużo przygód przez te dziesięć dni!- Zażartował Tata małej Kasi.- Słyszałem, że psy mają swoje sposoby radzenia sobie.

- Zabieramy je do naszego nowego domu!- Zapowiedziała Mama, po czym Tata przyczepił do obroży psów po jednej smyczy i zaprowadził ich do samochodu. Kiedy wszyscy byli w środku, Czarek się jeszcze odezwał:

- Dziękujemy ci, wrono- Zaczął.- Dotrzymywałaś nam towarzystwa przez ten czas. Jesteś super.

- Wy też- Zapewniła ich przyjaciółka.- Mieliście życie pełne przygód i intryg. A w nowym domu będziecie się czuć znacznie lepiej, niż wam się wydaje. Życzę wam dużo szczęścia!

Po czym przyjaciele pożegnali wronę z uśmiechem i Tata odpalił samochód. W drodze pochwalił jeszcze córkę, bo to ona się domyśliła, gdzie mogą być ich psy. Kiedy zaczęli wracać do nowego domu, przejeżdżali niedaleko domu Oli, gdzie na podwórku siedział Ptyś i zobaczył przyjaciół w samochodzie. Pomachali sobie na pożegnanie. Potem jeszcze w oknie pojawił się czarny kot, który też pomachał przez chwilę. I tak oto Czarek i Reks, dwaj szczęśliwi przyjaciele przeżyli dziesięć dni bez właścicieli w prowadzeniu niespotykanego życia w towarzystwie nowych przyjaciół. Zrozumieli, że nie warto być samemu, jeśli potrzebuje się kochających ich ludzi. Bo żaden pies nie żyje w samotności nadaremno.

 

 

 

 

 

EPILOG

 

Po kilku godzinach jazdy, rodzice małej Kasi wraz z dziewczynką i jej zwierzętami dojechali ponownie do nowego domu, a Mama pokazała psom, gdzie będą spać i co często będą jeść. Okazało się, że będzie to nie sucha, ale mokra karma wołowa z dodatkiem kiełbasy, co szczególnie ucieszyło Reksa. Przyjaciele byli teraz tak zadowoleni, że nie mogli wykrztusić do siebie ani słowa. Kiedy obydwaj zabrali się do porządnego jedzenia, Mama porozmawiała z córką.

- Nie sądzę, żeby były szczęśliwe, kiedy były same- Zastanowiła się Mama.

- Ja też- Dodała dziewczynka.- Uważam, że musiały za nami bardzo tęsknić.

- Dobrze, że pani Ania zadbała o to, aby do nas wróciły. To dobra kobieta.

- A ja widzę, że teraz Czarek i Reks są jeszcze bardziej zadowoleni, niż kiedykolwiek!

Mama słysząc te słowa, objęła córkę ramieniem. Potem dodała:

- Tak, kochanie. Życzmy im zatem radości w dalszym etapie ich życia! 

 

 

Koniec 

"Perypetie porzuconych psów"- Rozdział 7 i 8

 


ROZDZIAŁ SIÓDMY

W którym Czarek wpadł w pułapkę, ale

Wydostał się sprytem i razem z Reksem

Kupili sobie piłkę do zabawy w sklepie

Z zabawkami, bo piłki są fajne!

 

Reks i Czarek smacznie przespali kolejną noc. Następnego dnia w sobotę było ciepło i miło, natomiast nie było szkoły i gdy mała Kasia wstała z łóżka, zaczęła jeść śniadanie z rodzicami. 

- Dzisiaj trochę posprzątamy w domu- Powiedziała do małej Kasi Mama.

- Przy sobocie?- Zapytała zmartwiona dziewczynka.

- Nie wiesz, że takie rzeczy się robi w sobotę? Od poniedziałku do piątku tylko siedzisz w ławce, a dzisiaj możesz nam pomóc.

- A co dzisiaj zrobimy?

- Na pewno musimy wyrzucić śmieci, zrobić pranie, odkurzyć w salonie, a ty, Kasia, musisz posprzątać zabawki w swoim pokoju. Jeszcze zaprosisz jakąś koleżankę i wejdzie w bałagan.

- Dobrze, mamo, zrobię to- Dziewczynce nadal było smutno.

- Wiem, co czujesz. Czy tego chcesz, czy nie, kupimy ci jakieś nowe zwierzątko, bo widzę, że nie jesteś w stanie przestać myśleć o naszych psach.

- Ale, Czarek i Reks są całym moim światem!

- Nie przesadzaj, to były tylko dwa psy. Przecież my je nie zostawialiśmy, tylko na pewno uciekły ze starości. Psy już tak mają, nie przejmuj się.

Mała Kasia nie była tego taka pewna. Tak bardzo chciałaby, żeby jej psy kiedykolwiek wróciły do niej. Gdyby mogła, to nawet samodzielnie wróciłaby na stare podwórko i sprawdziła, czy wszystko z nimi w porządku. W tym samym czasie, nasi bohaterowie się obudzili i wyszli z budy. Nie mieli już na szyi ani błyszczących kokard, ani złotych medali, tylko je ściągnęli i postanowili zostawić je w budzie. Te rzeczy leżały obok gumowego koguta, którego Reks wygrzebał parę dni temu ze śmieci.

- Tak bardzo się cieszę, że wygraliśmy wczorajszy konkurs!- Reks nie mógł przestać o nim myśleć.

- Ja też- Odparł Czarek.- Ale to tylko dzięki pani Annie.

Pies nawet nie wspomniał o wronie, która pomogła im się przygotować do konkursu.

- To co dzisiaj robimy?- Zapytał Reks.- Jest ładny dzionek, nie będziemy cały czas siedzieć na podwórku, musimy się gdzieś wybrać! 

- Reks, a nie uważasz, czy moglibyśmy chociaż przez chwilę porozmawiać o Kwiatkowskich?

- A po co? To ty jeszcze o nich nie zapomniałeś?

- Jakoś nie mogę. Chciałbym, żeby tu z nami byli.

- Powtarzam ci jeszcze raz: Nie wrócą po nas. Powinieneś już dawno o nich zapomnieć. Nawet, jeśli będziemy musieli zmierzyć się z czymś bardzo trudnym, jakoś sobie poradzimy. To dopiero początki życia na wolności, a zrobiliśmy już tyle fajnych rzeczy. Jak będziesz chciał, to możemy się nawet wybrać na jeden dzień do mojego kraju, z którego pochodzę. Co ty na to?

- Ale nie dzisiaj, bo jakoś nie mam ochoty. Wolałbym się gdzieś przejść i to wszystko.

- Czarek, wyluzuj, masz mnie. Ze mną nic ci nie grozi! Wiem, co dzisiaj zrobimy. Wybierzemy się na spacer po osiedlu, bo jest za gorąco, żebyśmy poszli gdzieś dalej, ale najpierw porządnie się najemy, żeby nie zabrakło nam energii. W tym celu pójdziemy znowu do jakiegoś sklepu.

- No dobrze, w końcu nie możemy być głodni.

- Hej Czarek, poza tym, nadal czuję te wczorajsze perfumy, którymi nas spryskała pani Ania!

- Ja też, ale teraz nie chce mi się myć. Jak wrócimy, to później się umyjemy. Przynajmniej ludziom będzie się podobał nasz zapach przez jakiś czas.

- Umowa stoi, kumplu! To idziemy! Jesteśmy ładnymi psami, a nie śmierdzącymi.

Czarek i Reks jeszcze napili się wody z garnka, który stał na wybiegu, a potem przeszli pod bramą i zaczęli kierować się na osiedle. Niestety, tym razem przydarzyło im się coś nieprzyjemnego: Psy nie zauważyły, że ich obroże się poluzowały i gdy za bardzo się pospieszyły przechodząc pod bramą,  obroże zahaczyły o metalowe szczeble bramy, urwały się i zostały na podwórku. Teraz każdy mógłby ich uznać za bezpańskie psy. Jednak, Reks i Czarek spokojnie doszli na osiedle i zaczęli przechodzić przez parking samochodowy.

- Widzisz jakieś sklepy?- Zapytał Czarek.- Jestem naprawdę głodny.

- Ja też- Mruknął Reks.- Spokojnie, na osiedlu jest masa sklepów, przecież ludzie muszą gdzieś kupować jedzenie!

Owczarek zaczął się rozglądać: Najpierw zobaczył piekarnię, potem aptekę. W końcu dostrzegł sklep mięsny, po drugiej stronie ulicy.

- Za mną!- Zawołał Reks.- Już czuję zapach świeżej kiełbasy!

- Poczekaj!- Zawołał Czarek, bo Reks wystartował jak rakieta.

Kiedy psy przebiegły przez ulicę, Reks wytłumaczył koledze, że tym razem nie przejdą przez drzwi wejściowe, tylko podstępem: Duży pies zobaczył samochód towarowy, który zatrzymuje się przed sklepem, a z niego wysiada wysoki człowiek, wyciąga pudła z pojazdu i wnosi je do magazynu sklepowego.

- To nasza okazja! Chodź, Czarek!- Zawołał Reks.- W magazynie jest pełno jedzenia!

Kiedy człowiek był odwrócony do nich tyłem, psy weszły do magazynu, a Reks otworzył wielkie pudło. W środku było dużo kiełbas i parówek zapakowanych w foliowe opakowania.

- Jesteśmy w raju!- Ucieszył się Reks, ale specjalnie nie szczekał, żeby człowiek go nie usłyszał.

- To szybko zjedzmy i wynośmy się stąd!- Ponaglił go Czarek.

- Mam jeszcze lepszy pomysł. Ty weź jedno opakowanie parówek, ja wezmę jedno z kiełbasami. Zjemy na zewnątrz.

Czarek posłuchał Reksa i obydwaj wzięli po jednym opakowaniu. Potem szybko opuścili magazyn i schowali się za kamiennym murem. Reks rozgryzł obydwa opakowania z jedzeniem. W jego opakowaniu były chyba ze trzy laski kiełbasy, a w opakowaniu z parówkami z jakieś dziesięć sztuk.

- Aż ślinka cieknie- Zauważył Czarek.- Naprawdę dobry pomysł!

- No widzisz!- Powiedział Reks.- Nikt nam nie mówi, ile możemy jeść, tylko tyle, ile chcemy!

Kiedy psy zabrały się do pałaszowania mięsnych przekąsek, znalazła ich wrona. Nadleciała z wysoka i wylądowała tuż przed nimi.

- Cześć, chłopcy- Przywitała się.- Widzę, że jesteście zadowoleni z życia?

- Cześć, wrona, oczywiście, że tak!- Odrzekł Reks.- Zwędziłem dla siebie i Czarka jedzenie z magazynu sklepowego.

- Właśnie widzę. Wszystko w porządku, Czarek?

- Nie jest źle. Przynajmniej nie będę głodny- Odparł kundel.

- Jak tam wrażenia po wczorajszym konkursie?

- Jesteśmy z siebie niezmiernie dumni- Odpowiedział Reks.- Zostawiliśmy medale w swojej budzie. Konkurs był super, ale planujemy zrobić jeszcze sporo lepszych rzeczy! Ponieważ dzisiaj jest ładna pogoda, chciałbym się wybrać do wesołego miasteczka.

- Psów tam nie wpuszczają, będziemy mogli tylko patrzeć, jak bawią się inni- Zauważył Czarek.- Wymyśl coś innego.

- Może mi dzisiaj wystarczyć spacer po osiedlu, nie ma problemu.

Niestety, cała trójka nie zauważyła, jak niedaleko zatrzymuje się dziwny biały samochód. Z tego pojazdu wysiadło dwóch ludzi ubranych w zielone stroje. Obydwaj trzymali siatki w rękach.

- Spójrz, Maciek, dwa bezpańskie psy- Powiedział jeden do drugiego.

- No widzę, ach, świat jest taki niesprawiedliwy- Odpowiedział drugi. Ten był trochę grubszy od swojego kolegi.- Chodźmy je złapać, jeszcze stanie im się jakaś krzywda.

Gruby człowiek z siatką ruszył na przód, chudszy ruszył za nim. Wtedy, wrona się odwróciła i była bardzo zaskoczona!

- Czarek, Reks!- Krzyknęła.- Idzie dwóch hycli!

- Kto idzie?!- Zapytał Czarek.

- Hycle!- Powtórzyła wrona.- Są to ludzie, którzy łapią bezpańskie psy i wywożą je do schroniska!

Dwa psy przerwały jedzenie i zobaczyły dwóch ludzi zmierzających w ich kierunku. Jednak, Reks pomyślał, że chcą ich złapać z innego powodu.

- Nie sądzę, żeby chcieli nas złapać za to, że nie mamy właścicieli- Zaczął.- To chyba przez ten zapach lawendy! Uważam, że perfumy przyciągają ludzi!

- Właśnie, że nie- Powiedział Czarek.- Od kiedy ktoś chce złapać psy przez to, że ładnie pachną?!

- Nie gadajcie, tylko uciekajcie!- Ostrzegła ich wrona.

Czarek i Reks posłuchali wrony i zaczęli uciekać, a wrona wzbiła się w powietrze.

- Rozdzielmy się!- Zaproponował Czarek i niedługo psy pobiegły w dwie różne strony. Gruby hycel zaczął ścigać Czarka. Chudy pobiegł za Reksem.

- Za co oni chcą nas złapać?!- Zdziwił się Czarek.- Przecież mamy obroże!

Dopiero teraz kundel zorientował się, że gdzieś je zgubili.

- NIE MA ICH!- Zaszczekał.- JAK TO SIĘ STAŁO?!

Pies wbiegł na parking i przeczołgał się pod maską jednego z samochodów.

- Czarek!- Krzyknęła do niego wrona z powietrza.- Biegnij między samochodami! Hycel nie będzie nadążał za tobą wzrokiem!

Niestety, Czarek nie usłyszał wrony i uciekał przed maskami samochodów. Nagle zatrzymał się i spróbował wdrapać na dach jednego z pojazdów, bo myślał, że w ten sposób będzie bezpieczny. Niestety, miał za krótkie łapki i gruby hycel zdążył do niego podbiec, machnął siatką i złapał kundla.

- Kamil, mam go!- Zawołał człowiek.- Z tym małym poszło łatwo!

Nagle, do hycla podleciała wrona i zaczęła latać nad jego głową. Hycel był oburzony. Próbując przegonić wronę, upuścił siatkę, w której był uwięziony Czarek, a potem kundel się wyrwał i kontynuował ucieczkę.

- Wredna małpa!- Zawołał hycel, kiedy wrona nareszcie odleciała.

W tym samym czasie, chudszy hycel ścigał Reksa. Owczarek pobiegł po kamiennym chodniku.

- Nie uciekniesz mi!- Zawołał hycel.- Nażarłeś się kiełbasy, zaraz się zmęczysz!

- Nie podobają się panu nasze perfumy?- Zaszczekał Reks.- Nam też nie!

Pies wbiegł do śmietnika. Był on zbudowany z kamiennych cegieł, a w jego wnętrzu było chyba z sześć kolorowych pojemników na śmieci.

Kiedy chudy hycel przeszedł na drugą stronę ulicy, z siatką w ręku śmiało wszedł do śmietnika i zaczął przeglądać pojemniki. I wtedy, kiedy otworzył żółty pojemnik, Reks wyskoczył z niego, zaskakując hycla, a potem zaczął uciekać dalej. Człowiek upadł na ziemię i uderzył się w głowę o inny pojemnik.

- Ty żmijo!- Krzyknął jeszcze, rzucając w stronę Reksa szklaną butelką.  

- Jak widać, kiełbasa dodała mi energii!- Zaśmiał się Reks, po drodze wpadając na Czarka.

- Hej, Reks, nie znudziło ci się grzebanie w śmieciach?- Zażartował kundel.

- Znudziło i to bardzo!- Odparł Reks i obydwaj pobiegli przed siebie.

Kiedy próbowali przebiec na drugą stronę ulicy, zza samochodu wyskoczył gruby hycel.

- Odwrót!- Szczeknął Czarek, a kiedy próbowali pobiec w przeciwnym kierunku, zobaczyli z drugiego końca chodnika nadbiegającego chudego hycla.

- Nie wyglądają na zadowolonych- Zauważył Reks.- Ale spokojnie, wiem, co robić!

Pies pobiegł w stronę grubego hycla, przebiegł pod jego nogami, a hycel niechcący go dosiadł. Człowiek zaczął jechać tyłem na owczarku niemieckim.

- Co za durny pies, sam się prosi o kłopoty!- Zauważył hycel i już miał zarzucić siatkę na łeb Reksa, kiedy nagle pies się zatrzymał gwałtownie, a hycel wyleciał w górę i mocno zdziwiony wylądował na masce jednego z samochodów, dodatkowo krusząc przednią szybę auta. Do niego podbiegł drugi hycel.

- Naprawdę stary, naprawdę?!- Zapytał chudy, kładąc dłoń na czole.

- Ten duży pies zrobił mnie w konia!- Zauważył gruby.

Tymczasem Reks wrócił do Czarka i obydwaj pobiegli w inną stronę. Z powietrza dostrzegła ich wrona.

- Biegnijcie za mną!- Zawołała.- Wiem, gdzie będziecie bezpieczni!

- Mam taką nadzieję- Mruknął Czarek, skręcając razem z Reksem w lewą stronę.

Wrona doprowadziła dwójkę przyjaciół do parku.

- Schowajcie się w krzakach!- Krzyknęła.- Widzę chudego hycla! Zaraz wejdzie do parku!

Reks i Czarek posłuchali wrony i cicho ukryli się w krzakach. Reks niechcący skaleczył sobie lewe ucho. Tymczasem, hycel z siatką w ręku wolnymi krokami wszedł do parku, ale od razu się poddał, gdy zobaczył masę spacerujących ludzi z innymi psami.

- Ech, no trudno- Westchnął człowiek.- Przynajmniej próbowałem. Teraz te szalone psy mogą być wszędzie.

Po czym mężczyzna opuścił park i wrócił na osiedle.

- Już możecie wyjść- Powiedziała wrona.- Poszedł sobie.

- Uff, całe szczęście- Odrzekł Czarek.- Po raz pierwszy w życiu spotkaliśmy hycli.

- Nic dziwnego, że chcieli was złapać, nie macie obroży!- Zauważyła wrona.- Wzięli was za bezpańskie psy.

- Wiemy, już sami się zorientowaliśmy.  

- Tylko gdzie je mogliśmy zgubić?- Zastanowił się Reks.

- Na podwórku jeszcze je mieliśmy- Przypomniał sobie Czarek.- Ach! Musieliśmy niechcący zahaczyć nimi przechodząc pod bramą. Mogą tam nadal leżeć. Musimy tam wrócić i je z powrotem założyć. A próbowało nas złapać zaledwie dwóch hycli. W mieście jest ich sporo! Radzę zawrócić i to zaraz!

- Spokojnie, Czarek, nie bój się- Uspokoił go Reks.- Jeżeli znowu jakiegoś spotkamy, to szybko wrócimy na podwórko. Teraz jesteśmy w parku, więc korzystając z okazji, możemy popływać w stawie z kaczkami! 

Reks wskazał na staw, który znajdował się niedaleko, po czym pobiegł w jego stronę i wskoczył do wody, robiąc ogromny plusk.

- Śmiało, Czarek, to sama przyjemność zwłaszcza w taki upał!- Zachęcił go Reks.- I przynajmniej zmyjemy z siebie ten głupi zapach perfum.

- A ty nie dołączysz do nas?- Zapytał Czarek wronę.

- Nie, absolutnie!- Zaprotestowała wrona.- Woda i ptaki to złe połączenie! Poza tym, mnie nie jest gorąco.     

Czarek więc dołączył do Reksa. Przyjaciele pluskali się w wodzie przez piętnaście minut, a wrona odpoczywała w cieniu drzewa. Ludzie przechodzący obok stawu byli nieco zdziwieni, widząc dwa psy pluskające się w wodzie, ale nic nie mówili, a Czarkowi i Reksowi to nie przeszkadzało. Kiedy psy wyszły ze stawu, wytrzepały z siebie resztę wody.

- Od razu lepiej- Mruknął Czarek.

- A nie mówiłem!- Odparł Reks.- Korzystamy z samych dobrych rzeczy.

Przyjaciele przyglądali się przez chwilę ludziom w parku. Wtedy, dostrzegli po raz kolejny dziewczynę, której pies uczestniczył w konkursie poprzedniego dnia. Właśnie wyprowadziła swojego psa Ptysia na spacer. Czarek i Reks postanowili zażartować, schowali się za drzewem, a Reks szczeknął:

- Witaj, Ptyś!

Pies usłyszał znajomy głos, ale nie widział psa, który to mówi. Trochę się zdziwił.  

- Pięknie dziś wyglądasz- Dodał Czarek.- I masz piskliwy głos jak mała dziewczynka!

Pies się strasznie oburzył, a przyjaciele roześmiali się. 

- Nie, ja chyba zwariuję!- Powiedział zawstydzony kundel.- Gamonie wygrali konkurs i jeszcze się ze mnie nabijają!

Czarka i Reksa powstrzymała niezadowolona wrona.

- Nie podobało mi się, to co zrobiliście- Zwróciła im uwagę.- Nie można śmiać się ze słabszych.

- Nie w tym rzecz- Odparł Czarek.- On ma zabawne imię!

- No właśnie- Dodał Reks.- Gdybym ja tak miał na imię, zakopałbym się pod ziemią ze wstydu, chi, chi!

Przyjaciele śmiali się do rozpuku. Niestety, Czarek cofnął się o parę kroków i nie zauważył dziury w ziemi. Kundel się zawahał i niespodziewanie wpadł do niej. Na szczęście ta dziura nie była głęboka, ale jej ściany i podłoga były zbudowane z kamieni. Zapewne przez tą dziurę przepływały ścieki, ale teraz akurat było sucho. Przerażeni Reks i wrona znaleźli uwięzionego Czarka.

- Wyciągnijcie mnie stąd!- Zawył Czarek.- Nie chcę tu dłużej siedzieć!

- Nie martw się, coś wymyślimy!- Zapewnił Reks.- Trzeba biec po pomoc!

- Nikt cię nie zrozumie, Reks- Zatrzymała go wrona.- Jesteś psem, uważasz, że ktoś cię zrozumie?

- No, jedynie inne psy nas rozumieją, ale nie znamy żadnego poza Ptysiem, który już poszedł w swoją stronę.

- Reks, wyciągniemy go sami, bez niczyjej pomocy. Trzymaj się Czarek!

- Całe szczęście, że ta dziura nie jest głęboka, ale pomimo tego nie umiem się wdrapać- Dodał Czarek.- Po co w ogóle taka dziura w parku?!

- Do odprowadzania ścieków- Wytłumaczyła mu wrona.- Teraz akurat nic nie przepływa, więc masz szczęście, bo się nie ubrudzisz. Brudna woda przepływa przez te dwie rury wbudowane w ściany.

Wtedy Czarek je zobaczył i wpadł na pomysł. Ponieważ rury były ogrodzone stalową siatką, spróbował ją przegryźć. Niestety, ani z jednej, ani z drugiej strony nie dał rady.

- Chciałem spróbować przejść przez kanały, ale jak widać, nie wejdę do rur- Uprzedził Czarek.

- Spokojnie, ja cię tu tak nie zostawię, będę cały czas nad tobą czuwał- Pocieszył go Reks.

- Super, dzięki! Lepiej jednak zacznijcie myśleć, jak mnie stąd wydostać!

Więc Reks i wrona zaczęli się zastanawiać, ale nie mogli wymyślić niczego sensownego.

- Czarek, mam pewien pomysł, ja się nachylę nad dziurą, a ty złapiesz mnie za przednią łapę- Zaproponował Reks.

- Nie, bo sam wpadniesz!- Ostrzegł go Czarek.- Mogę cię przeważyć, jak się złapię.

Nagle wrona wzbiła się w powietrze, zaczęła się rozglądać i dostrzegła parkową ławkę, a obok niej kosz na śmieci i kilka czarnych worków ze śmieciami. Wpadła na pomysł, jak wyciągnąć Czarka.

- Reks, już wiem! Biegnij za mną!- Zawołała wrona.

- Poczekaj, kumplu, wrona coś wymyśliła- Powiedział Reks.- Nigdzie się nie ruszaj!

- Dobrze, skoro tak ładnie prosisz, to sobie tu posiedzę!- Oburzył się Czarek, a Reks pobiegł za wroną. Kiedy obydwoje dotarli do worków ze śmieciami, wrona wszystko wytłumaczyła Reksowi.

- Weźmiemy te worki- Zaczęła.- I wrzucimy je do dziury mniej więcej tak, żeby leżały jeden na drugim. Wtedy Czarek będzie mógł po nich wejść i się wydostać z dziury.

- Sprytne!- Zauważył Reks.- To bierzmy się do roboty. Trzymaj się, Czarek!

Reks pomógł wronie przenieść kilka worków ze śmieciami, a potem wrzucili je do dziury. Wrona wytłumaczyła Czarkowi, jak się wydostanie, ale w tej chwili w dziurze znalazły się tylko trzy worki.

- Za mało!- Zauważył Czarek.- Szukajcie dalej, przy innych koszach na śmieci!

Więc Reks i wrona poszukali innych koszów na śmieci, a przy nich było więcej worków ze śmieciami. Zaczęli więc je zabierać i wrzucać do dziury. Po pewnym czasie w dziurze było chyba z dziewięć, albo dziesięć worków.

- Gotowe, Czarek! Spróbuj wyjść- Powiedziała do niego wrona.

Więc Czarek zaczął się wspinać na górę śmieci i w końcu się wydostał z dziury.

- Dzięki, przyjaciele- Podziękował Czarek.- To naprawdę sprytny pomysł.

- Najważniejsze, że nic ci nie jest- Zauważył Reks.- Mieliśmy szczęście, że akurat w parku było dużo worków ze śmieciami.

- Chciałabym, żebyście już wrócili na podwórko- Doradziła im wrona.- Zanim znowu się wpakujecie w kłopoty.

- Jasne, masz rację- Zauważył Reks.- Może po drodze znowu wstąpimy do jakiegoś sklepu? Musimy coś mieć na kolację!

- Nie martw się, wrono, poradzimy sobie- Dodał Czarek.- A jak znowu spotkamy hycla, najwyżej będziemy uciekać!

Przyjaciele pożegnali więc wronę i udali się do wyjścia z parku. W tym samym czasie do parku weszło dwóch śmieciarzy i podeszli do tej samej dziury. Kiedy zobaczyli górę worków ze śmieciami, mieli oburzone miny!

- Kto tak mógł zrobić?!- Zapytał jeden z nich.- Ta dziura to nie śmietnik! Tędy przepływa brudna woda.

- Masz rację- Odparł drugi.- Wyciągnijmy je stąd, bo jeszcze zatkają dopływ rur.

Tymczasem, Reks i Czarek kierowali się z powrotem na podwórko.

- Na dziś już mi wystarczy przygód- Powiedział Czarek.

- I mnie też- Dodał Reks.- Wstąpimy jeszcze do jakiegoś sklepu i weźmiemy trochę kiełbasy na kolację.

Kiedy psy przechodziły przez ulicę, Reks dostrzegł mały sklepik z różnymi artykułami: Spożywczymi, chemicznymi, a nawet z zabawkami. Teraz miał jeden cel.

- Czarek, zaczekaj na mnie przed drzwiami sklepu, zaraz wrócę- Odparł Reks, po czym wszedł przez otwarte drzwi do sklepu. Miał szczęście, że drzwi były otwarte, ponieważ gdyby były zamknięte, trzeba było otworzyć je ręcznie.

Kiedy pies znalazł się w środku, ostrożnie przeszedł pod ladą tak, żeby sprzedawca go nie widział. Ten akurat miał słuchawki na uszach, więc nic nie słyszał. Pies doszedł do końca alejki, otworzył lodówkę i wyciągnął duże opakowanie z laskami kiełbasy. Był bardzo zadowolony! Zaczął kierować się do wyjścia, ale zobaczył jeszcze z prawej strony półkę, na której były zabawki dla zwierząt. Były na przykład gumowe gryzaki, kółka do rzucania, piłki. Zaciekawiła go właśnie mała, czerwona, gumowa piłka zapakowana w folię. Reks nie mógł się powstrzymać i wziął także jedno opakowanie z piłką. Potem ostrożnie wyszedł ze sklepu i wrócił do Czarka.

- Co tak długo?- Zapytał kundel.

- Bo jeszcze wziąłem gumową piłkę, no wiesz, taką do zabawy!- Wyjaśnił Reks.- Zobacz!  

Reks pokazał Czarkowi zabawkę.

- Przecież masz gumowego koguta i jeszcze ci mało?

- Wybacz, ale jedna zabawka to dla mnie za mało. Poza tym, jakby mi się zepsuł kogut, to będę miał piłkę. Tobie też ją mogę dać, bo piłki są fajne!

Czarek przewrócił oczami, wziął opakowanie z kiełbasami, a Reks wziął opakowanie z piłką. Kiedy wrócili na podwórko, Czarek odstawił kiełbasy do budy, a Reks rozgryzł folię i wydobył piłkę.

- Zobacz, jaka przyjemna w dotyku!- Zwrócił się Reks do kolegi z piłką w pysku.- Pograjmy razem!

- Nie, dziękuję- Podziękował Czarek.- Tyle się dzisiaj nabiegałem, że potrzebuję chwili relaksu. Duże psy takie, jak ty mają więcej siły. Jak chcesz, to się baw.

- A szkoda. Bo akurat zachowałem w sobie trochę adrenaliny!

Po czym Reks zaczął gryźć gumową piłkę, wypuszczać ją z pyska i łapać z powrotem. Wtem na podwórko psów znowu zawitała wrona. Trzymała ich obroże w dziobie.

- Przepraszam, chłopaki, czy o czymś nie zapomnieliście?- Zapytała koleżanka.

- O, dziękujemy ci bardzo, tylko nie wiemy, jak je założyć z powrotem!- Zauważył Czarek.- My mamy pazury, a nie palce, jak ludzie.

- Przecież ja wam je założę- Odrzekła wrona.- To żaden problem.

Po czym wrona poprosiła przyjaciół, żeby do niej podeszli. Czarek i Reks się nachylili i wrona założyła psom obroże na szyje a potem je dobrze zapięła.

- Wielkie dzięki- Zwrócił się Reks.

- I ja również- Odparł Czarek.

- Nie ma za co- Uśmiechnęła się wrona.- Dzisiaj mieliście ciężki dzień.

- No właśnie- Dodał Reks.- Ale razem z Czarkiem będziemy przeżywać kolejne przygody, będzie ich o wiele więcej.

- Mam nadzieję, że będą to miłe przygody- Mruknął Czarek.

- Ciekawe, co będziemy robić jutro? Co proponujesz, Czarek?

- Nie wiem, jestem zmęczony, nie chce mi się myśleć.

- Dobra, jak chcesz. Ja jestem pełen energii!

Niedługo przyjaciele pożegnali wronę po raz kolejny, a Reks namówił Czarka do przynajmniej jednej rundy rzucania gumową piłką. Kundel w końcu się zgodził i razem z Reksem porzucał piłką. Potem psy pobiegały po podwórku przez jakiś czas a na koniec weszły na wybieg, napiły się wody i zaczęły zajadać kiełbasę, którą Reks zwędził ze sklepu.

- Naprawdę nie chcę wracać do naszych właścicieli- Mruknął Reks podczas pałaszowania kiełbasy.- Nie wiem Czarek, dlaczego uważasz, że nie mamy niczego w tej chwili. Mamy wszystko, czego nam potrzeba!

- A mnie naprawdę ich brakuje- Westchnął Czarek.- Przez jakiś czas czułem się dobrze, teraz czuję się gorzej. Myślałem, że będę tak szczęśliwy, jak ty. Przeciwnie. Spacer z kumplem w lesie, wycieczka z nim do miasta, czy wygrana w konkursie to dla mnie o wiele za mało.

- No to będziemy robić masę fajniejszych rzeczy i szybko zapomnisz o Kwiatkowskich! Poza tym, nie jesteś sam, przecież masz mnie. I naszą przyjaciółkę, wronę. Zobaczysz, za parę dni będziesz tak szczęśliwy, jak ja. I nic cię nie będzie gryzło. Mogę ci nawet opowiedzieć kawał!

- No to wal.

- Po co pies schował się w gnieździe?

- Po co?

- Dla jaj!

Po czym Reks zaczął się głośno śmiać, ale Czarek tego nie zrozumiał. Rzadko kiedy słyszał, jak ludzie opowiadają sobie kawały, przez co większości nigdy nie rozumiał. Doceniał naturę swojego przyjaciela, ale teraz był zbyt zmęczony na śmianie się z głupich dowcipów i najchętniej położyłby się spać. Właśnie kiedy był już wieczór, Czarek szybko zasnął pierwszy, a Reks dokończył kawałek kiełbasy i dopiero potem dołączył do przyjaciela.

 

 

 

 

 

ROZDZIAŁ ÓSMY

W którym Reks postanowił wybrać się

Z Czarkiem na jeden dzień do kraju

Swojego pochodzenia- Jednak wrócili

Na podwórko wcześniej i wszystko

Zaczęło się od początku

 

Był kolejny piękny dzień. Jeszcze było wcześnie rano, ale Czarek i Reks wciąż smacznie spali. Nie zdawali sobie sprawy, że niedaleko na osiedlu ktoś próbował ściągnąć ich właścicieli. Była to oczywiście pani Ania. Kobieta dopiero co się obudziła, szybko zjadła śniadanie i wyjrzała przez okno, żeby się upewnić, czy dwa psy nie postanowiły czasem do niej zagościć. Wzięła telefon i zadzwoniła do Kwiatkowskich. Próbowała już tego poprzedniego dnia, ale z nieznanego powodu nie odebrali telefonu. Dzisiaj w końcu jej się udało. Wytłumaczyła im wszystko, że znalazła ich psy, tylko że uciekły w ostatniej chwili i co się dokładnie wydarzyło. Kiedy pani Ania skończyła rozmowę, Mama i Tata małej Kasi byli zszokowani.

- Skarbie, słyszałeś to?!- Zapytała kobieta swojego męża.

- Pewnie- Odparł Tata małej Kasi.- To jakiś cud. Pani Ania znalazła nasze psy, aż trudno uwierzyć.

- A ponieważ jej uciekły, mogą chodzić po osiedlu gdziekolwiek. Skoro tak, powinniśmy tam wrócić i spróbować je poszukać. Co z nas za właściciele? Może w dniu przeprowadzki nasze psy się gdzieś schowały, a my ich nie zauważyliśmy?

- Możliwe. A zatem się myliliśmy. Czarek i Reks wcale nie uciekli ze starości. Może po prostu lubią się chować w różnych miejscach? Jednak ich nie porzuciliśmy, tylko wydawało nam się, że uciekły.

- Psy już mają taką naturę. Na pewno pani Ania musiała się nimi dobrze opiekować. Zrobimy tak: Oddzwonimy do pani Ani i zapytamy ją, czy Reks i Czarek do niej wrócili. Jeżeli ona ich nie znajdzie do wieczora, wracamy jutro do naszego miasta i szukamy ich! Choćbyśmy mieli pojechać na koniec świata, musimy szukać naszych psów!

- Tylko na razie nie mówmy tego małej Kasi, będzie mocno zaskoczona. Na przykład jak jej powiemy, że jej zwierzęta wyrwały się w ostatniej chwili z rąk naszej kuzynki.

Kwiatkowscy byli tak samo zdziwieni, jak pani Ania, ale postanowili poczekać do jutra na telefon kobiety i zobaczyć, czy psy do niej wróciły, czy nie. W tym samym czasie, nasi bohaterowie nareszcie się obudzili i wyszli z budy. Reks był gotowy na kolejną przygodę.

- To co, Czarek, wyruszamy do Niemiec?- Zapytał Reks przestępując z nogi na nogę.

- A wiesz, gdzie jest ten kraj?- Zapytał Czarek.

- Hm… Nie wiem!- Reks pamiętał swój kraj, ale nie wiedział, jak do niego dojechać.

- Reks, jesteś owczarkiem niemieckim i nie wiesz, jak dojechać do własnego kraju?!

- Przepraszam, wydawało mi się, że będę wiedział. A tak chciałem pokazać ci dobrą kiełbasę! Ach, już wiem, co zrobimy. Skoro nie wiem, jak dotrzeć do Niemiec, sami poszukamy drogi.

- Że jak?!

- Przejdziemy się po okolicy i może znajdziemy drogę?

Wtedy Czarek sobie coś przypomniał.

- Reks! Niemcy leżą setki kilometrów stąd! Nie możemy tam jechać!

- Daj spokój, wydaje ci się. Przejdziemy się poza osiedlem, znajdziemy drogę i dotrzemy do Niemiec przed wieczorem! Mówię, spodoba ci się tam! 

-„Zwariował!”- Pomyślał Czarek, ale mimo to podążył za przyjacielem. Kiedy przeszli pod bramą, skierowali się w lewą stronę.

- A co będzie, jeśli zabłądzimy i nie będziemy wiedzieli, jak wrócić?- Zaniepokoił się Czarek.

- Ze mną nie zabłądzisz!- Zapewnił go Reks.- Ta okolica to dla mnie pestka! Znam ją, jak własną budę.

- Ale nie w tym rzecz. Niemcy leżą naprawdę daleko stąd. Nie ma siły, żebyśmy dotarli tam dzisiaj!

- Guzik prawda. Parę godzin marszu i będziemy w moim kraju, zanim się obejrzysz!

- Uwierz mi Reks, nie zdołamy tam dojść. Tym razem trochę cię poniosło. Nie zdajesz sobie sprawy, jak ten kraj leży daleko od naszego miasta.

Kiedy przyjaciele rozmawiali we dwóch, usłyszeli za sobą tupot czterech łap. Oczywiście należały one do trzeciego psa. Czarek i Reks się obejrzeli i zobaczyli znajomego kolegę. 

- Patrz, kto idzie!- Zauważył Czarek.

- Ptyś!- Szczeknął Reks.

Kundel do nich podbiegł i się przywitał.

- Witaj, Ptyś- Zaczął Czarek.- Co tu robisz tak wcześnie i gdzie twoja właścicielka?

- Już mówię- Odetchnął Ptyś.- Mama Oli powiedziała, żeby wyszła ze mną na spacer. Tak ma na imię moja właścicielka.

- Ładne - Przyznał Reks.- Zauważyliśmy, że Ola jest… Wesołą dziewczyną!

- To prawda, bardzo się cieszyła, kiedy zająłem drugie miejsce w konkursie- Ciągnął kundel.- Teraz, kiedy byłem z nią na spacerze, weszła do sklepu, żeby kupić mi karmę w puszce, a ja zostałem przed sklepem. Tylko, jak widać, urwałem się ze smyczy, bo akurat chciałem was poszukać i przeprosić za moje niestosowne zachowanie. Nabijałem się z was, a jesteście wyjątkowymi psami. Również Chciałbym zostać waszym kumplem.

- I my też chcielibyśmy cię przeprosić, że śmialiśmy się z twojego imienia- Dodał Czarek.- Jest nam potwornie głupio. Masz wspaniałe imię. 

- Dziękuję. Oczywiście sam sobie nie wybierałem imienia, Ola mi je dała. Nie wiem, skąd taki pomysł, żeby nadać mi takie idiotyczne imię? Później się wstydziłem przez pół roku. Ludzie wymyślają różne imiona dla swoich zwierząt, ale swojego się naprawdę wstydzę!    

- Uwierz nam, Ptyś, twoje imię jest wspaniałe. I nas już się nie musisz wstydzić- Mruknął Czarek.

- No właśnie- Wtrącił się Reks.- Jak chcesz, zostań naszym przyjacielem!

- Dziękuję wam z całego serca, jesteście wspaniali!- Zaszczekał Ptyś i zaczął pocierać się o Czarka i Reksa. To był znak, że się z nimi zaprzyjaźnił.

- Ale powinieneś mimo to wrócić do Oli- Zauważył Czarek.- Na pewno jest przerażona i teraz cię szuka!  

- Nie ma mowy! Tak jak wy, też podjąłem decyzję, żeby uciec od mojej właścicielki. Często powtarza, że jestem ślicznym pieskiem i na dodatek zakłada mi głupią sukienkę dla lalek. Mam już tego wszystkiego powyżej uszu! Ta dziewczyna tylko robi ze mnie pośmiewisko! Może jak zacznie się bać, że mnie nie ma, odechce jej się określeń, jakich do mnie mówi i zakładania mi różowej sukienki! 

- Ona tak robi, bo cię uwielbia- Zauważył Czarek.- I nie ma w tym nic okropnego. Dla niej jesteś całym światem!

- Fuj! Ohyda!- Obrzydził się Ptyś.- Problem tkwi w tym, że Ola jest wielbicielką zwierząt. Zawsze musi przytulić małego kotka, albo pieska. Okropność!

- Wcale nie- Odparł Czarek.- Najwyraźniej zwierzęta sprawiają jej przyjemność. Powinieneś do niej wrócić.

- Nie wrócę, bo ledwo co z nią wytrzymuję! A wy też przecież uciekliście od swoich właścicieli, prawda?

- Tak, uciekliśmy, bo tylko nas zaniedbywali!- Zawtórował Reks.- Dawali nam jedzenie co drugi dzień i rzadko nam wymieniali wodę!

- Reks, przestań!- Powstrzymał go Czarek.- Właściciele się przeprowadzili, tylko ty wpadłeś na pomysł, żeby się schować!

- Ale to prawda, co mówię! Nie wiem, jak z nimi wytrzymywałeś. Doskonale już wiemy, jak czuje się Ptyś. Tak samo, jak my! Zatem, chodź z nami, Ptyś, od dzisiaj jesteś naszym nowym przyjacielem!

- Dokładnie- Zapowiedział kundel.- Nasi właściciele byli nienormalni. Dzisiaj zmieniam swoje życie. Tak, jak wy! A gdzie się wybieracie?

- Do Niemiec!- Oznajmił Reks.- Byliśmy już w kilku miejscach na naszym osiedlu, teraz wyruszamy do innego kraju!

- Pogięło was?!- Zapytał Ptyś.- W tydzień tam nie dotrzecie! To jest kawał drogi stąd!

- A nie mówiłem, Reks?- Powiedział Czarek.- Ptyś ma rację. Dopiero do nas dołączył, więc przejdziemy się we trójkę po osiedlu, a nie będziemy od razu szli z nowym kumplem na głęboką wodę!    

- Ale to naprawdę piękny kraj- Przypomniał Reks.- Nie wiecie, co tracicie.

- Musielibyśmy poświęcić na to więcej czasu- Odparł Czarek.- Reks, poza tym, przed chwilą zdobyliśmy nowego przyjaciela, więc dzisiaj musisz zrezygnować ze swojego marzenia. Proszę cię!

- Ech, no trudno- Westchnął Reks i we trójkę zaczęli kierować się w przeciwną stronę, na osiedle. Wtedy, przyjaciele usłyszeli czyjś śmiech.

- Tylko nie to!- Zaniepokoił się Ptyś.- Wszędzie poznam ten denerwujący, gromki śmiech!

- Dziewczęcy- Zauważył Czarek.

- Ola często się tak śmieje, kiedy się przed nią chowam. Uwielbia zabawę w chowanego!- Przypomniał sobie kundel.- Zapomniałem wam o tym powiedzieć. Wcale nie jest przerażona, że zniknąłem, tylko uznała to za zabawę. Błagam, schowajmy się!

Czarek i Reks posłuchali kolegi i ukryli się w krzakach na zboczu drogi. Poczekali chwilę i niedługo zobaczyli śmiejącą się o blond włosach dziewczynę.

- To ona!- Zmartwił się Ptyś.- Trzymajcie mnie, po prostu nienawidzę takich zabaw!

- Ptyś, przede mną się nie schowasz!- Zachichotała Ola.- Chcesz ciasteczko?

- Słyszeliście ją?!- Ptyś aż zrobił wielkie oczy.- Wiecie, co ona chce mi dać?! Przecież psom nie daje się cukru, ani glutenu!

- To prawda- Zauważył Czarek.- Nam Kwiatkowscy nigdy nie dawali takich rzeczy. Nie mówiąc już o czekoladzie.

- Dajcie spokój, ja bym czekoladę chętnie spróbował!- Reks aż oblizał się na myśl o smakołyku.

- Reks!- Przerwał mu Czarek.- Czekolada jest trująca dla psów! Długo byś chorował!

- Oj tam, po prostu się czepiasz! A my już raz zjedliśmy lody! No i co?  

- Sklep, do którego weszła Ola jest niedaleko stąd- Przypomniał sobie Ptyś.- Być może myśli, że nie uciekłem daleko i wcale się nie martwi? Rzadko kiedy było jej smutno, gdy nie mogła mnie znaleźć. Bo przecież zdarzało mi się parę razy uciec z domu. Często jest wesoła.    

Nagle Ola zaczęła gwizdać, żeby przywołać swojego psa, jednocześnie nawołując jego imię. 

- Mam tu przekąskę dla swojego szczeniaczka- Powiedziała dziewczyna.

- Nie, ja chyba zwariuję!- Zawstydził się Ptyś.- Nienawidzę, gdy tak do mnie mówi!

Jednak Czarek i Reks wcale się nie śmiali, tylko pocieszyli kolegę.

- Przecież jestem już dużym kundlem!- Warknął Ptyś i prawie się rozpłakał.

- Wiemy- Czarek uspokoił kolegę.- Będziesz musiał się do tego przyzwyczaić.

- Ale ja nie chcę się przyzwyczajać, nie chcę mieć nic wspólnego z tą dziewczyną! Chcę tylko być z wami, jesteście super kumplami.

- Ty też- Dodał Reks.- Nie martw się, jeżeli coś cię zdenerwuje, albo spotka cię coś złego, my staniemy w twojej obronie!

- Reks, on musi do niej wrócić- Przypomniał Czarek.- Może i nasi właściciele nas zaniedbywali, ale Ola nic złego nie zrobiła Ptysiowi.

- A właśnie, że tak!- Wtrącił się Ptyś.- Zakładanie mi różowej sukienki to dla mnie samo zło!

- A czy wychodzi tak z tobą na dwór?- Zapytał spokojnie Czarek.

Ptyś przypomniał sobie, że Ola zakładała mu sukienkę tylko w domu i wcale nie wychodziła z nim w takim stanie. Już miał odpowiedzieć, gdy nagle do Oli podszedł jakiś wysoki chłopak. Psy obserwowały obojga z ukrycia. 

- Cześć, Ola- Przywitał się chłopak.

- O, się masz, Oskar!- Powiedziała Ola.

- Co robisz tak wcześnie?

- Wyprowadziłam swojego psa, Ptysia na mały spacer. Mama często prosi, żebym wychodziła z nim rano.

- To gdzie on jest?

- Niestety, jak zwykle wyrwał mi się i schował gdzieś przede mną. Właśnie go szukam. Ale zabawa!

- Zabawa? To raczej wielkie zmartwienie!

- Wcale nie, on tak ma! Zawsze do mnie wraca. A ciebie co najczęściej martwi?

- Mnie się na przykład chce płakać, kiedy zgubię skarpetki. Mam wtedy powód do zmartwienia. 

- Ale, jak Ptyś chowa się przede mną, mam wtedy niezły ubaw! Oskar, wyluzuj trochę, jesteś strasznie spięty!

- A właśnie, że nie. Jestem tylko… Bardzo prosty. I to wszystko.- Chłopak spojrzał akurat w zielone oczy dziewczyny i zrobił się lekko czerwony.

- Przygarnęłam Ptysia, gdy był małym kundlem- Dodała jeszcze Ola.- Pamiętam, jak wtedy śmiesznie machał ogonkiem!  

Pies trochę podsłuchał i był naprawdę oburzony. 

- „Och, tym razem przesadziła!”- Pomyślał.

- Uroczo- Skomentował zniesmaczony chłopak.- Ok, to ja się będę zbierał.

- Oskar, nie idź jeszcze, przejdźmy się trochę, może przy okazji znajdę Ptysia?

- Nie… To znaczy… Dobra, niech ci będzie…- Błąkał się chłopak.  

Reks z zaciekawieniem obserwował chłopaka.

- „Dalej, pocałuj ją!”- Pomyślał.

Ola się uśmiechnęła do Oskara i dotknęła jego ramienia. Chłopak lekko skrępowany też się trochę uśmiechnął, jednocześnie marszcząc brwi. We dwoje zaczęli iść kamienną ścieżką i szukać zaginionego kundla. Ptyś odetchnął z ulgą.

- Uff, nareszcie poszła- Ucieszył się.- Jak widać, ten chłopak jest w niej zakochany!

- No to czemu oni się nie pocałowali?- Zmartwił się Reks.- Czemu? 

- Reks, ogarnij się!- Szczeknął Czarek.- Czego ty oczekujesz?

- Niczego. 

- Chodźcie, chłopaki, szkoda czasu, całe miasto jest nasze!- Cieszył się Ptyś.- Żegnajcie różowe sukienki, witaj prawdziwy świecie!

Gdy Ola wraz z Oskarem zniknęli z pola widzenia, trójka psów zaczęła kierować się na osiedle.

- Phi! Podstępna, nieznośna dziewczyna!- Powiedział jeszcze Ptyś.- Na co mi ona, skoro teraz mam was?

- Na pewno jesteś zadowolony?- Zapytał Czarek, martwiąc się, że Ptyś uciekł od swojej właścicielki.

- Oczywiście, że tak. Może mnie szukać, ale i tak mnie nie znajdzie! A ponieważ wszyscy trzej już nie mamy właścicieli, możemy robić, co nam się żywnie podoba!

- Na przykład pojechać do Niemiec?- Wtrącił się Reks.

- Reks, nie dzisiaj!- Błagał Czarek.- Jak jeszcze raz wspomnisz o swoim kraju przy nowym koledze, to ci zakleję ten dziób!

- Przepraszam!

Po czym Reks westchnął ciężko. Kiedy trójka przyjaciół dotarła na osiedle, Reks zaczął rozglądać się za czymś do jedzenia. Wtedy spostrzegł starszego mężczyznę ubranego w brązowy garnitur, trzymającego w ręku siatkę z zakupami.

- Reks, nie możemy tak po prostu zabrać komuś jedzenia!- Powstrzymał go Czarek.- Nawet o tym nie myśl!

- Spokojnie, nie zabiorę mu, chodźcie, wszyscy we trzech poprosimy go o jedzenie! Śmiało!

Czarek i Ptyś byli zaniepokojeni, ale posłuchali kolegi i podeszli do mężczyzny. Kiedy przyjaciele zaczęli prosić go wzrokiem o jedzenie, człowiek zrobił wielkie oczy!

- Czego?!- Zapytał zdziwiony człowiek.- Wynocha mi stąd! Wracajcie do swoich właścicieli!

Po czym mężczyzna poszedł w swoją stronę, zostawiając trójkę psów na chodniku.

- Ale niemiły- Zauważył Reks.- Przepraszam, myślałem, że da nam chociaż po kawałku kiełbasy!

- Powiedział, żebyśmy wrócili do właścicieli- Zauważył Czarek.- Kiedy już ich nie mamy.

- Dokładnie- Dodał Ptyś.- I to jest cudowne! Spokojnie, znam miejsce, gdzie możemy dostać darmowe jedzenie. Za mną!

- Co takiego?!- Zdziwił się Czarek.- To my do tej pory nie wiemy o darmowym jedzeniu?!

Psy pobiegły za Ptysiem. Niedługo zatrzymali się przy śmietniku. Ptyś wygrzebał ze śmieci jakieś stare jedzenie dla siebie i dwójki przyjaciół.

- Smacznego!- Oznajmił Ptyś i ugryzł kawałek starej kiełbasy.

- Ja… Chyba podziękuję- Skrzywił się Czarek.- Bez urazy, ale nie jemy ze śmieci!

- To żałujcie. Jedyne miejsce, gdzie jedzenie jest za darmo!  

Reks i Czarek postanowili poczekać na kolegę. Kiedy Ptyś skończył jeść, pod Reksem przebiegł szczur.

- Ach! Zabierzcie to!- Jęknął.

- Reks, przestań- Uspokoił go Czarek.- Ty się boisz własnego cienia, wiesz?

- Wcale nie! Pan Czarek na wszystko znajdzie wymówkę!

- Chłopaki, nie kłócić się, tylko proszę iść za mną!- Przerwał im Ptyś.- Mamy jeszcze masę spraw do załatwienia, zanim skończy się dzień!

Przyjaciele szli dalej za Ptysiem, ale sami byli nadal głodni. Teraz Czarek pożałował, że wyrwali się od pani Anny. Mogła się przecież dobrze nimi zaopiekować. Nagle Ptyś zlokalizował zaparkowaną na parkingu sklepowym ogromną ciężarówkę.

- Już wiem, co tam jest!- Domyślił się kundel.- Za mną!

Kiedy psy przebiegły przez ulicę, Ptyś uważnie się rozejrzał. Ciężarówka była otwarta.

- Teraz dostarczają jedzenie do sklepu- Zauważył Ptyś.- Skorzystajmy z okazji, wejdźmy do tej ciężarówki i zabierajmy się do jedzenia!

Czarek i Reks popatrzyli w prawo i rzeczywiście był supermarket. Jednak, kiedy Reks zajrzał do ciężarówki, omal nie oszalał.

- Ptyś ma rację!- Zaszczekał.- To lepsze, niż sam sklep! Tylko jeść!

Po czym Reks pierwszy wskoczył do ciężarówki, a Czarek i Ptyś za nim. We wnętrzu pojazdu były pudła po brzegi wypakowane kiełbasami, parówkami, chlebem, mięsem wołowym i innymi produktami spożywczymi. Psy wzięły się za rozpakowywanie pudeł.

- No to smacznego jeszcze raz!- Oznajmił Ptyś.- Parówki są mega dobre!

- Ja polecam kiełbasę!- Dodał Reks.- Co jest, Czarek? Jedz, przecież nie jesteś tu sam! 

- Nie wstydzę się, tylko się boję, że nas ktoś zobaczy- Zaniepokoił się Czarek.

- Spokojnie, ja was przypilnuję- Zapewnił Ptyś.- Kiedy usłyszę ludzi, macie się schować.

I wtedy, Ptyś usłyszał dwóch mężczyzn wracających do ciężarówki. Jeden z nich gwizdał.

- Teraz!- Zawołał do dwójki przyjaciół i wszyscy ukryli się za pudłami z jedzeniem.

Jeden z ludzi podszedł na tyły ciężarówki i zamknął właz. Przyjaciele zostali uwięzieni w ciężarówce!

- No brawo, Ptyś!- Zdenerwował się Czarek.- Przez ciebie utknęliśmy tu! To ja już wolę prosić o jedzenie ludzi w sklepie!

- Ciemno tu!- Jęknął Reks.- Boję się ciemności!

- Nie bądź dzieckiem! Lepiej wymyślcie, jak się stąd wydostać.

- Przepraszam was, myślałem, że jeszcze będą wyciągać jedzenie i wnosić je do sklepu- Westchnął Ptyś.- Przecież tu jest jeszcze masa pudeł.

Nagle, psy usłyszały odpalanie silnika. Dostawcy jedzenia właśnie wsiedli do pojazdu i go odpalili. Zaczęli opuszczać sklepowy parking.

- I gdzie nas teraz wywiozą?!- Martwił się Reks.- Może do innego miasta?!

- Przestań Reks, stresujesz mnie!- Powiedział Czarek.- Panika w niczym nie pomaga.

Kiedy ciężarówka wjechała na ulicę, Ptyś próbował pocieszyć kolegów.

- Nie martwcie się, poprawię wam humor!- Odparł Ptyś i zaczął śpiewać piosenkę:

„Trzech kumpli: Reks, Czarek i Ptyś przeszli się po osiedlu w jednym celu. Żeby się najeść. I nie lekceważ ich, bo ugryzą cię w kość!”.

- Ptyś, to nie pomaga- Zmartwił się Czarek.- Wymyśl coś innego.

- „Oby ta ciężarówka kierowała się do Niemiec!”- Reks miał cichą nadzieję.  

- Zaraz, chwileczkę!- Powiedział Ptyś.- Skoro w tej ciężarówce jest jeszcze dużo produktów spożywczych, to może oni zatrzymają się pod innym sklepem?

- Słuszna racja- Zauważył Czarek.- Miejmy nadzieję, że masz rację.

Przyjaciele jechali tak przez pięć minut. Oczywiście, korzystając z okazji musieli się porządnie najeść. Kiedy ciężarówka zatrzymała się przed innym sklepem na osiedlu, trójka psów ukryła się za pudłami. W momencie, gdy jeden z ludzi otworzył właz, wziął kilka pudeł i wszedł do sklepu, psy szybko uciekły z ciężarówki i schowały się za jednym z zaparkowanych samochodów. 

- Tak!- Ucieszył się Czarek.- Mamy szczęście. Jesteśmy nadal na naszym osiedlu.

Reks słysząc te słowa, był mocno oburzony. Naprawdę tak bardzo chciał pokazać kolegom kraj swojego pochodzenia. Niestety nie był w stanie zrozumieć, że to kawał drogi stąd.

- Pomysł na zdobycie jedzenia dobry, ale nigdy więcej nie wprowadzaj nas do ciężarówki- Poradził Czarek Ptysiowi.- Mogliśmy zostać wywiezieni gdziekolwiek.

- Już was przeprosiłem- Mruknął biały kundel.- Najważniejsze, że jesteśmy najedzeni do syta i dopiero teraz możemy się zabawić. Chłopaki, idziemy do parku wykąpać się w stawie!

- Ptyś, dziękujemy za propozycję, ale tak się składa, że ja i Reks kąpaliśmy się w stawie wczoraj i to nam wystarczy- Wyjaśnił Czarek.

- Ale nie kąpaliście się z nowym kumplem. A nowy kumpel zna kilka wodnych sztuczek. Będę mógł was nauczyć! Poza tym Ola zawsze mnie myła w gorącej wodzie z bąbelkami i jeszcze dodatkowo przez krótki czas, a tak to przynajmniej będę miał czystą wodę i będę mógł się kąpać, ile tylko moja psia dusza zapragnie!

- A nie lubisz bąbelków?- Zapytał Czarek.

- Nie przepadam. Kiedy pękają, rozprasza mnie to. A w stawie jest przynajmniej spokojna woda. Śmiało, chodźcie, będzie świetna zabawa! Gwarantuję to wam.

W końcu Czarek i Reks zgodzili się.

- Hej, Czarek, a czy Ptyś będzie mógł u nas przenocować?- Zapytał cicho Reks kolegę.

- No pewnie- Odparł Czarek.- Nie zostawiajmy biedaka samego. Ale po zabawie w wodzie mu to powiemy. 

Kiedy trójka psów zaczęła kierować się do parku, w tym samym czasie niedaleko od nich po osiedlu spacerowali Oskar z Olą.

- No i kochany Ptyś się nie znalazł- Westchnęła Ola.- A on tak lubi się ze mną bawić.

- Może wróci do ciebie wieczorem?- Zastanowił się Oskar.- Psy zazwyczaj wracają, gdy są głodne.

- Masz rację, Oskar. Właściwie nie wiem, czym się przejmuję. Ptyś na pewno wróci!

- Zauważyłem, że lubisz psy?

- Jeszcze pytasz? Uwielbiam je, psy są bardzo fajne! Lubię je tak samo, jak każde inne zwierzę. Kiedy chodziłam z mamą do sklepu zoologicznego, żeby je zobaczyć, po prostu byłam zachwycona! O, zobacz! 

Ola właśnie spostrzegła małego motyla o żółtych skrzydłach z czerwonymi plamkami, który przeleciał nad ich głowami. Dziewczyna wskazała na niego palcem. Oskar natomiast zrobił wielkie oczy i dziwną minę. Kiedy motyl przelatywał wokół nich, Ola oglądała go z zaciekawieniem. 

- Dziewczyno, masz szesnaście lat!- Nie wytrzymał Oskar.- Jak możesz się tak zachowywać? Opanuj się!  

Jednak, Ola nie słuchała Oskara, bo była zafascynowana widokiem motyla.

- Jest taki kolorowy. Chciałabym go złapać w dłonie- Mruknęła dziewczyna w dalszym ciągu nie odrywając od niego wzroku, a Oskar aż zasłonił sobie twarz, bo był obrzydzony.  

- „No ma bzika na punkcie zwierząt!”- Pomyślał chłopak.

- Chi, chi! Wszystko w porządku, Oskar?

- E… No, pewnie, pewnie! Wszystko dobrze! 

Nagle, chłopak się odwrócił i zszedł na trawę, która znajdowała się obok chodnika. Chciał się popisać.

- „Przecież ona w końcu musi się czegoś przestraszyć!”- Zażartował i znalazł na krzaku pajęczą sieć i samego pająka. Ostrożnie wziął go na ręce i wrócił do Oli.

- Hej, Ola, zobacz, jaki miły pajączek!- Zawołał Oskar, pokazując pająka koleżance. Niedługo Ola przestała się interesować motylem i także zrobiła z wrażenia wielkie oczy.

- I jak?- Zapytał chłopak, lekko rechocząc.  

- Rzeczywiście jest miły!- Oznajmiła po chwili dziewczyna.

- Co takiego?! 

- Dziękuję, jesteś kochany, Oskar!

Gdy kolega odstawił pająka z powrotem na trawę, Ola ruszyła z nim dalej, a temu opadła szczęka i zrobił się cały czerwony aż po nasadę włosów, słysząc komplement. Spodziewał się, że jego koleżanka przestraszy się pająka, a nie odwrotnie. 

- To co teraz robimy?- Zapytała spokojnie dziewczyna.

- No, może pójdziemy na lody?- Zapytał niepewnie Oskar.- Dzisiaj jest dosyć gorąco.

- Lody? Och, uwielbiam lody! Bardzo dobry pomysł, zatem chodźmy, Oskar!

Po czym obydwoje zaczęli iść przed siebie w poszukiwaniu jakiejś lodziarni.

- „Ona trochę przegina”- Pomyślał jeszcze chłopak w drodze na lody.- „Jest strasznie zadowolona z życia! Pewnie tak samo, jak jej pies”.

Tymczasem, Reks, Czarek i Ptyś nareszcie doszli do parku i po kolei wskoczyli do wody w stawie. Przyjaciele pluskali się w wodzie, kilka razy wychodzili z niej i wskakiwali z powrotem. Ptyś pokazał kolegom kilka sposobów pływania. Oni szybko się nauczyli.

- I to jest życie!- Zawył Ptyś.- Za nic nie wracam do domu!

Wtedy, Czarek przypomniał sobie, że Ptyś może u nich przenocować.

- Słuchaj- Zaczął.- Zapomniałem ci powiedzieć, że możesz u nas spać. To żaden problem. 

- A ja miałem was zapytać o to samo!- Roześmiał się kundel.- Jesteśmy niezłą paczką!

- A czy jak byłeś w domu, to gdzie najczęściej spałeś?- Zapytał z ciekawością Reks. 

- Cóż, często wchodziłem na łóżko Oli, bo lubiła, kiedy jej dotrzymywałem towarzystwa. Wtedy zawsze budziła się z uśmiechem na twarzy. Ale, teraz to już mi się kompletnie znudziło. Przecież chyba poradzi sobie sama? Cha, cha! 

- Nie byłbym tego taki pewien- Zastanowił się Czarek.- Na pewno cię potrzebuje. 

- Coś ty! Ja ją dobrze znam i jakoś się z tym pogodzi.

- A ja myślę, że Kwiatkowscy też już się pogodzili z tym, że my ich zostawiliśmy!- Wtrącił się Reks.

- Reks, błagam cię, w ogóle nie pomagasz.

- Spokojnie, Czarek, wyluzuj. Poradzimy sobie!- Dodał Ptyś.- Ze mną będziecie łamać lód! Może i wcześniej się z was nabijałem, ale teraz jestem waszym przyjacielem i gdzie byście nie poszli, ja tam też pójdę.

Jednak Czarek był mocno zaniepokojony, ale razem z kolegami popływał jeszcze kilka minut, a później około południa przyjaciele wrócili na podwórko. Czarek zaprezentował je nowemu koledze.

- Ja cię! Ale macie kozacką budę!- Zauważył Ptyś.- Jestem tu gotów zapuścić korzenie, jakbyście pytali.

- Czarek, naprawdę musimy go wszędzie zabierać ze sobą?!- Zdenerwował się Reks.

- Przynajmniej do czasu, aż uda się go namówić, żeby wrócił do Oli- Mruknął Czarek.- Tyle dobrego, że jego właścicielka się nie przeprowadziła. 

- Słuchajcie, chłopaki!- Ciągnął dalej Ptyś.- Widzę, że macie spore podwórko. To znaczy, że będziemy się świetnie bawić, ścigać się, robić sobie wycieczki w różne miejsca, a wieczorami będziemy zajadać masę kiełbasy i innych dobrych rzeczy. Nie pogardzę też parówkami! No i opowiadać sobie śmieszne historie. Z wami będę miał ciekawe życie.

- Ale…- Przerwał mu Czarek.- My nie zapraszamy cię do siebie na stałe.

- Co?

- Chcielibyśmy, żebyś jednak wrócił do Oli. Naprawdę!

- Zapomnij, Czarek! Mówiłem wam już, z nią się nie da wytrzymać!

- Ale czy to naprawdę takie straszne? Poza tym, będziesz mógł nas odwiedzać, jak uda ci się wyrwać z domu. Tylko wróć do swojej właścicielki. Bo to złamie jej serce.

- No nie wiem, zastanowię się. Z wami czuję się znacznie lepiej.

Kiedy Czarek i Reks zaopiekowali się Ptysiem, tymczasem na osiedlu Oskar i Ola znaleźli lodziarnię i kupili sobie po wafelku z gałką lodów. Ola właśnie bardzo się cieszyła, kiedy miała okazję pogłaskać małego psa, który należał do młodego mężczyzny. Nie spodobało się to Oskarowi.

- Przepraszam za koleżankę- Wybełkotał chłopak.- Ona naprawdę uwielbia zwierzęta.

- Nic nie szkodzi, młody- Odparł mężczyzna.- Mój syn uwielbia żółwie. Jest niemal w twoim wieku, wiesz?

- To dobrze, proszę pana.

- Ma pan pięknego pieska- Odezwała się nagle Ola.

- Dziękuję. Syn często się z nim bawi, rzucając mu gumową piłkę. W końcu zamierza go czegoś nauczyć. Albo po szkole czasami próbuje z nim serwować piłkę do koszykówki.

Olę to trochę rozbawiło i spróbowała powstrzymać się od śmiechu. Później, kiedy razem z Oskarem skończyła jeść lody, wyszli z lodziarni, a do dziewczyny zadzwonił telefon. Kiedy skończyła rozmowę, pożegnała się z Oskarem.

- Dzwoniła moja mama- Zaczęła dziewczyna.- Jestem potrzebna w domu. To pa, Oskar.

- Na razie, Ola.

Kiedy obydwoje się rozeszli, Oskar odetchnął z ulgą.

- Nareszcie- Wykrztusił chłopak.- Nie muszę się przez nią wstydzić. Ale na pewno, jak znowu się z nią spotkam, ponownie zobaczę, co ona wyprawia.

Tymczasem, na podwórku psów, przyjaciele bawili się na trawie do wieczora. Nie byli głodni, więc nie musieli wychodzić do sklepu po kiełbasę. Jeszcze zanim położyli się spać, poopowiadali sobie kilka kawałów i śmiali się do rozpuku. Nagle, Reks zepsuł atmosferę, mówiąc:

- Szkoda, że nie wybraliśmy się na wycieczkę do Niemiec!

- No i wszystko zaczęło się od początku!- Zawył Czarek.- Nie wytrzymam! Reks, nie możemy jechać do Niemiec i dobrze wiesz, dlaczego!

- Spokojnie, chłopaki, nie kłócić się- Wtrącił się Ptyś.- Ola kiedyś była ze swoją mamą w Niemczech, więc potem moja właścicielka się podzieliła ze mną swoimi wrażeniami, to ja mogę się podzielić z wami.

- No, chociaż tyle- Rozweselił się Reks.- Przynajmniej coś z tego będzie.

Jednak, kiedy Ptyś zaczął opowiadać kolegom o tym kraju, obydwaj szybko zasnęli. W końcu zbliżała się noc. Biały kundel też więc ziewnął i potem dołączył do przyjaciół. Kiedy wszyscy trzej zasnęli, zaczęła latać obok nich mucha. Reks odruchowo przegonił ją machnięciem ucha. Jednak, owad jak na złość wracał i nie dawał im spać.

- To będzie długa noc- Westchnął Czarek.